Zaskakującej informacji o przeniesieniu środków nie podano w świetle reflektorów na konferencji prasowej, podobnej do tych, na których politycy chętnie fotografują się na tle nowoczesnego sprzętu kupowanego dla armii. Wynika ona z decyzji ministra Błaszczaka. Szef MON postanowił w niej, że środki na drogi mają pochodzić bezpośrednio z budżetu Programu Modernizacji Technicznej (PMT).
Oznacza to, że armia nie będzie miała wystarczających środków na zakupy kolejnych śmigłowców, systemów rakietowych czy tak potrzebnych okrętów podwodnych. Na razie decyzja o przesunięciu funduszy dotyczy formalnie tylko tego roku. Pewne jest jednak, że to dopiero początek wojskowych inwestycji w drogi. - Przez najbliższe 10 lat na ten cel ma iść z budżetu MON 500 mln zł rocznie. Wynika to z ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Zapisano tam, które instytucje mają go wspierać - mówi money.pl Tomasz Dmitruk, ekspert wojskowy i redaktor "Dziennika Zbrojnego".
Drogi zamiast tak potrzebnego sprzętu
Zatem przez najbliższą dekadę MON wyda na drogi 5 mld zł. - Za takie pieniądze można dokupić kolejne dwa dywizjony Himmarsów lub zmodernizować 300 czołgów T-72 do poziomu tych, które stanowią trzon rosyjskiej armii - przekonuje Dmitruk.
-Trzeba większe wydatki kierować na PMT, a kieruje się je na sprawy dookoła obronne. Problemem jest odpowiednie ustawienie priorytetów. Jest to tym dziwniejsze, że samo MON twierdzi, że modernizacja to najważniejszy cel - dodaje ekspert wojskowy.
Jak już pisaliśmy w money.pl, we wcześniejszych planach modernizacyjnych wojsko w programie Homar chciało zakupić trzy dywizjony systemów rakietowych Himmars. Skończyło się na zamówieniu jednego i to w wersji bez offsetu. Gwarantuje to niższą cenę, ale też i stratę dla naszego przemysłu zbrojeniowego.
Przy "drogowym" uszczuplaniu budżetu PMT należy się spodziewać kolejnych okrojonych inwestycji w nasze bezpieczeństwo. - Gdyby sytuacja budżetu MON była lepsza, to można by się zgodzić na taki mechanizm. Niestety, sytuacja finansowa MON jest napięta, a potrzeby modernizacyjne olbrzymie - mówi money.pl Michał Likowski, ekspert wojskowy i redaktor naczelny branżowego magazynu "Raport WTO".
Jak dodaje, 500 mln zł wydane w polskich zakładach przemysłu obronnego mogłoby znacząco wpłynąć na sytuację rodzimych firm. Ponadto warto przypomnieć, że wcześniej w budżecie MON środki na modernizacje dróg i tabor kolejowy były dużo mniejsze, np. w 2016 r. było to 20 mln zł.
Oczywiście zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce, o które walczy rząd, również wymaga inwestycji w infrastrukturę.
- Jeżeli chodzi o system transportowy, to zdecydowanie na wschód od Wisły wymaga on inwestycji, by mogły tam skutecznie operować ciężkie formacje pancerne i zmechanizowane. Problemem są nośności mostów, słabe nawierzchnie i zbyt niskie wysokości przepustów pod wiaduktami - mówi Likowski.
Kto powinien za to zapłacić?
Chodzi tu głównie o drogi lokalne. Jak zaznacza ekspert, z punktu widzenia potrzeb te kwoty nie są wyjątkowo wysokie. Natomiast istnieje zasadne pytanie, czy kwoty te powinny być przekazywane z budżetu MON czy też innych resortów.
- Środki na ten cel mogłyby również pochodzić z rezerwy celowej państwa. Zresztą zwykle bywało tak, że szeroko pojęte wydatki obronne były finansowane z budżetów różnych ministerstw. Finansowano w ten sposób kwestie obrony cywilnej, służby zdrowia czy transportu - wylicza Michał Likowski.
