Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało w zeszłym tygodniu, że przygotowany jest projekt rozporządzenia mający ograniczyć polowania na ptaki łowne. Przekazano, że dotychczasowa lista miałaby zostać ograniczona o siedem gatunków: jarząbka, krzyżówkę, cyraneczkę, głowienkę, czernicę, słonkę i łyskę.
Nowelizacja przepisów - według resortu - podyktowana jest brakiem uzasadnienia prowadzenia polowań na te ptaki. Dodano, że populacja tych gatunków ptaków nie wykazuje przegęszczenia, a w niektórych przypadkach spada. Ministerstwo przekonuje, że objęte projektem gatunki nie wywołują negatywnych skutków ekonomicznych czy przyrodniczych. "W szczególności nie powodują szkód w uprawach i płodach rolnych" - podkreślono.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek komentując propozycję MKiŚ przekonywał, że Polska jest w piątce europejskich państw z największymi ograniczeniami, jeśli chodzi o polowania na ptaki łowne. Obecnie prawo zezwala na strzelanie do 13 gatunków. Możdżonek wskazał, że we Francji myśliwi mogą polować na 63 gatunki ptaków.
To są rzeczy absolutnie niemające wpływu na wysokość populacji ptaków. Rocznie odstrzeliwanych jest ok. 200 tys. ptaków. To jest ok. 1,5 ptaka rocznie na myśliwego. Polowania z całą pewnością nie doprowadzają w dzisiejszym świecie do wyginięcia gatunków ptaków łownych, w przeciwieństwie do kotów domowych, które zabijają ich 140 mln rocznie. Propozycja ograniczeń to chęć zaspokojenia roszczeń aktywistów - powiedział Możdżonek
Według niego ograniczenie polowań na ptaki łowne - w przeciwieństwie do argumentacji resortu klimatu - będzie niosło za sobą "daleko idące negatywne skutki dla polskiej gospodarki i przyrody". - Ptaki wyrządzają szkody w uprawach rolnych i na stawach rybackich - dodał.
"Trudno o logikę i rozsądek, są wyłącznie emocje"
Prezes NRŁ powiedział, że środowisko myśliwych jest zaniepokojone, ponieważ kierownictwo resortu klimatu z nimi nie rozmawia.
- Ministerstwo nie uzasadnia podejmowanych działań, a jedynie stwierdza "bo tak i już". Trudno o zdrowy rozsądek i logikę w tych wszystkich działaniach. Chcemy rozmawiać merytorycznie w oparciu o dane naukowe, w oparciu o ekspertów, o zdrowy rozsądek, a tutaj mamy tylko i wyłącznie emocje - wskazał Możdżonek.
Na początku sierpnia wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała informował, że przedstawiciele myśliwych postanowili "wywrócić stolik", "demonstracyjnie rezygnując" z pracy w powołanym przez ministerstwo zespole ds. reformy łowiectwa. Myśliwi opuścili zespół, kiedy miano dyskutować o ograniczeniu polowań na ptaki łowne. Wówczas Dorożała podkreślił w mediach społecznościowych, że mimo iż przedstawiciele łowczych opuścili posiedzenie zespołu, to będzie on nadal pracował nad zmianami.
Wiceminister wskazywał na społeczne oczekiwania, które "mówią jasno - 64 proc. badanych chce całkowitego ograniczenia polowania na ptaki, prawie 97 proc. domaga się tego, żeby ograniczyć polowania na ptaki, które są zagrożone".
Chcą zakazu polowań na 13 gatunków ptaków
Na początku maja br. Dorożała zapowiadał, że specjalny zespół wypracuje propozycje zmian w łowiectwie, m.in. w takich obszarach, jak ochrona niektórych zwierząt czy kwestie etyczne. Wskazywał wówczas, że zmiany mają dotyczyć trzech "komponentów" - ptaków, ssaków oraz kwestii etycznych. Zespół miał również dyskutować na temat sposobów ograniczenia kłusownictwa.
Wcześniej Dorożała deklarował, że jest zwolennikiem wprowadzenia zakazu polowań na niektóre gatunki dzikich ptaków - zgodnie z postulatami koalicji organizacji przyrodniczych "Niech żyją".
Od lat apeluje ona o wprowadzenie zakazu polowań na 13 gatunków dzikich ptaków. Są to trzy gatunki gęsi: gęś gęgawa, białoczelna i zbożowa; cztery gatunki kaczek - głowienka, czernica, cyraneczka i krzyżówka. Oprócz tego jest łyska, bażant, kuropatwa, słonka i gołąb grzywacz, na które obecnie myśliwi mogą polować. Organizacje ekologiczne powołują się m.in. na badania przyrodników, według których liczebność niektórych gatunków dzikiego ptactwa drastycznie spadła w ciągu ostatnich dekad.