- To dobre dla polskiego biznesu, gospodarstw domowych i środowiska. "Mój prąd" pozwoli nam również zrealizować zobowiązania klimatyczne wobec UE - mówił premier Morawiecki podczas wtorkowej prezentacji zasad programu.
Jak to będzie działało? Kto może liczyć na 5 tys. zł dotacji? Analizując wczorajszą konferencję prasową, rzecz cała wygląda na bajecznie prostą. Każda osoba fizyczna inwestująca w instalacje fotowoltaiczne może liczyć na zwrot do 50 proc. kosztów, ale nie może to być więcej niż 5 tys. zł.
Programem objęte są instalacje o mocy 2-10 kilowata (kW). Jedynym dokumentem uprawniającym do wypłaty środków, ma być potwierdzenie instalacji specjalnego licznika do obsługi instalacji fotowoltaicznej.
Przekaz jasny i czytelny. Dlatego trudno się dziwić, że w firmach od zielonej energii rozdzwoniły się już telefony.
Warto aplikować
- Pierwszy miałem tuż po słowach premiera o nowym programie. Klient zaczął cytować zasady i pytać, kiedy możemy zaczynać. Telefon dzwonił tak do wieczora - opowiada Arkadiusz Witt, współwłaściciel firmy Involte, która specjalizuje się w takich instalacjach.
Wypłatą miliarda zł na ten cel i obsługą programu zajmie się Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Budżet wystarczy dla 200 tys. prosumentów. Nikt bowiem nie zakłada instalacji tańszych niż 10 tys. zł.
- Te najmniejsze, które instalujemy, dają moc 4 kilowatów, choć i w takim przypadku najczęściej kończy się dokładaniem paneli na dachu, by mieć komfortowe 6-7 kilowatów (kW). To zaspokaja apetyt na prąd w średniej wielkości domu - mówi Witt.
Ceny zależne są od mocy, ta z kolei uzależniona jest od wielkości domu. Średnio za 1 kW mocy płacimy 4,5 - 5,5 tys. zł. Zatem nawet przy najmniejszej z dotowanych instalacji o mocy 2 kW otrzymamy 5 tys. zł dotacji.
- Najczęściej zakładane obecnie instalacje kosztują 20-25 tys. zł. Zatem z programem będzie to odpowiednio 15 i 20 tys. zł. Jednak dla uzyskania pełni samowystarczalności energetycznej również z ogrzewaniem domu trzeba zapłacić ok. 45 - 50 tys. zł - wylicza Witt.
Warto pamiętać, że jest jeszcze możliwość odliczenia 18 proc. kosztów inwestycji od podatku. - W takim przypadku odliczać będziemy od kwoty pomniejszonej już o rządową dotację - mówi ekspert z Involte.
Kluczowe terminy
Zatem przy przykładowej instalacji za 25 tys. zł, po odliczeniu i dotacji, realnie zapłacimy za nią nieco ponad 16 tys. zł. Budżet państwa weźmie więc na siebie ok. 9 tys. zł, czyli ok. 35 proc. Przy kosztach w okolicach 50 tys. zł, za instalację z dopłatą i odliczeniem trzeba będzie zapłacić ok. 37 tys. zł. W kieszeni zostanie 13 tys. zł, czyli 26 proc. ceny pierwotnej.
Tyle teoria. Zostaje jeszcze praktyka i o nią boi się Witt. Nie wiadomo, kiedy można o dotacje wnioskować i jak zacząć inwestycję, by załapać się na rządowe pieniądze.
- Idea jest bardzo fajna. Oby politycy tego nie zepsuli papierologią. Tutaj jest kilka pytań, bo niewiadoma jest data graniczna. Czy będzie to moment przyłączenia licznika, czy wystawienia faktury za instalację - zastanawia się Arkadiusz Witt.
Wątpliwości nie rozwiewa też prezentacja na stronie Ministerstwa Energii. Czytamy w niej, że: "inwestycja nie może być zakończona przed ogłoszeniem konkursu, ale musi być zakończona na dzień składania wniosku o dofinansowanie".
Kto pierwszy ten lepszy
- Podwójny licznik do fotowoltaki już zainstalowałem. Firma panele już montuje, ale do końca inwestycji jeszcze trochę zostało. Po wtorkowej informacji nie wiem teraz, co robić, by dostać dotację. Czekać? Ile czekać? Kończyć i opóźniać fakturę? - mówi money.pl pan Zbyszek z Sobótki pod Wrocławiem.
W ME zapytaliśmy kiedy zostanie ogłoszony konkurs i kiedy będzie można zacząć składać wnioski? Jednak do czasu opublikowania artykułu nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że regulamin programu ściśle określający zasady działania ma zostać opublikowany za kilka tygodni. W podobnym terminie wystartuje nabór, nazywany też w ME konkursem.
Ile mają czasu planujący montaż paneli na dachu?
- Kto pierwszy ten lepszy, koniec pieniędzy to koniec programu. 200 tys. instalacji branża może skonsumować nawet w ciągu roku. O ile oczywiście nie zabraknie paneli, jak miało to miejsce na początku tego roku - mówi Arkadiusz Witt.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl