Pekin powoli zamienia się w oblężoną twierdzę. W środę władze w stolicy Chin zamknęły wejścia do ponad 40 stacji metra i wstrzymały 158 linii autobusowych. Aby poruszać się transportem publicznym, wejść do jakiegoś miejsca użytku publicznego albo chociażby supermarketu należy przedstawić negatywny test antycovidowy.
Wiele kin, centrów handlowych i sal gimnastycznych w całym mieście zostało zamkniętych. Nie można również jadać w zamkniętych pomieszczeniach, co zupełnie odcięło klientów od lokalnych restauracji. Ograniczenia dotyczą przede wszystkim wschodniej części Pekinu, gdzie władze zidentyfikowały 518 miejsc wybuchu koronawirusa. Tak przedstawia się kolejna odsłona walki Xi Jinpinga, prezydenta Chin z pandemią w ramach polityki "zero COVID", którą od dłuższego czasu opisujemy na łamach money.pl.
Pekin przerażony. Boi się powtórki z Szanghaju
Pekin więc obawia się, że zaraz może go spotkać powtórka ze scenariusza szanghajskiego, gdzie władze zamknęły miasto na kilka tygodni. Brakowało wody i pożywienia, największy port się całkowicie zakorkował, a w szanghajczykach zaczął narastać bunt i gniew (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ).
- Tego lata w Pekinie nie ma praktycznie żadnych zagranicznych turystów. Niepewność co do dalszych działań władz wzbudza strach przed niezamierzonymi konsekwencjami lockdownów, które wykrwawiłyby mały biznes - mówi portalowi Al Jazeera Mary Peng, właścicielka stołecznej kliniki weterynaryjnej.
- Nie widać końca - mówi o problemach walki władz z COVID-em jeden z doradców biznesowych MŚP, który chce zachować anonimowość. - Dalsza część roku wcale nie będzie lepsza. Już widać problemy - przyznaje.
To prawda. Jak pisaliśmy w money.pl na początku tygodnia, wskaźnik PMI Chin w przemyśle pokazujący nastroje w sektorze zupełnie rozczarował inwestorów. W kwietniu wyniósł on zaledwie 47,4 pkt., co wskazuje na sygnał recesyjny i jest najgorszym odczytem od lutego 2020 r.
Usługi kuleją. Cel PKB może zostać zachwiany
Jeszcze gorzej jest w usługach. PMI spadł w kwietniu do 36,2 pkt., co jest drugim najgorszym odczytem w historii badań, czyli od 2005 r. (gorzej było tylko w lutym 2020 r. w samym apogeum pandemii w Chinach 26,5 pkt.).
I choć Xi Jinping w zeszłym tygodniu mówił, że rząd podejmie działania wspierające przedsiębiorców, analitycy mają wątpliwości, czy uda się osiągnąć zakładany cel wzrostu PKB na ten rok na poziomie 5,5 proc.
W kwietniu MFW obniżył całoroczną prognozę wzrostu Chin do 4,4 proc. z 4,8 proc. na początku tego roku. Kilka dni temu z kolei Bank Barclays wskazał, że wzrost PKB Chin w całym roku może spaść poniżej 4 proc., w szczególności jeśli blokady kraju przedłużyłyby się do drugiej połowy tego roku. Jeśli prognoza MFW okazałaby się trafna, przed Chinami rysowałby się najgorszy rok od początku lat 90. (nie licząc pandemicznego 2020 r., kiedy wzrost wyniósł 2,2 proc.).