Rząd na początku tego tygodnia przyjął projekt ustawy specjalnej, dzięki której będzie mógł powstać mur, którego koszty budowy pochłoną nawet 1,6 miliarda złotych. A to i tak optymistyczne szacunki, gdyż według analizy money.pl koszt zapory na granicy wahać się będzie w granicach 2 miliardów złotych.
Do prac nad projektem w trybie błyskawicznym przystąpił Sejm. Ustawę o budowie muru włączono do harmonogramu trwającego posiedzenia izby niższej polskiego parlamentu.
Mur na granicy. Dziennikarze nie wejdą na plac budowy?
Czy dziennikarze będą mogli obserwować postępy w budowie? Niekoniecznie. Zgodnie z art. 8 projektowanej ustawy wojewoda może wprowadzić zakaz przebywania na określonym obszarze od granicy państwa. Strefa wyjęta spod swobodnego przemieszczania się nie może przekroczyć 200 metrów od linii granicznej. Zakaz ten nie będzie dotyczyć mieszkańców tych terenów.
Obecnie na około trzykilometrowym pasie przygranicznym obowiązuje stan wyjątkowy (przedłużony w ostatnich dniach o 60 dni), który w praktyce zamyka możliwość wykonywania pracy na tym terenie dziennikarzom i przedstawicielom organizacji pozarządowych. Posłanka Polska2050 Paulina Henning-Kloska na korytarzach sejmowych miała usłyszeć od członka rządu, że w przypadku obecnej ustawy specjalnej chodzi dokładnie o to samo.
- Przez przypadek poznałam prawdziwy powód, dlaczego na granicy polsko-białoruskiej powstaje mur. Chodzi o to, że nie wolno wchodzić na teren budowy. Takie słowa padły z ust jednego z ministrów z polskiego rządu. Przypuszczam, że rząd w ten sposób będzie chciał przedłużyć nieformalnie stan wyjątkowy - mówi money.pl Paulina Hennig-Kloska. Słowa te miał wypowiedzieć jeden z wiceministrów obrony narodowej.
- Dobrze wiemy, że stan wyjątkowy został wprowadzony po to, by zaciemnić obraz i by to wszystko, co dzieje się na granicy, nie przedostawało się do opinii publicznej. Jeżeli uznamy, że na teren budowy nie wolno wchodzić, to tworząc teren budowy wzdłuż granicy, rząd ma narzędzia, by z rejonu wykluczyć przedstawicieli organizacji pozarządowych, media i opinię publiczną bez wprowadzania stanu wyjątkowego - ocenia.
MSWiA: Wszystko jest w treści ustawy
Zwróciliśmy się z pytaniami do biura prasowego Ministra Obrony Narodowej. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy dziennikarze i przedstawiciele organizacji pozarządowych po ustaniu stanu wyjątkowego będą mieli dostęp do terenów, na których powstaje mur.
MON odesłało nas jednak z nimi do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które "odpowiedzialne jest za ochronę granic Polski". Biuro prasowe MSWiA w rozmowie telefonicznej natomiast podkreśliło, że wszystkie nurtujące nas kwestie są uwzględnione w projekcie ustawy i jej uzasadnieniu.
W uzasadnieniu projektu ustawy specjalnej w artykule 8 czytamy, że wojewoda "właściwy ze względu na lokalizację inwestycji" po otrzymaniu wniosku lub zasięgnięciu opinii komendanta oddziału Straży Granicznej, będzie mógł wprowadzić zakaz przebywania "jeżeli wynikać to będzie z potrzeb związanych z inwestycją".
"Zatrważające naruszenie Konstytucji"
Wątpliwości co do prawdziwych intencji autorów projektu nie ma adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy. W komentarzu udzielonym money.pl przyznaje, że ustawa w takim brzmieniu realnie ograniczy swobodę przemieszczania się w pasie 200 metrów od granicy w sposób niezgodny z Konstytucją RP.
- W mojej ocenie zaproponowany w tym projekcie art. 8 jest rażącym naruszeniem szeregu wolności konstytucyjnych, swobody poruszania się, wolności mediów i dostępu do informacji. Wszelkie te wolności mogą być ograniczane jedynie w drodze ustawy, ale nie takiej blankietowej, która pozwala organom władzy wykonawczej i służbom siłowym dowolnie podejmować decyzje - punktuje nasz rozmówca.
Podkreśla, że sytuacje, w których władza może ograniczać wolności obywatelskie, wskazuje art. 3 ust. 3 Konstytucji. Mówi on o tym, że może to nastąpić wyłącznie w momencie, gdy "są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób". Nie mogą też naruszać istoty wolności i praw obywateli polskich.
- A w projektowanej ustawie mamy całkowitą swobodę wprowadzenia ograniczeń naszych konstytucyjnych uprawnień, w zakresie niemal pokrywającym się ze stanem wyjątkowym. I decyzję podejmuje terenowy namiestnik rządu, czyli wojewoda wraz z komendantem Straży Granicznej, kierując się jedynie "potrzebami związanymi z inwestycją". A zatem żadną z przesłanek wskazanych we wspomnianym art. 31 Konstytucji - punktuje mecenas.
- Jest to więc kolejna próba nadużywania władzy, nadania uprawnień pozakonstytucyjnych, swoistej militaryzacji kraju. To bardzo niebezpieczne zjawisko, bowiem władza posuwa się dalej i dalej - ocenia Michał Wawrykiewicz.