- W naszym zasięgu jest osiągnięcie w 100 proc. poziomu bogatych państw Europy, jeśli zdecydujemy się na realizację planu, który w inny sposób postrzega politykę gospodarczą i społeczną - mówił w Trzebnicy premier Morawiecki.
Jak przekonywał, Polska zawsze goniła Zachód i "czasami była na 60 proc. i to chyba najwyżej było". "Dzisiaj, jego zdaniem, jesteśmy na 75 proc., nawet ciut wyżej - 76-77 proc.
Dotarcie do 100 proc. nazwał zobowiązaniem jego rządu. Pytanie tylko kiedy to się stanie? Tutaj odpowiedzi zabrakło, choć nie do końca. Szansę ma przybliżyć realizacja Polskiego Ładu.
- Nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłość, to oczywiste, to jasne, ale w 2023 roku wiele z tych programów, ogromna większość, jeśli nie wszystkie, będą realizowane, znaczna część będzie zrealizowana, będzie wdrożona i w 2023 roku dla wielu polskich rodzin tutaj znajdą się setki tysięcy nowych mieszkań, nowych miejsc pracy - zapewnił premier.
Szef rządu mówił, że rządowy program stworzy co najmniej pół miliona miejsc pracy. Jego zdanie, wiara w powodzenie tego programu łączy się nieodzownie, nieodmiennie z jego rządem.
Jak już pisaliśmy, w umowie, która określa zasady wykorzystania funduszy UE na lata 2021-2027, rząd postawił sobie kilka ambitnych celów do osiągnięcia w 2030 r. Jednym z nich jest szybkie dogonienie Unii Europejskiej pod względem średniego poziomu zamożności.
Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego przypominał w styczniu tego roku, że tylko w pierwszych latach członkostwa w UE udawało się nam bardzo szybko nadrabiać odległość do bogatszych kolegów z UE (goniliśmy UE po średnio 2 pkt proc. rocznie), później takiego wyniku już nie powtórzyliśmy
Dlatego, uważa, że do osiągnięcia celu zaproponowanego przez rząd potrzebujemy jakiegoś szoku ekonomicznego lub technologicznego, który by przestawił naszą gospodarkę na wyższe tory. A takiego czynnika brak na horyzoncie.
Jednak dla Piotra Bujak, głównego ekonomisty PKO BP, cel jest możliwy do osiągnięcia. Musimy tylko rozwijać się w tempie 4-5 proc. rocznie, a inne państwa UE muszą w tym czasie rozwijać się wolniej.
Według naszej, autorskiej analizy Polska potrzebuje jednak trzech dekad, by dogonić niemiecką stawkę minimalną. Jednak i do tego polska gospodarka musi rozwijać bez żadnych problemów.
Dziś już jednak wiemy, że to niemożliwe. Założenie do analizy było takie, że Polska utrzyma tempo wzrostu na poziomie 7 proc, a Niemcy również utrzymają swoje 2 proc. Wtedy zrównamy się za niemal trzy dekady. Pensje minimalne w obu krajach będą wynosić wtedy około 2,5 tys. euro za 25 lat.