Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Kozłowska
|
aktualizacja
Materiał powstał przy współpracy z Wojewódzkim Urzędem Pracy w Katowicach

Młodzi na swoim. Założyli własną firmę i sami sobie szefują

Podziel się:

Wystarczy pomysł na biznes, fach w ręku i trochę doświadczenia. Założenie firmy nie jest tak skomplikowane, jak mogłoby się wydawać. Mając mniej niż 30 lat, można było liczyć na spory zastrzyk kapitału, który pozwolił rozpocząć działalność. A wszystko to z Funduszy Europejskich – Programu Wiedza, Edukacja, Rozwój (PO WER), który umożliwił młodym osobom poszerzać przedsiębiorczą mapę województwa śląskiego.

Młodzi na swoim. Założyli własną firmę i sami sobie szefują
(Adobe Stock)

Śląskie. Dobre do życia.

Beneficjentami PO WER są powiatowe urzędy pracy oraz inne instytucje, które m.in. rekrutują przyszłych właścicieli firm. Chcąc otrzymać dotację z PUP, wystarczy wypełnić wniosek i dołączyć do niego biznesplan, który będzie solidnym drogowskazem w pierwszych miesiącach działalności firmy.

Urzędy pracy gwarantują przy tym wsparcie specjalistów i mentorów oraz dodatkowe szkolenia, które pozwalają lepiej zorientować się w przepisach i tajnikach prowadzenia działalności gospodarczej.

Inżynier kręgosłupów

Bezzwrotną dotację z Powiatowego Urzędu Pracy w Mikołowie (województwo śląskie) otrzymał Łukasz Skibiński, obecnie właściciel gabinetu fizjoterapeutycznego w Orzeszach w powiecie mikołowskim, z wykształcenia inżynier ruchu. Mężczyzna potrafi zaprojektować ulice, ronda, skrzyżowania i tym też zajął się na początku swojej zawodowej drogi. – Okazało się jednak, że praca biurowa, papierkowa nie jest do końca dla mnie – przyznaje.

Już na studiach zaczął chodzić na siłownię, gdzie spotkał trenerów personalnych i fizjoterapeutów. Złapał bakcyla i rozpoczął dodatkowe studia fizjoterapeutyczne na katowickim AWF. Po ich ukończeniu pracował na umowie-zleceniu jako rehabilitant i osteopata. To spodobało mu się bardziej niż projektowanie dróg.

– Miałem grupę zadowolonych klientów, których udało mi się postawić na nogi. Myślałem, żeby otworzyć własny gabinet, ale brakowało mi odwagi. Dopiero rozmowy ze znajomymi, którzy skorzystali z dotacji przekonały mnie, że warto spróbować. Poczułem się pewniej. Razem z żoną napisaliśmy biznesplan i zgłosiłem się do Powiatowego Urzędu Pracy w Mikołowie. Dostałem dotację z Funduszy Europejskich w wysokości prawie 20 tys. zł – opowiada pan Łukasz.

Gabinet w skali mikro, pomoc w skali makro

Za te pieniądze kupił urządzenia, m.in. bieżnię czy ergometr wioślarski, piłki, obciążniki, skakanki i maty – wszystko, co niezbędne do ćwiczeń. Swoją działalność prowadzi w gabinecie, który wynajmuje w Orzeszu. To niewielkie miasto w powiecie mikołowskim. Daleko tu do wielkomiejskiego zgiełku. Orzesze słynie obecnie z fabryki szkła, jest bardzo dobrze skomunikowane, ale jego niewątpliwą zaletą są zielone tereny: pola, lasy, stawy.

– Pracuję własnym rękami, wspieram klientów w ćwiczeniach. Na brak zajęcia nie narzekam – opowiada z dumą. – Założenie firmy dało mi wiarę we własne siły. Zyskałem odwagę i motywację oraz pewność siebie – zapewnia.

Co ważne, dotację otrzymał także dzięki temu, że do składanych dokumentów dołączył referencje i rekomendacje od dotychczasowych klientów, którym już udało mu się pomóc. O to nie było trudno, bo Skibiński jest najwyżej ocenianym fizjoterapeutą w tej 20-tysięcznej miejscowości.

– Szybko uwierzyłem, że mi się uda i się nie myliłem. W tej chwili mam ok. 10 pacjentów dziennie. Pracuję tyle, ile mogę i chcę. Samodzielność i niezależność są dla mnie równie ważne jak zarobki i nie da się ich osiągnąć inaczej, jak tylko zakładając własny biznes. Praca sprawia mi przyjemność i daje satysfakcję. Cieszę się, gdy moi pacjenci czują się lepiej, są sprawniejsi, mniej odczuwają dolegliwości – mówi z dumą.

Być coraz lepszym

Łukasz Skibiński cały czas doskonali swoje umiejętności i pogłębia wiedzę, korzystając z licznych kursów i szkoleń. Ciągle odkrywa, jak ogromny wpływ na komfort naszego życia mają problemy z kręgosłupem, tkankami czy mięśniami. I jak łatwo można je skorygować właściwymi masażami czy ćwiczeniami.

Potwierdzają to opinie klientów zamieszczone na stronie internetowej gabinetu. Łukasz Skibiński pomaga im stanąć na nogi po kontuzjach, wypadkach, wspiera ich w zmianie przyzwyczajeń. Przyznaje, że wielu przychodzi także profilaktycznie, choć najczęściej powodem pojawienia się w gabinecie jest silny ból czy dyskomfort.

O przyszłość się nie martwi. – Siedzący tryb życia i godziny spędzane przed komputerami sprawiają, że z naszym kręgosłupami jest coraz gorzej. Klientów będzie tylko przybywać – nie ma wątpliwości.

Jak dogadać się z szefem?

Czy widzi jakiekolwiek minusy swojej pracy? – Muszę dogadywać się z szefem w kwestii urlopu. To niełatwe negocjacje – śmieje się.

W tej chwili Łukasz Skibiński ma 28 lat. Uważa, że założenie firmy było jego najlepszą decyzją. – Zawód zrodzony z pasji i zainteresowań wykonuje się z przyjemnością. Świadomość, że pomaga się ludziom też dodaje skrzydeł. A to, że jestem sam sobie szefem to tylko dodatkowy bonus. Pracuję na własny rachunek, nikt do niczego mnie nie zmusza – zapewnia mężczyzna.

O swojej przyszłości myśli bardzo poważnie. Jest doktorantem Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach na kierunku fizjoterapia. Ponadto studiuje na Akademii Osteopatii w Krakowie. Zajmuje się także przygotowywaniem merytorycznym kolejnych kadr fizjoterapeutów w Centrum Szkoleniowym Rafała Uryzaja, więc często podróżuje po kraju, szkoląc m.in. w Bydgoszczy. Zdobywa nową wiedzę na szkoleniach i kursach z osteopatii, fizjoterapii, treningu personalnego czy dietetyki, publikuje też filmy szkoleniowe na YouTube. W planach ma dalszy rozwój, może założenie kliniki.

Na razie jednak wszystkie plany odkłada na później. W tym miejscu, w którym mieszka i pracuje, czuje się najlepiej. – Niedługo urodzi się nam drugie dziecko, muszę skupić się na rodzinie, ale wiem, że kiedyś znajdę czas i przestrzeń również na realizację zawodowych marzeń – zapowiada. Ale już doskonale wie, że świetnym i znanym fachowcem można być nie tylko w dużych wojewódzkich miastach, ale wszędzie tam, gdzie można pomóc cierpiącym, schorowanym ludziom.

Więcej inspirujących historii znajdziesz tutaj.

Materiał powstał przy współpracy z Wojewódzkim Urzędem Pracy w Katowicach

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Materiał Partnera