Najpopularniejsze wśród polskich narciarzy kierunki to od lat niezmiennie Włochy i Austria. W obu tych państwach sezon potrwa jeszcze przez co najmniej kilka tygodni. W przypadku niektórych austriackich lodowców – nawet do końca kwietnia. Na trasach jest dużo miejsca i nawet w dni, w których temperatura sięga ok. 10 stopni, możemy liczyć na świetnie przygotowane stoki.
Najchętniej wybierane kurorty wciąż zapraszają swoich gości na wyciągi, a po zakończeniu okresu ferii zimowych nie musimy obawiać się ścisku, długich kolejek czy walki o stolik w restauracji. To wszystko sprawia, że wielu amatorów zimowych sportów właśnie ten czas uznaje za najlepszy do wyjazdów.
Włochy, czyli skipass w cenie hotelu
W słonecznej i wciąż śnieżnej Italii w ostatnich tygodniach sezonu możemy "upolować" ofertę FreeSki, w ramach której w cenie zakwaterowania otrzymujemy skipass, czyli prawo do nielimitowanego korzystania z infrastruktury narciarskiej. To spora oszczędność, biorąc pod uwagę, że koszt abonamentu na użytkowanie wyciągów to z reguły lwia część kosztów zimowego wyjazdu.
Warto zwrócić uwagę na dwie najpopularniejsze destynacje. Pierwsza z nich, Livigno, to tętniąca życiem miejscowość położona w dolinie na wysokości ponad 1800 metrów. Ze względu na położenie oraz mikroklimat śnieg utrzymuje się tu wyjątkowo długo, nawet do połowy maja.
Region, oprócz idealnych warunków do szusowania – tutejsze zróżnicowane trasy mają łączną długość 115 kilometrów – oferuje dużą liczbą pubów, restauracji i dyskotek, a także strefę wolnocłową umożliwiającą zakupy luksusowych produktów w korzystnych cenach.
Val di Sole (wł. Dolina Słońca) to z kolei kierunek szczególnie polecany rodzinom z dziećmi. Region ten jest doskonałą opcją dla tych, którzy poszukują szerokiej oferty z trasami zarówno dla zaawansowanych, jak i początkujących narciarzy, np. oślich łączek dla dzieci.
Miejscowości Marileva, Folgarida i Madonna di Campiglio wraz z pobliskimi ośrodkami tworzą jeden z największych na świecie systemów tras narciarskich. Nasze pociechy możemy posłać na nauki do jednej z licznych tu szkółek narciarskich.
Za tygodniowy pobyt we Włoszech z dojazdem własnym para zapłaci średnio ok. 3700 złotych. Jeśli na miejsce chcemy dotrzeć samolotem, trzeba liczyć się z dodatkowym wydatkiem ok. 3 tysięcy złotych. Pobyt dla rodziny z dwójką dzieci (dojazd własny) to koszt rzędu 5 tys. złotych.
Austria, czyli urok lodowca
Wiecznie białymi górami kusi też Austria. Tu hitem jest Europa Sportregion, rozległy, lecz świetnie skomunikowany ośrodek narciarski w malowniczej okolicy między miasteczkiem Zell am See u podnóża szczytu Schmittenhöhe (polecany dla zaawansowanych narciarzy), a miasteczkiem Kaprun pod Kitzsteinhorn, najbliżej Polski położonym lodowcem, z łagodnymi stokami, idealnymi dla początkujących. Co ważne, z polskiej granicy dotrzemy tu samochodem już w ciągu ok. 7 godzin.
Na miejscu czeka na nas doskonała infrastruktura narciarska – w Kaprun mamy do dyspozycji 41 km tras obsługiwanych przez 18 wyciągów, z kolei w Zell am See - 77 km tras z 27 wyciągami. Turyści chwalą też sobie miejscową kuchnię i urzekającą alpejską przyrodę.
Tygodniowy pobyt dla dwóch osób w austriackim kurorcie narciarskim kosztuje przeciętnie ok. 3300 złotych. Co ciekawe, praktycznie taką samą średnią kwotę płacą wybierające się na tydzień do Austrii rodziny z dwójką dzieci.
Egzotyka, czyli narty w nietypowym miejscu
Chętni na nowe narciarskie doświadczenia mogą w marcu wybrać się jeszcze do państw, które do tej pory nie słynęły z kurortów zimowych. Turcja, Gruzja i Bułgaria, chętnie wybierane na wiosenny czy letni wypoczynek, posiadają również zaskakująco rozwiniętą infrastrukturę narciarską, którą z sezonu na sezon rozbudowują, dodając kolejne trasy, wyciągi i hotele.
W tym sezonie widać wyraźny wzrost zainteresowania tymi regionami, co świadczy o tym, że zyskują one wśród polskich narciarzy swoją renomę. Za tygodniową wyprawę na narty do wymienionych państw płacimy średnio 4200-4400 złotych (cena zawiera przelot w obie strony).
Masz newsa? Pisz na dziejesie.wp.pl