Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|
aktualizacja

Myślisz, że przez koronawirusa drożeją tylko maseczki? Zdziwisz się, za ile rzeczy trzeba będzie zapłacić więcej

195
Podziel się:

Przeciętnego polskiego konsumenta nie obchodzą zawirowania światowej gospodarki, choć często mają przełożenie na życie każdego z nas. Tak jest też w przypadku "gospodarczych" efektów koronawirusa. Już spowodował wzrost cen naprawdę wielu produktów. Podwyżek, podobnie jak zachorowań, wcześniej czy później można spodziewać się i w Polsce.

Koronawirus zmienia ceny i miesza w gospodarce całego świata.
Koronawirus zmienia ceny i miesza w gospodarce całego świata. (Getty Images, Chung Sung-Jun)

Doniesienia o rekordowej sprzedaży maseczek chirurgicznych to jedno. Wydaje się, że w obecnej sytuacji sprzeda się praktycznie każda maska, która wedle niejasnej opinii sprzedawcy może zatrzymywać wirusy. Ale zaczynamy już odczuwać i inne skutki złowieszczej działalności chińskiego koronawirusa.

Co podrożeje?

W górę poszły już ceny czosnku i imbiru. Dlaczego właśnie te produkty? Chińczycy kilka lat temu ostro zainwestowali w uprawy czosnku i w efekcie opanowali ok. 70 proc. światowego rynku czosnku. Są i dane mówiące nawet o 80 procentach. Wielkie plantacje pozwalają na uzyskanie naprawdę niskiej ceny. Jeśli chodzi o produkcję imbiru, Chiny mają prawie 50 proc. tego rynku, do tego należy dodać 20-procentowy udział w światowej produkcji chili.

W Holandii, która jest dużym pośrednikiem w handlu płodami rolnymi, już widać wzrost cen czosnku. W tym kraju 75 proc. tego warzywa pochodzi właśnie z Chin. Podobnie jest z imbirem – dwie trzecie importu dociera właśnie z Kraju Środka. Albo raczej "docierało", bo od kilku tygodni import nie istnieje. W efekcie w Holandii cena czosnku importowanego z Hiszpanii wzrosła o prawie 25 procent, z 2,20 euro za kilogram do 2,80 euro. O wiele bardziej zdrożał imbir, który w hurcie pakowany jest w 13-kilogramowe paczki. Na koniec stycznia cena takiego pudełka wynosiła 21 euro, dziś kosztuje ponad 40 euro.

Na razie zmiany nie są widoczne w Polsce, ale zdaniem analityków Credit Agricole decydujące będą nadchodzące tygodnie. Zdaniem ekspertów Polskiego Instytutu Ekonomicznego ewentualny kryzys lub spowolnienie w Chinach i tak najpierw uderzy w Niemcy - największego partnera handlowego Państwa Środka.

Hurtownicy ściągają zapasy czosnku z Hiszpanii, Egiptu, a nawet Chile. Ale ten się wkrótce skończy i nad światem zawiśnie widmo życia bez czosnku. Działającego nomen omen jak naturalny antybiotyk.

To samo może stać się z przetworami pomidorowymi. W prowincji Xinjiang (Sinciang) produkuje się ok. jednej czwartej światowego wolumenu pasty pomidorowej. Jest ona następnie wysyłana m.in. do Włoch, gdzie po przepakowaniu staje się passatą, keczupem albo innymi produktami z napisem "Made in Italy". Skala tego procederu nie jest dokładnie znana. Zapewne trafiają one do także Polski. Wiadomo bowiem, że w coraz bardziej słonecznej Italii zbiory pomidorów spadają. A włoski eksport do Polski rośnie.

Z prowincją Xinjiang wiąże się też inna, o wiele bardziej dramatyczna historia. To właśnie tam znajdują się owiane złą sławą obozy pracy, zwane też reedukacyjnymi czy nawet koncentracyjnymi. Jest w nich uwięzionych nawet 3 mln ludzi, w znacznej mierze Ujgurów. To ludność autochtoniczna, muzułmańska, sprzeciwiająca się polityce narodowościowej Pekinu. W praktyce są to 3 miliony ludzi zmuszanych do ciężkiej pracy za darmo.

Pekin nie chwali się tym, co więźniowie produkują, ale można przypuszczać, że są to duże ilości tanich produktów. Wiadomo za to, że koronawirus dotarł do tych obozów i być może zbiera w nich śmiertelne żniwo. Jednak zastanawianie się nad tym, czy ewentualna śmierć tysięcy ludzi może to wpłynąć na ceny jakichś towarów byłoby głęboko niewłaściwe.

Giełdy poszły w dół, złoto w górę

Strach przed koronawirusem spowodował, że z kluczowych giełd na całym świecie wyparowało 1,7 biliona dolarów. W oczach topnieje też włoska giełda, gdzie służba zdrowia liczy nowych chorych już w dziesiątkach i setkach. Odpływ pieniędzy spowodowany jest obawami o przyszłość przemysłu i firm. Jednocześnie mniej pieniędzy na giełdzie dość negatywnie wpływa na całą gospodarkę i oznacza niechęć do inwestowania pieniędzy.

Drożeje za to złoto, uznawane za instrument finansowy odporny na kryzysy, idealne na złe czasy.

Na razie nie widać w Europie głębszych zmian dotyczących koniunktury przemysłowej. Jednak analitycy Credit Agricole odkryli pogorszenie sytuacji w przetwórstwie przemysłowym.

- W lutowych danych obserwujemy wydłużenie czasu dostaw spowodowane nie wzrostem popytu, ale tzw. szokiem podażowym. Większość firm raportujących opóźnienia dostaw (były one największe od grudnia 2018 r.) zwracała uwagę na zakłócenia w łańcuchach dostaw spowodowane wybuchem epidemii wirusa COVID-19 w Chinach - piszą w raporcie.

Jak na razie specjaliści z Credit Agricole nie spodziewają się większych zawirowań, osłabienia złotówki czy wpływu koronawirusa na polskie PKB.

Chińska gospodarka zderzyła się ze ścianą

Jak twierdzą analitycy domu maklerskiego XTB, są już takie gałęzie chińskiej gospodarki, gdzie można zaobserwować spadki na poziomie od 30 do 95 proc. Spadki wywołane działalnością koronawirusa – dodajmy. Na przykład chińskie rafinerie pracują dosłownie na pół gwizdka.

- Statystyki przedstawiające aktywność konsumenta wyglądają jeszcze gorzej. Sprzedaż samochodów w pierwszej połowie lutego była niższa o 92 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego. Sprzedaż smartfonów była niższa o 36,6 proc. r/r w styczniu, a sygnały od sprzedawców sugerują jeszcze bardziej gwałtowny spadek za luty. W okresie pomiędzy 25 stycznia (kiedy podjęto wyraźne działania mające na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa) a 18 lutego transport kolejowy oraz za pośrednictwem metra spadł o 82 proc. r/r, natomiast sprzedaż Adidasa (którą można traktować jako wyznacznik dla sprzedaży w sektorze odzieżowym) spadła o 85 proc. r/r – piszą analitycy XTB.

Dodają, że według Global Times około 6 proc. chińskich firm znajduje się obecnie na granicy bankructwa, natomiast ok. 60 proc. małych i średnich przedsiębiorstw posiada środki pieniężne na maksimum 2 miesiące, po czym nie będą w stanie pokryć swoich kosztów stałych.

Co będzie, jeśli chińska gospodarka wpadnie w jeszcze poważniejsze tarapaty i nie odbije szybko w górę?

- Strach społeczeństwa wydaje się być realny - jeżeli Europa oraz inne kraje azjatyckie będą zmuszone do wprowadzenia pewnych limitów w gospodarce, globalna recesja wydaje się bardzo realistycznym scenariuszem. Właśnie dlatego liczba nowych przypadków poza granicami Chin jest obecnie najmocniej śledzoną statystyką. Tak długo jak wirus będzie rozprzestrzeniał się poza Chinami, rynki mogą wyceniać ryzyko globalnej recesji – twierdzą analitycy.

Ropa tanieje, być może zobaczymy to na stacjach

Jest przynajmniej jeden produkt, którego cena spada w efekcie rozprzestrzeniania się wirusa. Ropa. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że skoro wirus atakuje również na Biskim Wschodzie, to wydobycie będzie coraz droższe. Być może tak będzie, ale teraz liczy się coś innego. Chiny zwolniły tempo, niektóre miejsca wręcz stanęły. Przemysł i ludzie nie potrzebują już tyle ropy, ile zużywali kilkanaście tygodni temu. Na całym świecie rosną więc zapasy paliw i nie ma ich komu spalać. Skoro czegoś jest za dużo, musi tanieć – i tak dzieje się właśnie z ropą.

Znacznie potaniały także owoce, szczególnie te, które wcześniej dostarczano do Chin. Mowa o dostawach z Afryki oraz innych krajów Azji. Na polskim rynku te zmiany cen mogą być akurat niezauważalne.

Niedługo powinny stanieć też zagraniczne wycieczki i wczasy. Z jednej strony z rynku turystycznego zniknęły miliony Chińczyków, którzy teraz nigdzie się nie przemieszczają, z drugiej zaś rośnie strach przed podróżami w ogóle. W każdym razie tegoroczne wczasy stają się z tygodnia na tydzień coraz tańsze, chociaż nie są to duże spadki cen. Jak ocenia Instytut Turystyki TravelData w ostatnich tygodniach ceny wycieczek spadły o 44 złote.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(195)
WYRÓŻNIONE
Polka
5 lata temu
Polska wogole nie powinna sprowadzac trucizny z chin. Polska jest krajem rolniczym wiec zamknac droge na sprowadzanie trucizny. Ja nigdy nie kupuje chinskiej lipy i trucizny a zwlaszcza jedzenie. zaplace troszke drozej ale mam polskie
gosc
5 lata temu
No i gitara , nasz czosnek lepszy i już.
wirusek
5 lata temu
wkoncu nie bedzie tego chu owego podrabianego hinskiego czosnku ... ,same plusy
NAJNOWSZE KOMENTARZE (195)
peer
5 lata temu
Straszenie na siłę. Ojej, czosnek zdrożał! Co się stanie z gospodarką Polski!!! Katastrofa! Polska produkuje sporo czosnku, a jak zdrożał to będzie produkować więcej.
xx disco polo
5 lata temu
Ja sam se uporawiam i mam w d chinszczyzne.
wacek disco p...
5 lata temu
Szkoda że nie drożeją importowane graty z zachodu, pokroju starych bmw i audi w dieslu...
r e mi za na ...
5 lata temu
Śmieszy mnie, gdy słyszę, że polacy ściagają jaąkolwiek żywność od chińczyków, gdy my sami produkujemy, uprawiamy i hodujemy to samo tylko lepsze, no i niestety polscy geniusze exportują "nasze" na zachód. A my "zajadamy się" chińskimi i duńskimi cudami:)
Hans
5 lata temu
Dzisiaj kupiłem czosnek w Niemczech... 150g za 1.50 euro :D
...
Następna strona