W poniedziałek informowaliśmy w money.pl o odpowiedzi, jaką polskie opiekunki pracujące w Niemczech otrzymały od resortu pracy. Wcześniej domagały się wsparcia w walce o godziwe traktowanie i zarobki. Prosiły o stworzenie międzynarodowego układu zbiorowego z Niemcami oraz eliminację umów śmieciowych i pośrednictwa nieuczciwych agencji zatrudnienia.
W odpowiedzi wiceminister pracy Alina Nowak stwierdziła, że ministerstwo nie może ingerować w stosunki pomiędzy podopiecznym i jego rodziną a opiekunką. Stworzenie ponadnarodowych przepisów w tym zakresie jest niemożliwe.
Napisała również, że pozycja negocjacyjna opiekunek jest dobra i mogą one dyktować stawki za pracę dużo powyżej tych minimalnych. Co do nieuczciwych agencji, Nowak proponuje, by z ich usług nie korzystały, ale samodzielnie szukały zleceń, najlepiej bezpośrednio u zagranicznych rodzin.
Odpowiedź urzędniczki wywołała oburzenie zarówno polskich, jak i niemieckich związków zawodowych, które walczą o prawa opiekunek. Związkowcy zwracali uwagę na brak wiedzy urzędników w tym zakresie, a nawet arogancję.
Nowy dzień, nowa odpowiedź
Jeszcze w poniedziałek wieczorem, już po publikacji naszego artykułu, otrzymaliśmy z resortu pracy informację, że opiekunki dostaną kolejny list. Ma on tym razem zawierać zapewnienie, że nie zostaną pozostawione same sobie.
We wtorek otrzymaliśmy informację o nowej treści pisma. Urzędnicy tłumaczą się, że odpowiedź skierowana do Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa "w sposób ogólny wskazywała na rozwiązania możliwe do szybkiego zastosowania przez opiekunki osób starszych".
Tym razem ministerstwo pracy powołuje się na prawo europejskie, w tym dwie unijne dyrektywy, które chronią prawa pracowników delegowanych do pracy za granicą.
Uregulowania te państwa członkowskie mają obowiązek implementować do swojego prawodawstwa najpóźniej do 31 lipca 2020 r. Polska również.
16 czerwca do Sejmu został skierowany projekt ustawy dotyczący delegowania. Ma on dostosować polskie przepisy do norm unijnych. Jego autorem jest Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Przepisy wejdą w życie 30 lipca 2020 r.
Jak piszą urzędnicy, zapewniają one szerszy zakres ochrony pracowników tymczasowych delegowanych z terytorium RP, co dotyczy również opiekunek delegowanych do Niemiec przez agencje pracy tymczasowej.
Projekt przewiduje m.in. zwiększenie ochrony poprzez wprowadzenie zasady, że polska agencja pracy tymczasowej uważana będzie za pracodawcę delegującego pracownika.
To oznacza konkretne obowiązki agencji, m.in. zapewnienie pracownikowi odpowiednich warunków wynagrodzenia i zatrudnienia w państwie przyjmującym. W przypadku opiekunek osób starszych będą to umowy zgodne z niemieckim prawodawstwem. A to wyklucza pracę w charakterze opiekunki na umowie cywilnoprawnej.
Opiekunki nadal ze starymi umowami
Obligatoryjna umowa o pracę oznacza też maksymalnie 8-godzinny dzień pracy. Na umowie cywilnoprawnej ten czas nie jest praktycznie w ogóle regulowany. Opiekunki pracują w dzień, do swoich podopiecznych wstają też nocami.
Druga kwestia – od sierpnia 2020 r. opiekunkom ma się też polepszyć finansowo. Obecnie, po potrąceniu opłat pobieranych przez agencje zatrudnienia, dostają one za pracę ok. 1,1-1,4 tys. euro netto miesięcznie, ale nie są one ubezpieczone w Niemczech i do kwoty tej doliczane są nieopodatkowane diety i delegacje.
Tymczasem w Niemczech istnieje płaca minimalna w opiece. Od 1 maja tego roku wynosi ona 11,35 euro brutto za godzinę w zachodnich landach i 10,85 euro brutto w landach wschodnich. Jest to znacznie więcej niż to, ile w przeliczeniu za swoją pracę otrzymują obecnie opiekunki na zleceniu. Przyjmując, że opiekunka będzie pracowała tylko 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu, bez nadgodzin, to po odprowadzeniu niemieckich składek na ubezpieczenia i podatków, dostałaby na rękę 1372 euro plus diety i delegacje.
Gdyby pracowała jednak z nadgodzinami, jak to ma miejsce obecnie przy zleceniach, czyli średnio po 12 godzin na dobę, 7 dni w tygodniu (co jest naruszeniem prawa) - jej wynagrodzenie brutto wynosiłoby ok. 4 tys. euro brutto, czyli ok. 2,5 tys. euro na rękę plus dodatki.
Zdaniem Piotra Szumlewicza ze Związków Zawodowych Związkowa Alternatywa, nowa ustawa pozostanie martwym prawem. Agencje zatrudnienia nie będą jej przestrzegały. Nadal podpisują umowy z opiekunkami na dotychczasowych zasadach. Nie informują kobiet o nowych zasadach. Poza tym za złamanie nowego prawa grozi im kara do 30 tys. zł. W porównaniu z obrotami tych firm to niewielki wydatek.
Według związkowca cała nadzieja w niemieckich służbach. Za Odrą kary są cztery razy wyższe. Jeżeli niemiecki Zollamt skontroluje miejsce realizowania usługi i znajdzie tam polskiego pracownika, którego dane personalne nie zostały zgłoszone do niemieckiego Urzędu Celnego, to zgodnie z niemiecką ustawą o delegowaniu pracowników (AEntG), która została już tam wdrożona w życie, ma prawo nałożyć na polskiego pracodawcę karę pieniężną w wysokości 30 tys. euro.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl