Zmiany zapoczątkowała Bruksela. Nowe otwarcie zaczyna się od zawieszenia przez Unię Europejską odwetowych ceł na Stany Zjednoczone.
Oświadczenie to wynik poniedziałkowych rozmów obu stron. Zarówno Amerykanie, jak i przedstawiciele Unii zapowiedzieli, że nie będą eskalować konfliktu celnego i chcą dążyć do bliższej współpracy.
Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", w akcie dobrej woli Komisja Europejska zawiesiła wprowadzenie od czerwca odwetowych ceł na wiele amerykańskich produktów. Teraz zapoczątkowano prace nad zniesieniem obustronnych sankcji.
Przypomnijmy, że konflikt zaczął się od sporu między amerykańskim Boeingiem a europejskim Airbusem. Wprawdzie restrykcje zostały już zawieszone w marcu, ale na razie tylko na cztery miesiące.
Sytuacji nie poprawiała polityka Donalda Trumpa, która doprowadziła do konfliktu handlowego. Kamieniem milowym był tutaj program "America First", który miał doprowadzić do większej ochrony rodzimego przemysłu - wystartował w 2018 r.
Wtedy wszystko się zaczęło. USA objęły dodatkowymi cłami stal i aluminium sprowadzane z Europy oraz Chin, Japonii i Turcji. To z kolei mocno uderzyło w europejski rynek.
– Teraz Unia Europejska zdobyła się na gest, którego wymowa jest istotniejsza niż same korzyści ekonomiczne. Trzeba pamiętać, że nie wycofano się z ceł odwetowych na inne produkty, np. sok pomarańczowy. Unia pokazała jednak, że jest gotowa do dalszych rozmów i współpracy. Europa ma nadzieję, że dzięki odstąpieniu od eskalacji USA do końca roku zdejmą cła na stal i aluminium - przekonuje na łamach "DGP" Marek Wąsiński z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Obecna odwilż nie byłaby możliwa bez Joe Bidena. Już w kampanii wyborczej deklarował, że będzie działał na rzecz ocieplenia relacji gospodarczych z Europą.