Ponad 1,6 miliarda złotych ma kosztować budowa muru, który ma pomóc w zatrzymaniu uchodźców napływających do Polski z Białorusi. Tak wynika z rządowych szacunków, wpisanych do Oceny Skutków Regulacji projektu, dzięki któremu budowa muru ma być możliwa.
Nowa inwestycja pochłonie 1,5 mld złotych na budowę fizycznej bariery oraz 115 mln zł na urządzenia techniczne. W tym roku rząd wyda 1 mld 115 mln, pozostałe pół miliarda złotych będą wydane w 2022 roku.
To rząd wielkości podobny do tego, który już wcześniej - gdy tylko pojawiły się doniesienia o budowie muru - oszacował Money.pl. Jak pisaliśmy, twarda bariera na białoruskiej granicy może kosztować nawet 2 mld zł.
Według naszych założeń, gdyby rządzący chcieli zbudować mur tam, gdzie obecnie stoi płot z drutu kolczastego i zasieki, czyli na długości 150 km, koszty wzrosłyby już do 750 mln zł. Natomiast cała granica z Białorusią liczy 418 km. Gdyby cały ten odcinek miał zostać odgrodzony murem, trzeba by się już było liczyć z wydatkiem rzędu właśnie 2 mld zł.
Mur na granicy z Białorusią. Rząd uzasadnia
W Ocenie Skutków Regulacji ustawy o budowie muru rząd nie podaje, jaką dokładnie długość będzie miała nowa instalacja. "Informacje dotyczące konstrukcji, zabezpieczeń i parametrów technicznych bariery nie będą objęte obowiązkiem udostępniania, zaś potrzeby związane z realizacją inwestycji będą upoważniały wojewodę do wprowadzenia zakazu przebywania na obszarze nie szerszym niż 200 m od linii granicy państwowej" - czytamy. Rząd tłumaczy jednak zasadność powstania nowego zabezpieczenia.
"Korzystając z doświadczeń innych państw europejskich, które obecnie lub w okresach wcześniejszych zmagały się z nielegalną migracją, m.in. Grecji, Hiszpanii,Słowenii i Węgier, należy stwierdzić, iż sprawdzonym i skutecznym rozwiązaniem może być budowa na granicy państwa płotów i ogrodzeń. Wybudowane we wskazanych wyżej krajach techniczne zabezpieczenia granicy w postaci płotów sprawdzają się, pod warunkiem że są one solidnej konstrukcji, odpowiedniej wysokości, oraz dodatkowo wspomagane nadzorem fizycznym i technicznym, tj. systemem monitoringu i detekcji" - czytamy w OSR.
Jak tłumaczy rząd, ze względu na to, że dotychczasowy płot nie zdaje egzaminu, "należy w trybie pilnym podjąć działania w zakresie budowy solidnego, wysokiego ogrodzenia, wyposażonego również w system monitoringu oraz detekcji ruchu". Nowa inwestycja będzie wymagała wywłaszczania nieruchomości za odszkodowaniem - czytamy w OSR.
Powstanie "trwałego ogrodzenia" zapowiedział na początku września wiceszef MON Marcin Ociepa. - To będzie jakaś forma muru - tłumaczył Marcin Ociepa. Dodał, że granica będzie zabezpieczona znacznie bardziej, niż to miało miejsce do tej pory.
Oprócz samego muru ma też powstać elektroniczny system czujników i kamer. Jak zapewnił wiceszef MON, mamy korzystać z międzynarodowych doświadczeń w tej materii.
Nowa instalacja zgodnie z zapowiedziami rządu ma być dużo wyższa od obecnej, i być podobna do muru na grecko-tureckiej granicy. Tamta konstrukcja ma 5-metrów wysokości i 40 kilometrów długości. Koszt budowy wyniósł 62,9 mln euro, czyli ok. 288 mln zł.
Płot nie zdał egzaminu
Na razie jednak na granicy polsko-białoruskiej stanęły zasieki (a dokładnie płot o wysokości 2,5 m, zbudowany z drutu ostrzowego), które miały zatrzymać emigrantów. Ich skuteczność okazała się jednak bardzo niewielka.
Litwini postawili na swoim odcinku granicy 500-km ogrodzenie za ponad 150 mln euro, czyli 688 mln zł. Nasz płot jest niższy od litewskiego o 1,5 m. Według naszych szacunków koszt tego ogrodzenia mógł sięgnąć 400 mln zł. MON zaprzeczał tym liczbom, mówiąc, że to kwota "wielokrotnie niższa". Jaka? Tego resort nie zdradził.