- Jakoś nie dziwi mnie, że firmy zajmujące się importem i sprzedażą serów, importują i sprzedają sery. Robienie z tego zarzutów o brak patriotyzmu jest, delikatnie mówiąc, niezbyt rozsądne – mówi w rozmowie z money.pl osoba z branży mleczarskiej.
To jej komentarz do opublikowanej właśnie przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi listy podmiotów sprowadzających do Polski mleko i nabiał.
"Działając w interesie tych wszystkich, którym na sercu leży polskiej gospodarki, publikujemy listę zakładów sprowadzających mleko i jego przetwory z zagranicy, ograniczając tym samym zakupy od polskich rolników" - czytamy na stronie internetowej Ministerstwa Rolnictwa.
To nie koniec – przedstawiciele ministerstwa wprost zarzucają tym podmiotom brak patriotyzmu i przekładanie chęci zysku nad pomaganiem innym. "Jedni wspierają, a dla innych liczy się tylko zysk" – tak brzmi tytuł informacji na stronie ministerstwa.
"Niepokojące ruchy widać na rynku mleka. Spadają ceny skupu, ale w sklepach tego nie widać. Gorzej, bo niektóre z zakładów tej branży, zamiast kupować od polskich rolników, którzy zapewniają nam wszystkim bezpieczeństwo żywnościowe, sprowadzają surowiec z zagranicy. W warunkach jednolitego rynku nie ma tu oczywiście złamania prawa, ale kwestia patriotyzmu gospodarczego tych podmiotów budzi wątpliwości" – czytamy dalej w komunikacie.
- Produkcja mleka jest bardzo wysoka, bo była łagodna zima. Sektor mleczny jest uzależniony od eksportu, musi wysyłać za granicę nawet 40 proc. produkcji. A tymczasem część zakładów i spółdzielni mleczarskich sprowadza mleko do przetwórstwa z zagranicy. Owszem, twierdzą, że to minimalne ilości albo że polski chłop nie potrafi produkować mleka ekologicznego. To jest skandal - denerwował się minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w programie "Money. To się liczy".
Na liście znalazło się 15 mleczarni, które w I kwartale 2020 r. sprowadziły z zagranicy mleko pełne, odtłuszczone lub surowe. Ministerstwo opublikowało też listę 12 importerów sera i masła, wraz z ilościami produktów, jakie sprowadzili do Polski.
- Mamy sytuację ogromnej nadwyżki, spadku cen. Jedna z firm poinformowała, że nie będzie skupować mleka, a jednocześnie je importuje. To legalne, dopuszczalne prawem, ale nielogiczne. Z jednej strony jest oczekiwanie, że minister rolnictwa znajdzie zbyt dla polskich produktów. Czynimy wszystko, żeby pomóc, a jednocześnie ci sami, którzy wyciągają ręce po pieniądze, ściągają mleko z zagranicy - mówił Ardanowski w "Money. To się liczy".
Dodał, że będzie publikował taką listę co kwartał.
- I będę to robił również w przypadku mięsa. Mamy firmy, które sprowadzają mięso i świnie do uboju. Niech się odczepią od rządu, niech nie mówią, że mam im zapewnić rynek zbytu, a jednocześnie będą kupować mięso z Danii, Holandii czy Litwy. Często tańsze i gorsze od naszego - dodał.
Zobacz też: Chińczycy opóźniają dostawy środków ochrony. O samolotach z maseczkami możemy na razie zapomnieć
- Czekam, aż podadzą listę importerów bananów czy cytryn i im też zarzucą brak patriotyzmu i chęć zysku. Aha, niech podadzą też, ile ci producenci mleka wyeksportowali swoich produktów, bo to zdecydowanie zmieni obraz sytuacji. Poza tym, kiedy my eksportujemy, to jest dobrze, ale jeśli inni eksportują do nas, a my to kupujemy, to nagle jesteśmy źli – mówi nasz informator. Dodaje, że mleczarnie po prostu muszą wywiązywać się z kontraktów i czasem po prostu nie mają innego wyjścia, niż kupno mleka za granicą. I nie są to na ogół duże ilości, stanowią najwyżej kilka procent całego skupu.
Mleczarze są zdziwieni
Na zarzuty ministerstwa zareagowało już kilku producentów. Jest wśród nich OSM Piątnica, która rzeczowo tłumaczy, że sprowadziła z Litwy mleko ekologiczne, gdyż polscy dostawcy nie byli w stanie sprostać jej zapotrzebowaniu.
"Surowca ekologicznego nie ma w kraju, stąd decyzja o jego sprowadzaniu z ekologicznych gospodarstw zlokalizowanych na Litwie. Skup mleka ekologicznego z Litwy wynosi niecałe 2,7 proc. całego skupowanego mleka" - piszą przedstawiciele OSM Piątnica w oświadczeniu.
Spółdzielnia zaznacza też, że jej udziałowcami są 2 tysiące polskich rolników, od których pochodzi 97,3 proc. mleka wykorzystywanego do produkcji. Co więcej, pomimo spadku cen w skupie do średnio 1,37 zł netto za litr, Piątnica nadal płaci swoim udziałowcom 1,66 zł. Przedstawiciele spółdzielni dodają, że od lat płacą najwięcej w Polsce.
Warto też zauważyć, że spadek cen mleka to pokłosie problemów z eksportem m.in. do Chin czy Włoch. W Polsce podaż tego białego płynu jest tak wysoka, że eksportować nawet do 40 proc. produkcji. Polska co roku eksportuje produkty mleczne o wartości ok. 2 miliardów euro. Wartość importu to niespełna 900 mln euro.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie