Doniesienia o możliwym puczu na Kremlu zebrał "Newsweek Polska". Tygodnik zwraca uwagę na napływające od lat doniesienia o szwankującym zdrowiu Władimira Putina. Rosyjski prezydent miałby m.in. zmagać się z rakiem tarczycy (według rosyjskiego portalu Projekt), czy też nawet na zaburzenia schizoafektywne, na co z kolei wskazuje kanał Telegram SVR General, którym ma kierować były oficer wywiadu zagranicznego.
Problemy zdrowotne miałyby być doskonałą przykrywką do odsunięcia go od władzy. Zwrócił na to uwagę w podkaście "One Decision", na który powołuje się amerykański Business Insider, Richard Dearlove - były szef brytyjskiej tajnej służby wywiadowczej od 1999 do 2004 roku. Stwierdził, że obecny prezydent Rosji straci władzę do 2023 roku.
[Odejdzie - przyp. red.] prawdopodobnie do sanatorium, z którego nie wyjdzie jako przywódca Rosji - zaznaczył Richard Dearlove.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Putin na pucz przygotowywał się od lat
Rosyjski analityk Aleksiej Murawiew, cytowany przez "Newsweeka", jest przekonany, że zagrożenie dla Władimira Putina pojawia się ze strony najwyższych rangą szefów wojska i wywiadu. Wszystko przez fakt, że przy ocenie ewentualnego ryzyka wywołania wojny w Ukrainie popełniono błędy, za które odpowiada też sam Putin. A one odbijają się teraz na gospodarce rosyjskiej.
To jednak nie będzie takie proste. Władimir Putin od lat przygotowywał się na ewentualność, że ktoś kiedyś będzie chciał pozbawić go władzy. Dlatego zrobił, co tylko mógł, by zmniejszyć szansę przyszłych puczystów, poprzez m.in. zabójstwa lub aresztowania opozycjonistów, czy też zaszczepienie strachu w społeczeństwie. Dziś natomiast pacyfikuje z całą brutalnością apartu państwowego najlżejsze przejawy buntu społecznego, o czym pisaliśmy w money.pl.
Obawa przed zamachem jest na tyle duża, że dziś Władimir Putin otoczony jest własną ochroną, która decyduje, kogo w ogóle można do niego dopuścić. Jego posiłki też zresztą sprawdza.
Po pierwsze, każdy, kto chce obalić Putina, będzie musiał udowodnić, że wszyscy powinni słuchać jego rozkazów. Po drugie, wszyscy są inwigilowani przez służby bezpieczeństwa 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Jeśli dwie czy trzy osoby zaczęłyby dyskutować o zamachu, natychmiast by na nie doniesiono - zwraca uwagę opozycjonista Władimir Miłow, cytowany przez "Newsweeka".
Żeby ograniczyć ryzyko do minimum, Władimir Putin otoczył się też ludźmi niezbyt bystrymi - zwraca uwagę sowietolog Stephen Kotkin. To ogranicza znacznie ich możliwości do spiskowania.
Obalenie reżimu nie jest takie proste
Marzenia o przewrocie na Kremlu dziś prawdopodobnie pozostaje myśleniem życzeniowym Zachodu. Badacze zwracają uwagę, że o puczach się nie mówi, lecz się je robi. Spiskowcy muszą działać w ciszy, jeżeli liczą na powodzenie swojego planu. Szczególnie że stawką jest najpewniej ich własne życie, które będzie im odebrane w przypadku niepowodzenia.
Tore Wig, norweski badacz przewrotów w dyktaturach, zwraca uwagę, że upadki autokratów wbrew pozorom zdarzają się rzadko. Większość dyktatorów spokojnie rządziła do czasu, aż sami zdecydowali się zdać władzę lub umarli.
W razie ewentualnego powodzenia puczu nie ma też pewności, kto przejąłby stery w Rosji. Prawdopodobnie odsunąć Władimira Putina mógłby od władzy tylko ktoś dziś będący blisko niego. A prezydent Rosji otoczył się ludźmi mającymi te same sowieckie korzenie, co on.