Przeczytaj także: MON kupuje śmigłowce. Tradycja podtrzymana: w tajemnicy, drogo i od USA
Obecnie w naszym kraju istnieje mechanizm odwrotny. - Wojsko zaczyna finansować programy o charakterze obronnym innych ministerstw. Oprócz dróg, już jest finansowane Lotnicze Pogotowie Ratunkowe (LPR) i wyposażenie dla służb MSWiA, a także samoloty dla VIP-ów - dodaje ekspert.
- Ponad 450 mln zł MON wyda na sprzęt dla MSWiA i 43 mln zł na LPR. MON tłumaczy to tym, że ma być to sprzęt, który będzie do zastosowania na wypadek wojny. Nie jest jednak nigdzie szczegółowo napisane, na co idą te wydatki - wskazuje Tomasz Dmitruk.
Wyborca widzi drogi, nie rakiety
Jak dodaje, w przypadku wydatków na LPR zakłada się, że śmigłowce pogotowia mają być wpisane w świadczenie usług wsparcia medycznego na potrzeby Sił Zbrojnych RP zarówno w czasie pokoju, kryzysu, zagrożenia, jak i wojny. Resort obrony podkreśla także, że tego typu wydatki są uznawane przez metodologię NATO jako wydatki na cele obronne.
Dmitruk nie chce dywagować, czy budowę dróg lokalnych ze środków MON można interpretować jako element gry na wynik wyborczy. Choć jak wiadomo budżet resortu infrastruktury nie jest z gumy i wszystkich dróg z tego się nie wyremontuje.
Przeczytaj także: Patrioty za 20 mld zł nie obronią nawet Warszawy. MON chciało kupić osiem baterii, ale na dwóch może się skończyć
- Przeciętny obywatel bardziej doceni remonty czy budowy dróg niż zakup sprzętu dla wojska. Podobnie jest z zakupem sprzętu dla LPR czy dla policji. Wydatki są zgodne z prawem, ale dyskusyjne są priorytety. MON nie powinien odpowiadać za drogi. To powinno być w kompetencjach resortu infrastruktury, które też ma przecież obowiązek wspierać obronność - przekonuje Dmitruk.
To, co teraz dzieje się z pieniędzmi przeznaczanymi na obronność, przypomina działania poprzedników PiS. Poprzednie rządy po 89 r. robiły to jednak inaczej: MON nie wykorzystywał w pełni swoich funduszy i w ten sposób pieniądze wracały do budżetu państwa, skąd następnie były wydawane na inne cele.
Fikcja rosnących wydatków?
Teraz wygląda to nieco inaczej. Środki na obronność rosną, ale uszczupla się je, wspierając fundusz drogowy. - Jeśli nie stać nas na wydawanie 2 proc. PKB na wojsko, to jasno to powiedzmy, a nie twórzmy fikcji - konkluduje Dmitruk.
Niestety nie wiadomo, które miasteczka i wsie skorzystają na dofinansowaniu dróg. Wykaz dróg i mostów, po których ma przemieszczać się sprzęt wojskowy, nie jest publicznie dostępny. Do remontu głównie są drogi lokalne, a szczególnie krytyczne są mosty. Czołgi ważą nawet 60 ton i chodzi o to, by w czasie ich transportu nie niszczyć infrastruktury i aby jej gabaryty umożliwiały taki transport.
O decyzję ministra Błaszczaka i przyszłość programów modernizacyjnych i ich realizację pytaliśmy w MON. Ministerstwo przekonuje, że zapewnienie mobilności wojsk w Europie jest jednym z największych wyzwań stojących przed całym Sojuszem Północnoatlantyckim.
"By w pełni zrealizować zadania związane z przemieszczeniem Sił Zbrojnych RP oraz sił sojuszniczych należy stworzyć odpowiednią infrastrukturę" - czytamy w komunikacie. Pytanie, o to dlaczego dzieje się to kosztem PMT, pozostało bez odpowiedzi.
MON w tym roku dysponuje ponad 44 mld zł. Oznacza to wzrost całego budżetu o prawie 4 mld zł. Fundusze na PMT (w sumie 12,5 mld zł) wzrosły tylko o 559 mln, z czego i tak 500 mln zł poszło na drogi. W tych okolicznościach trudno uznać, że modernizacja jest priorytetem MON.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl