Mateusz Morawiecki podczas wizyty we Lwowie mówił, że "wojna Putina przeciwko narodowi ukraińskiemu doprowadziła do wielkich zawirowań gospodarczych". Dodał jednak, że zawirowania gospodarcze w Europie to zaledwie mały ślad krzywd Ukrainy.
- Konieczne są jak najmocniejsze sankcje, bo to najmniejsza cena, jaką możemy zapłacić za odzyskanie wolności. Apeluję do europejskich przywódców o porzucenie kalkulatorów i sięgnięcie do swoich sumień - powiedział Mateusz Morawiecki.
Na reakcję opozycji nie trzeba było długo czekać. Opozycja zderza wypowiedź premiera z ubiegłotygodniowym głosowaniem w Sejmie. Wtedy to większość rządząca odrzuciła poprawkę Senatu do tzw. ustawy sankcyjnej, która dotyczyła zakazu importu gazu LPG z Rosji. Za odrzuceniem tej poprawki głosował także premier.
Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin przekonywał wtedy, że rząd owszem jest za sankcjami, ale w tym konkretnym przypadku uważa, że poprawka zaproponowana przez Senat była "poprawką złą i szkodliwą".
Podkreślił, że gdyby została przyjęta, 3,5 mln Polaków — bo tyle jest samochodów napędzanych gazem LPG — pozbawionych byłoby możliwości tankowania tańszego paliwa.
Opozycja: PiS obronił rosyjskie interesy. PiS: bronimy obywateli
Jak widać, tłumaczenie Jacka Sasina nie przekonało jednak opozycyjnych parlamentarzystów. Posłanka Platformy Obywatelskiej Monika Wielichowska mówi wprost: dziś słowa Mateusza Morawieckiego o sankcjach brzmią jak ponury żart.
- PiS oburza się na inne kraje, robiąc dokładnie to samo. To Himalaje hipokryzji. PiS obronił rosyjskie interesy. Rosja wciąż będzie eksportować gaz LPG do Polski, a tym samym będzie zarabiać. A za uzyskane w Polsce pieniądze Putin nadal będzie bestialsko mordować Ukraińców, grabić i niszczyć miasta. Takie są skutki decyzji PiS z pomocą Konfederacji. Morawiecki stracił wiarygodność w Europie w chwaleniu się, że Polska jest liderem sankcji na Rosję. To pustosłowie. Powiedzieć hipokryci, to mało powiedzieć — mówi money.pl posłanka Koalicji.
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki popiera słowa premiera Mateusza Morawieckiego. - W naszym interesie jest pomaganie Ukrainie, powinno nam zależeć, żeby między nami a Rosją istniało realne państwo, na które Rosja nie będzie miała wpływu — mówi polityk. Jednocześnie tłumaczy decyzję większości sejmowej.
- Zadaniem polskich polityków jest dbanie o interesy polskich obywateli. Stąd taka decyzja parlamentu po apelu premiera Sasina. Dziwię się jednak polskiej opozycji, że krytykując premiera Morawieckiego, wciela się w role rzeczników obcych rządów i występuje w obronie zachodnich polityków i ich krajów — mówi money.pl Ryszard Czarnecki.
Embargo na węgiel już jest. Ważne decyzje jednak przed Unią
Przyjęta w ubiegłym tygodniu przez Sejm ustawa sankcyjna zakłada m.in. wprowadzenie embarga na import węgla z Rosji lub z Białorusi. Zakazuje też jego tranzytu przez Polskę. Ustawa pozwoli także na zamrożenie funduszy i zasobów gospodarczych osób i podmiotów wskazanych na specjalnej liście. O wpisie na listę sankcyjną będzie decydował szef MSWiA. Zamieszczani będą na niej ci, którzy wspierają rosyjską agresję na Ukrainę oraz ci, którzy wspierają naruszenia praw człowieka i represje w Rosji lub na Białorusi.
W sumie od wybuchu wojny w Ukrainie Unia Europejska nałożyła pięć pakietów sankcji na Rosję. Obejmują one rosyjskie banki, szereg sektorów gospodarki tego kraju, rosyjskich oligarchów, jak również prezydenta Rosji Władimira Putina. Najnowsze wprowadzone sankcje dotyczą m.in. zakaz importu węgla z Rosji do krajów Unii. Zakaz ma obowiązywać od sierpnia 2022 roku. Komisja Europejska szacuje, że wartość embarga na węgiel to 4 mld euro rocznie. Na tym jednak nie koniec. W Unii trwają prace nad kolejnym sankcjami wobec Rosji. Urzędnicy nie wykluczają, że sankcje obejmą w końcu także rosyjską ropę i gaz.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl