Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

"Moment wyboru cywilizacyjnego". Gruzja w rozkroku między putinizmem a Zachodem

Podziel się:

Prezydent Gruzji w sobotę zawetowała kontrowersyjną ustawę, dzięki której ten kraj chce tropić "zagranicznych agentów". Tyle że to weto prawdopodobnie zostanie obalone przez rządową większość. – To moment wyboru cywilizacyjnego, przed jakim stoi Gruzja – stwierdził Radosław Sikorski. Ekspert jednak przestrzega przed myśleniem, że Tbilisi skręca ku Rosji.

"Moment wyboru cywilizacyjnego". Gruzja w rozkroku między putinizmem a Zachodem
Protesty w Gruzji i Radosław Sikorski (EPA, PAP, DAVID MDZINARISHVILI, OLIVIER HOSLET)

Gruziński parlament przyjął ustawę o przejrzystości wpływów zagranicznych, zwaną też "ustawą o zagranicznych agentach". Jej zapisy budzą wątpliwości Gruzinów oraz instytucji zagranicznych. Bo są podobne do tych obowiązujących w Rosji.

Gruzja na tropie "zagranicznych agentów" przed wyborami

Ustawa przewiduje m.in., że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. finansowania z zagranicy podlegać będą rejestracji i sprawozdawczości. Trafią do specjalnego rejestru agentów obcego wpływu. Resort sprawiedliwości będzie mógł przeprowadzać kontrole takich organizacji pod dowolnym pretekstem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Jolantą Okońska-Kubica

Prezydentka kraju Salome Zurabiszwili – dziś otwarcie skonfliktowana z rządzącą partią Gruzińskie Marzenie, lecz wcześniej wybrana na stanowisko z jej rekomendacji – zapowiedziała, że ją zawetuje i to zrobiła 18 maja. Wcześniej podkreślała, że ustawa staje na drodze europejskim aspiracjom jej kraju. Formacja rządząca ma jednak większość pozwalającą odrzucić jej weto.

W grudniu 2023 r. Gruzja uzyskała status kraju kandydującego do członkostwa w UE, ale ustawa tropiąca "agentów zagranicznych" stawia na szali relacje Tbilisi z Brukselą. Dlaczego Gruzińskie Marzenie wyciągnęło ją z szuflady (próbowało ją uchwalić już rok wcześniej, ale ugięło się pod naporem protestów)?

Wojciech Górecki, były dyplomata i główny analityk Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) ds. Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej, w rozmowie z money.pl przyznaje, że nie ma na to jasnej odpowiedzi.

Wskazuje, że cierniem w oku są organizacje pozarządowe, w które również uderzą nowe przepisy. Są one dofinansowywane z zagranicy, a do tego patrzą władzy na ręce, więc są uznawane za sprzyjające opozycji.

Możemy przypuszczać, że najprawdopodobniej chodzi o większą kontrolę nad przepływem pieniędzy i finansowaniem społeczeństwa obywatelskiego, ale i większą kontrolę społeczną przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na koniec października. Według sondaży Gruzińskie Marzenie powinno je wygrać, natomiast najpewniej chodzi im o jak najwyższe zwycięstwo, które zagwarantuje konstytucyjną większość i możliwość wyboru prezydenta – mówi Wojciech Górecki.

Ekspert tłumaczy, że w Gruzji niedawno doszło do zmiany prawa. Prezydent nie jest już wybierany w wyborach powszechnych, lecz przez kolegium złożone z parlamentarzystów i przedstawicieli samorządów. Podkreśla jednak, że jest to tylko jedna z teorii tłumacząca decyzję władzy o uchwaleniu kontrowersyjnej ustawy.

Ustawa o "agentach zagranicznych". Zachód już reaguje

Gruzini od tygodni protestują przeciwko ustawie. W ostatnią niedzielę demonstracja w Tbilisi mogła być największą "we współczesnej historii" kraju - uznały lokalne media. Miała przyciągnąć nawet 200 tys. osób.

Demonstrujący organizują się oddolnie i nie są związani z opozycją, jak wcześniej sugerowali rządzący. Przeciwnie, politycy "podłączają się" do protestów.

Premier Irakli Kobachidze zasugerował wcześniej, że po wecie jest gotowy złagodzić kurs i wprowadzić poprawki do ustawy, choć prezydentka zapowiedziała, że nie będzie w tej sprawie negocjować z rządem.

Na ustawę ostro zareagowały USA oraz UE. Waszyngton zagroził sankcjami, a Bruksela potępiła decyzję parlamentu. Wcześniej grupa 31 eurodeputowanych zaapelowała o wstrzymanie procesu akcesyjnego Gruzji.

To jest symboliczny moment wyboru cywilizacyjnego, przed jakim stoi Gruzja. Czy chce się integrować z rosyjską, postsowiecką cywilizacją prawną z dryfem ku autorytaryzmowi, czy też chce kontynuować swoją podróż do Europy – stwierdził w środę szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Doszło też do kolejnego zgrzytu dyplomatycznego. Lider partii rządzącej i oligarcha Bidzina Iwaniszwili, który w praktyce kieruje obozem władzy, ostentacyjnie odmówił spotkania w Tbilisi z zastępcą sekretarza stanu USA ds. Europy i Eurazji Jamesem O’Brienem. Podjął go u siebie "wyłącznie" premier.

Gruzja prorosyjska? To bardziej skomplikowane

Gruzini od lat są zwolennikami akcesji do UE. W sondażach krok ten popiera ok. 80 społeczeństwa. Ekspert OSW przestrzega jednak przed myśleniem, że mamy do czynienia ze starciem prorosyjskiej władzy z prozachodnimi obywatelami. Sytuacja jest bardziej skomplikowana.

Gruzińskie Marzenie, które rządzi od 2012 r., przeforsowało w 2018 r. zmiany w konstytucji, mówiące, że celem kraju jest członkostwo w UE i w NATO. Za tego rządu też się dokonały ważne zmiany, jakimi są prawo do wjazdu Gruzinów bez wiz na teren UE, jak i podpisanie umowy stowarzyszeniowej. Wreszcie za rządów tej partii Gruzja uzyskała status kandydata do UE – wymienia Górecki.

Przeorientowanie kraju na Zachód nastąpiło pod koniec XX w. Wtedy ówczesne władze uświadomiły sobie, że Rosja jako partner raczej stara się blokować rozwój Gruzji, niż go wspierać.

Trzeba jednak pamiętać, że protesty, choć liczne, skupiają w sobie tylko część społeczeństwa. Jego większość jest konserwatywna i nienawykła do zachodniego stylu życia.

Gruzja jest między Rosją a Unią

Po co samej Unii Gruzja? Analityk odpowiada, że Bruksela potrzebuje w regionie państw demokratyzujących się, które stworzą "demokratyczny pas bezpieczeństwa" zabezpieczający UE przed Rosją.

Problem w tym, że Gruzja graniczy z Rosją, a nie graniczy z żadnym państwem członkowskim. Tej kwestii często nie bierze się pod uwagę i zapominamy, że np. gruziński rolnik, który uprawia cytrusy i chce je sprzedać za granicą, to oczywistym dla niego kierunkiem jest Rosja. Po pierwsze jest ona najbliżej, a po drugie – jest chłonnym rynkiem – zauważa Górecki.

UE jest największym partnerem handlowym Gruzji i w 2022 r. odpowiadała za ok. 22,7 proc. całego gruzińskiego importu oraz 15,4 proc. eksportu. W 2022 r. import UE z kaukaskiego kraju był wart 1 mld 38 mln euro (w 2023 r. – 752 mln euro), a eksport – 3 mld 228 mln euro (rok później już 3 mld 610 mln euro).

Mówimy tu jednak o wspólnocie 27 państw. Rosja, mająca niewiele niższe wskaźniki handlowe, jest jednym krajem, a zatem to ona jest głównym odbiorcą towarów z Gruzji. – Trafiają do niej gruzińskie produkty rolne (głównie cytrusy), wino, metale, np. mangan – wymienia ekspert.

Górecki przypomina, że Gruzja jest pośrednikiem kaspijskich węglowodorów, gdyż przez jej terytorium biegną ropociągi Baku-Tbilisi-Ceyhan i Gazociąg Południowokaukaski. UE dzięki nim ściąga surowce z Azerbejdżanu z pominięciem Rosji.

Mimo że Moskwa i Tbilisi nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od 2008 r. (czyli od momentu inwazji Rosji na Gruzję), to jednak pewną "odwilż" widać. W maju 2023 r. oba kraje wznowiły ruch lotniczy zawieszony od niemal czterech lat, czemu towarzyszyła decyzja Kremla o zniesieniu wiz dla Gruzinów.

Do Gruzji wyemigrowało kilkadziesiąt tys. Rosjan po ogłoszeniu powszechnej mobilizacji w ich kraju. W odpowiedzi Gruzja skróciła dla nich czas oczekiwania na obywatelstwo z 10 do 5 lat.

Gruzja kupuje od Rosji surowce energetyczne, jest ruch lotniczy i ruch bezwizowy między oboma państwami. To działa na korzyść Moskwy, niezależnie od intencji Tbilisi, bo zyskuje ona dzięki temu "okienko" na świat zewnętrzny – punktuje Górecki.

Lider Gruzińskiego Marzenia też ma powiązania z Rosją

Osobnym wątkiem jest postać Bidziny Iwaniszwilego, czyli założyciela Gruzińskiego Marzenia. Pochodził z ubogiej rodziny, ale dorobił się miliardów w okresie prywatyzacji rosyjskiej gospodarki.

Działał wtedy w sektorach m.in. elektronicznym, przemysłowym, rolniczym, budowlanym i na rynku nieruchomości. W pewnym momencie posiadał też udziały w GazpromieŁukoilu. "Forbes" szacuje jego majątek netto na 4,9 mld dol.

W 2002 r. powrócił do Gruzji, gdzie najpierw wspierał Micheila Saakaszwilego, a 9 lat później sam zaangażował się w politykę. W 2012 r. został premierem, lecz wycofał się z posady rok później i zrezygnował z zarządzania partią.

Stery nad Gruzińskim Marzeniem objął ponownie w 2018 r. Od tamtego czasu kieruje państwem z tylnego fotela.

Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl