"Poszukiwani ludzie do MSZ. Stanowiska różne w zależności od doświadczenia, nabór nie jest otwarty, raczej kuluarowy" - to treść ogłoszenia, którą przytacza dziennik "Fakt".
Trafiło ono na zamkniętą grupę Instytutu Wolności. Zamieścił je Eliasz Grubiński, dyrektora Departamentu Analiz Przygotowań Obronnych Administracji w Kancelarii Premiera.
Wcześniej Grubiński był doradcą ds. cyberbezpieczeństwa wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
Aplikacje przyjmował bezpośrednio w wiadomościach prywatnych. Wymagania? Znajomość języka angielskiego w stopniu zaawansowanym.
Centrum Informacyjne rządu w tak prowadzonej rekrutacji nie widzi nic złego.
– Nabór miał charakter niepubliczny ze względu na to, że dotyczył gabinetu politycznego – pisze CIR w odpowiedzi na pytania "Faktu".
Dziennik zauważa jednak, że jest to niezgodne z przepisami, bo nabór do służby cywilnej powinien być otwarty i konkurencyjny.
Suchej nitki na sposobie działania Grubińskiego nie zostawia za to były szef MSZ Radosław Sikorski.
– Jak się bierze entuzjastów amatorów z ulicy, to potem popełniają karygodne błędy w polityce zagranicznej i musimy się za nich wstydzić. To będą pociotki PiS-owskie, które chcą świat zobaczyć, i środowiska radykalne. Nie znają języków, ale też by chcieli podróżować – powiedział w rozmowie z "Faktem".