Wichura przewróciła dźwig na budowie przy ul. Domagały w Krakowie w czwartek. Jak poinformowała tamtejsza policja, w wypadku ranne zostały łącznie cztery osoby, które od razu zabrano do szpitala. Niestety, dwóch z nich nie udało się uratować. Wszyscy poszkodowani byli pracownikami budowy. Jeden ze zmarłych pracował na dachu jednego z budynków, drugi na ziemi.
Wypadek dźwigu w Krakowie. Odpowiedź Murapolu
Firma Murapol potwierdziła w swoim oświadczeniu, że to na terenie jej inwestycji doszło do przewrócenia się żurawia. Spółka wskazuje też, że dźwigi nie pracowały tego dnia:
"W związku z alertami RCB, na wszystkich budowach Grupy Murapol w całej Polsce zostały wyłączone z pracy żurawie wieżowe i wprowadzone w bezpieczny tzw. tryb wiatrowy. W związku z tym – w kabinie maszyny nie było jej operatora" - informuje Murapol.
Początkowo w sieci pojawiły się fałszywe informacje, jakoby ucierpiał operator dźwigu, który miał być rzekomo w tym czasie w pracy. Następnie pojawiły się doniesienia, jakoby operator zdążył się ewakuować. Żadna z tych informacji nie jest jednak prawdziwa.
Tak wyglądał moment przewrócenia się żurawia:
Spółka dodaje w oświadczeniu, że wszystkie ofiary wypadku to pracownicy firmy podwykonawczej, która realizuje budowę.
"Grupa Murapol dokłada wszelkich starań i udostępni odpowiednim służbom niezbędne informacje w celu wyjaśnienia przyczyn zaistniałej sytuacji. Jednocześnie wyrażamy głębokie współczucie rodzinie osoby, która poniosła śmierć w wyniku tego nieszczęśliwego wypadku" - podkreślono w oświadczeniu.
Po południu inspekcja budowlana poinformowała, że rozpoczęła kontrole żurawi i dźwigów w kontekście wypadku. Sprawą wcześniej zajęła się też Państwowa Inspekcja Pracy.