"Nieprawdą jest, że spółka E&K, od której ministerstwo zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu. Nieprawdziwe jest tym samym również stwierdzenie, że firma nie dostarczy ani jednego aparatu. Firma E&K dostarczyła pierwsza partię 50 respiratorów, które znajdują się z magazynie Agencji rezerw Materiałowych. Kolejne dostawy będą realizowane jeszcze w czerwcu" – tak brzmi odpowiedź ministerstwa zdrowia na zarzuty "Gazety Wyborczej".
Dziennikarze napisali, że resort zdrowia kupił niemal 1,2 respiratorów od spółki E&K z Lublina, której właścicielem jest Andrzej Izdebski, zamieszany niegdyś w nielegalny handel bronią. ONZ za przemyt broni do Angoli i Liberii umieścił go na swojej czarnej liście. Więcej o sprawie piszemy tu.
Ministerstwo zaprzeczyło również doniesieniom, że wiceminister Janusz Cieszyński "unikał składania podpisu na jakichkolwiek umowach ws. zakupów związanych z epidemią".
- Minister Cieszyński podpisał się m.in. pod umową na zakup respiratorów – czytamy w sprostowaniu, które zostało wysłane do redakcji "GW".
Na wezwanie do zamieszczenia sprostowania od razu zareagował Roman Imielski, szef działu Kraj w "Gazecie Wyborczej".
- Drogie ministerstwo, od tygodnia nie odpowiadaliście na nasze pytania w tej sprawie. Te 50 respiratorów to nie te z zakontraktowanych, o których nikt nie słyszał – napisał na Twitterze.
Zapowiedział również, że to nie koniec dziennikarskich ustaleń na temat współpracy ministerstwa z firmą E&K. Kolejne informacje w tej sprawie mają zostać opublikowane w środę 10 czerwca.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl