Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. KRO
|
aktualizacja

Ministerstwo zdrowia kupiło maseczki od znajomego ministra Szumowskiego. Teraz żąda zwrotu pieniędzy

262
Podziel się:

Nawet ok. 5 mln złotych kosztowały maseczki ochronne, które nie spełniają polskich norm. Resortowi zdrowia miał je sprzedać instruktor narciarski, który zna się z ministrem Łukaszem Szumowskim oraz jego bratem - podaje "Gazeta Wyborcza". Gdy w ministerstwie zorientowano się, że maseczki nie spełniają norm, natychmiast zażądano wymiany lub zwrotu pieniędzy.

Niecałe 5 mln złotych kosztowały maseczki, które nie spełniają norm.
Niecałe 5 mln złotych kosztowały maseczki, które nie spełniają norm. (Unsplash.com)

Według "Gazety Wyborczej" 16 marca z Marcinem Szumowskim, bratem szefa resortu zdrowia, skontaktował się drobny przedsiębiorca z Zakopanego, który na co dzień jest instruktorem narciarskim. Miał on zaoferować m.in. maseczki ochronne, kombinezony, rękawice i testy na COVID-19, pochodzące z Ukrainy oraz z Chin.

Marcin Szumowski odesłał przedsiębiorcę do wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego. Zakopiański instruktor jednak podczas nawiązania kontaktu z Cieszyńskim miał powołać się na... Łukasza Szumowskiego, ministra zdrowia.

Według informacji przekazanych przez Cieszyńskiego, resort zdrowia zakupił za pośrednictwem przedsiębiorcy MZ 100 tys. masek FFP2, 20 tysięcy maseczek chirurgicznych, 3 tys. przyłbic ochronnych oraz 10 tys. masek FFP2 od innego producenta.

Zobacz także: Zobacz też: Protest przedsiębiorców. Emilewicz: "Zamiast protestu proponujemy rozmowy. Chyba że cel jest inny"

- Do transakcji doszło 30 marca. Łączny koszt wyniósł 4 859 640 złotych brutto - tłumaczył wiceminister zdrowia w odpowiedzi udzielonej "GW" na pytanie, ile kosztowały maseczki ochronne. Dodał, że jednostkowa cena maseczki FFP2 wyniosła 39 złotych + VAT.

Jednak 5 maja Janusz Cieszyński wezwał do siedziby resortu przedsiębiorcę. I zażądał natychmiastowego zwrotu pieniędzy. Był to efekt badań Centralnego Instytutu Ochrony Pracy, z których wynika, że zakupione od zakopiańskiego przedsiębiorcy maseczki nie spełniają norm.

Spotkania z przedsiębiorcą miały miejsce 6 i 11 maja. Z informacji przekazanych przez Janusza Cieszyńskiego wynika, że w ich trakcie "przedstawione były roszczenia" resortu m.in. "w zakresie wad dostarczonego produktu". Przedstawiciele firm, które dostarczyły maseczki, zadeklarowały współpracę z MZ, dlatego też na obecnym etapie o sytuacji nie zostały zawiadomione organy ścigania.

Znajomość z instruktorem potwierdzili Łukasz oraz Marcin Szumowscy. Zdaniem gazety znajomość z rodziną ministra zdrowia miała ułatwić przedsiębiorcy sprzedaż artykułów potrzebnych do walki z pandemią. Z kolei w ocenie resortu, oferta zakopiańskiego przedsiębiorcy została potraktowana jak każda inna. Nie zajmował się tym Szumowski, a wiceminister Cieszyński.

Zwróciliśmy się do ministerstwa zdrowia o komentarz w tej sprawie. Artykuł zaktualizujemy, jak tylko ją otrzymamy.

Jednak do sprawy odniósł się minister Łukasz Szumowski na antenie Radia Zet. Odpowiedział on na pytania m.in. o to, czy znajomość z instruktorem ułatwiła przedsiębiorcy sprzedaż środków ochronnych.

- Połowa fake'ów [jest w artykule - red.], bo nikt nikomu nic nie ułatwiał. Każdą transakcję w ten sam sposób traktujemy. Mamy ponad tysiąc kontrahentów. Do mnie też dzwonią osobiście różni ludzie, akurat nie ten pan. Wszystkich przekierowujemy na jedną ścieżkę, transparentną - podkreślił Lukasz Szumowski w rozmowie z Beatą Lubecką.

- Jak się pojawiły wątpliwości, co do jakości różnego towaru w Polsce, nie tylko w Polsce, bo i w Europie, zaczęliśmy sprawdzać nasze zasoby. Okazuje się, że nie zawsze, nawet te maseczki, które mają certyfikat, spełniają normy - potwierdził minister. Dodał, że zakupione od przedsiębiorcy z Zakopanego nie spełniają norm, więc resort zażądał wymiany towaru na adekwatny. W przeciwnym przypadku zawiadomiona zostanie prokuratura.

- Żeby była jasność. Ja pana znam sprzed kilku lat, ze wspólnej jazdy na nartach - podkreślił Szumowski. Wytłumaczył, że znajomość ta ograniczyła się do instruktażu jazdy. W ocenie ministra w tym przypadku "pomocy było tyle", że brat szefa resortu zdrowia przekazał numer przedsiębiorcy do MZ.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(262)
WYRÓŻNIONE
vlad
4 lata temu
Bzdury piszesz, oferty byly i mozna bylo kupic wszystko bez problemow. Te maski kosztowaly w Chinach 1,4 USD nie 10 USD. Wielu moich znajomych oferowalo dobre produkty w normalnych cenach do instytucji i nikt nie byl zainteresowany. Te samoloty i zakupy od znajomych to byl nieprawdopodobny wal . Cena zakupu x 10
POLAK
4 lata temu
Wirusa nie ma ale biznes się kręci
BartSp
4 lata temu
W jaki sposób instruktor narciarstwa miał kapitał na towar o wartości kilku milionów złotych. Zwykła pralnia .......
NAJNOWSZE KOMENTARZE (262)
matter21
4 lata temu
Cały ten biznes śmierdzi mi pisem .
matter21
4 lata temu
Cały ten biznes śmierdzi mi pisem .
Kolor
4 lata temu
I pomyśleć że lata temu Pis żyło aferą zegarka min. Nowaka 😂😂😂
wacek
4 lata temu
Ale bełkot znawców
Nabywca
4 lata temu
A co mają robić naiwni nabywcy tych masek/FFP2/ od tego dostawcy, jeżeli nabyli je po paskarskich cenach przez internet? Koszt 39,84 zł + VAT= 49 zł + koszt transportu 17,59 zł. Razem 66,59 zł. Maska dostarczona przez firmę "Media Arena".
...
Następna strona