Po 100 tys. złotych dla pierwszych 500 gmin, które osiągną poziom 75 proc., po milionie dla najlepiej wyszczepionych gmin z 49 dawnych województw i 2 mln dla najlepszej w Polsce - tyle wykłada rząd, by przyspieszyć program szczepień i podbić wskaźniki. Na cały projekt loterii ma iść aż 140 mln złotych (łącznie z nagrodami w loterii dla zaszczepionych obywateli).
Problem w tym, że na razie gminy nie wiedzą, która z nich ma największy procent zaszczepionych mieszkańców. Takich ogólnodostępnych informacji po prostu nie ma. Najbardziej szczegółowe dane, jakie można wyciągnąć z rządowych rejestrów, dotyczą powiatów.
– To fakt, nie ma publicznie dostępnych danych dotyczących gmin. I nie było ich nawet w przypadku liczby zachorowań i zgonów związanych z COVID-19 – mówi w rozmowie z money.pl Michał Rogalski. To 20-letni pasjonat statystyki, wolontariusz.
Rogalski od początku pandemii gromadzi publicznie dostępne dane dotyczące liczby zachorowań, zgonów, szczepień etc. Udało mu się stworzyć nieustannie aktualizowaną, potężną bazę danych dotyczących koronawirusa. Przy okazji wyłapuje mnóstwo błędów w oficjalnych statystykach.
Z tego powodu władze w listopadzie zeszłego roku przestały publikować cząstkowe dane o liczbie zachorowań i podają jedynie scentralizowane wyniki, w których Rogalski i tak znajduje mnóstwo nieścisłości.
Ciechocinek zaszczepiony trzykrotnie
Dziś z rządowych rejestrów można wyciągnąć jedynie dane dotyczące liczby osób zaszczepionych w poszczególnych powiatach.
– Ale mam poważne wątpliwości, czy one dotyczą mieszkańców tych powiatów. Bo wynika z nich, że na przykład w Ciechocinku populację całego powiatu zaszczepiono już trzykrotnie, podobnie jest w Sopocie – mówi Michał Rogalski.
Jego zdaniem dane z powiatów dotyczą po prostu liczby wykonanych szczepień. A dane z Ciechocinka czy Sopotu są takie, a nie inne, bo właśnie w tych miejscach znajdują się duże centra szczepień. Do Ciechocinka (powiat aleksandrowski) jeżdżą nie tylko mieszkańcy powiatu, ale i ludzie z Torunia czy Włocławka. W Sopocie szczepią się obywatele całego Trójmiasta.
Rzut oka na rządowe dane potwierdza tę teorię. Do dziś najwięcej szczepień wykonano w Warszawie – ponad 1,3 miliona (na niespełna 1,8 mln mieszkańców). To ponad 72 proc. liczby mieszkańców miasta. A wlicza się do niej również dzieci, których się (jeszcze) nie szczepi. W warszawskich żłobkach jest 22 tys. dzieci, ponad 80 tysięcy w przedszkolach i prawie 150 tysięcy w szkołach podstawowych – razem ćwierć miliona młodych ludzi. Po ich odjęciu odsetek osób zaszczepionych wynosiłby jakieś 84 procent.
Miastem z jednym z największych odsetków szczepień ciągle jest Rzeszów. Zaszczepiono w nim ponad 270 tysięcy ludzi. Miasto nie ma nawet 200 tysięcy mieszkańców. Z drugiej strony mamy powiat suwalski – tam zaszczepiono jak na razie najmniejszą liczbę osób. 4920 szczepień na 36 tysięcy mieszkańców to niecałe 14 procent.
Oficjalnie dostępne dane nie będą więc przydatne samorządom, które zechcą wziąć udział w wyścigu o "najbardziej wyszczepioną gminę w kraju". Pozostaje pytanie, czy odpowiednie statystyki są możliwe do wygenerowania na przykład na podstawie bazy PESEL i czy zostaną publicznie udostępnione.
Poprzednio podobny konkurs zorganizowano podczas wyborów prezydenckich. Na jego potrzeby w Polsce przywrócono teoretyczny podział na 49 województw. W każdym z nich gmina do 20 tys. mieszkańców z największą frekwencją otrzymała promesę na kupno wozu strażackiego. Nie liczyły się głosy oddane dzięki zaświadczeniu. W tym przypadku ustalenie odsetka frekwencji było łatwe, bo podstawą były listy wyborców. Były w nich błędy, ale pojedyncze. Ich skala nie wypaczała wyników konkursu. Loteria szczepionkowa będzie o wiele trudniejsza.
– Pomysł pokazywania gmin z największym odsetkiem osób zaszczepionych może być dobry, ale musimy pamiętać, że szczepienia to nie wyścig i nie rozrywka. W tej kwestii jest mnóstwo szczegółów, które trzeba jakoś rozsądnie uwzględnić – mówi w rozmowie z money.pl socjolog Hubert Gieliński.
Chodzi choćby o strukturę wiekową danej gminy. W miejscowości, w której żyje sporo seniorów, odsetek szczepień w stosunku do całej populacji będzie z pewnością wyższy, niż w miejscu, gdzie mieszka sporo rodzin z małymi dziećmi – które szczepić się nie mogą.
Gieliński dodaje, że odsetek teoretycznie powinien być liczony jako procent ludzi zaszczepionych w stosunku do tych, którzy zaszczepieni być mogą. A wiek, choroby czy niepożądane odczyny poszczepienne po pierwszej dawce wykluczają ze szczepień spory odsetek obywateli Rzeczpospolitej.
Zdaniem socjologa ostateczna rozgrywka w tym aspekcie konkursu będzie miała miejsce pomiędzy małymi gminami, w których po prostu łatwo zmobilizować mieszkańców i uzyskać wysoki odsetek dzięki stosunkowo małej populacji. Jeśli jego słowa się sprawdzą, to największe szanse może mieć najmniejsza polska gmina – Krynica Morska. Mieszka w niej nieco ponad 1300 osób.
Pytania o sprawę danych z gmin zadaliśmy Ministerstwu Zdrowia. Czekamy na odpowiedzi.