Kossakowski w ten sposób komentował czwartkową decyzję szefa polskiego rządu. Polska, Czechy, Węgry i Estonia nie zgodziły bowiem się na wnioski końcowe, które mówiły o dojściu Unii Europejskiej do neutralności klimatycznej do 2050 r. W reakcji na to w piątek pod Kancelarią Premiera zorganizowany został spontaniczny protest klimatyczny.
- Pan premier oznajmił, że nie zgodził się na zaakceptowanie przez Polskę ambitniejszych celów klimatycznych i że to jest w interesie Polek i Polaków. W naszym najgłębszym przekonaniu jest to działanie na szkodę Polek i Polaków, na szkodę Polski - mówił w piątek wiceszef Zielonych, cytowany przez PAP.
Dodał, że ta decyzja to kontynuacja "niechlubnej tradycji liberum veto".
- Premier najwyraźniej nie wie, że racją stanu Polski jest stanąć na czele krajów wspierających neutralność klimatyczną. Scenariusz przejścia na energię w 100 proc. ze źródeł odnawialnych w 2050 roku jest już dziś 11-krotnie tańszy od powszechnie krytykowanej Polityki Energetycznej 2040 przyjętej przez rząd PiS - mówił Kossakowski.
- W 2050 r. możemy się zaopatrywać w energię z "polskiego" słońca, wiatru czy biogazu, a nie kupowanego w Rosji czy USA bezpieczeństwa opartego na węglu, ropie i gazie ziemnym - skwitował.
Przypomnijmy, Unia chciała, by do 2050 r. unijna gospodarka była neutralna pod względem emisji CO2, czyli tyle samo pochłaniała, co emitowała.
Mateusz Morawiecki zapowiedział w czwartek w Brukseli, że Polska nie zgodzi się na zaostrzenie Porozumienia Paryskiego, które wyznacza cele w zakresie ochrony środowiska. Podkreślał, że kraje zachodniej Europy konsumują niekiedy dwa razy więcej energii na głowę jednego mieszkańca niż Polska, tylko przesuwają produkcję do krajów Azji lub innych krajów świata.
- Doprowadziliśmy do tego, że w konkluzjach nie został ujęty rok 2050 jako data graniczna. W ten sposób zabezpieczyliśmy interesy polskich obywateli i uniknęliśmy narażania ich na dodatkowe koszty i opodatkowanie - powiedział premier.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl