Dziennik przypomina, że jedną z obietnic obecnej koalicji rządzącej było przejęcie przez ZUS obowiązku wypłacania wynagrodzenia za L4 od pierwszego dnia nieobecności pracownika w pracy. Niedawno premier Donald Tusk zapowiadał, że konkretne projekty ustaw w tej sprawie mamy poznać do końca marca.
Zmiany w L4 okażą się niedźwiedzią przysługą?
Obecnie jest tak, że w trakcie pierwszych 33 dni zwolnienia pensję pracownika opłaca pracodawca. Dlatego też zmiana w tym zakresie jest szczególnie pożądana przez firmy z sektora MŚP, które złapią "finansowy oddech" w momencie, gdy państwo przejmie na siebie obowiązek opłacania pensji na zwolnieniu chorobowym zatrudnionego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak zmiany mają też dotknąć wysokości pensji, jaką otrzyma pracownik na L4. Dziś otrzymuje on na zwolnieniu 80 proc. wynagrodzenia. Jednym z pomysłów rządu jest zwiększenie tej kwoty do 100 proc. Propozycja korzystna dla zatrudnionych może w dłuższej perspektywie okazać się "niedźwiedzią przysługą" dla firm, jak i przynieść problemy rządzącym – zauważa "PB".
To niejako postawienie znaku równości między chorobowym a urlopem. W zakładach pracy może dojść do kuriozalnej sytuacji, w której pracownicy będą prowadzić zapisy na L4. Szacuję, że pula 27 mld zł przeznaczona na zasiłki chorobowe w całym 2022 r. wzrosłaby o 20 proc. do 32,4 mld zł – tłumaczy w rozmowie z "PB" Mikołaj Zając, prezes firmy doradczej Conperio zajmującej się absencjami chorobowymi.
Eksperci: w sprawie L4 potrzebny jest kompromis
W jego ocenie lepiej te pieniądze byłoby przeznaczyć na poprawę sytuacji w systemie ochrony zdrowia. Niektórzy też proponują kompromis: zasiłek chorobowy rzeczywiście miałby wynosić 100 proc., ale dla zwolnień dłuższych niż te od trzech do pięciu dni. W przypadku tych krótkotrwałych pensja na L4 miałaby wynosić 50 proc., by zniechęcać pracowników do traktowania chorobowego jako dodatkowy urlop w roku.
Mikołaj Zając jest jednak zdania, że trzeba przede wszystkim "uporządkować kwestię teleroprad", by ograniczyć zjawisko "fałszywych zwolnień". A to z kolei leży już w gestii Ministerstwa Zdrowia kierowanego przez Izabelę Leszczynę.