To zdaje się potwierdzać, że amerykańska gospodarka może radzić sobie w najbliższym czasie lepiej, niż europejska. Niemniej nie milkną głosy w kwestii ewentualnego programu QE3 w wydaniu FED. Dzisiaj Charles Evans z chicagowskiego oddziału FED przyznał, że szacowany na ten i przyszły rok wzrost gospodarczy, może okazać się niewystarczający do tego, aby sytuacja na rynku pracy uległa wyraźniejszej poprawie. Tym samym jak dodał, prowadzona obecnie przez bank centralny polityka nie jest do końca właściwa i FED powinien rozważyć zakupy obligacji MBS (zabezpieczonych hipotekami), a obietnica utrzymania niskich stóp procentowych do połowy 2013 r. powinna zostać rozciągnięta w czasie.
Tyle, że realnie o programie QE3 będzie można mówić dopiero wtedy, kiedy dojdzie do znaczących turbulencji w strefie euro, które poważnie zagroziłyby amerykańskiej gospodarce (obecne takimi jeszcze nie są). Tym samym tego typu wypowiedzi członków FED nie maja w zasadzie większego znaczenia dla notowań dolara, który zyskuje na fali odwrotu inwestorów od ryzyka. Kluczem jest sytuacja w strefie euro. I nie chodzi już tylko o Grecję i Włochy, a także rynki długu Hiszpanii, Belgii i Francji. Powód jest wciąż ten sam – ryzyko polityczno-fiskalno-gospodarcze....
Dzisiaj rzecznik Komisji Europejskiej, Amadeu Altafaj powtórzył, że KE i liderzy strefy euro oczekują od Grecji zobowiązań na piśmie, co do woli kontynuacji reform, które pozwolą na uruchomienie kolejnej transzy pakietu ratunkowego dla tego kraju, a także operacji drugiego „bailoutu" wraz ze szczegółami uzgodnionymi podczas ostatniego szczytu Unii Europejskiej (umorzenie 100 mld EUR długu z tytułu dobrowolnej redukcji wartości posiadanych przez inwestorów prywatnych obligacji). W odpowiedzi przedstawiciele opozycyjnej Nowej Demokracji przyznali, że oczekiwania KE są niezgodne z greckim prawem i konstytucją.
Zaznaczyli też, że nie są przeciwko reformom, ale tym działaniom, które mogą przyczynić się do dalszego, ostrego wyhamowywania wzrostu gospodarczego. Tyle, że Grecy nie mają obecnie czasu na szukanie tzw. trzeciej drogi, a Grecja to nie Irlandia, gdzie upór tamtejszego premiera względem „zaleceń" płynących z Brukseli (kwestia odejścia od niskiej stawki podatku CIT), sprawił, że Dublin zaczyna znacznie szybciej wychodzić na prostą, niż to wcześniej oczekiwano. Co teraz zrobi nowy premier, Lucas Papademos, który w zasadzie postawił na szalę też swoje nazwisko i doświadczenie?
W kraju mieliśmy dzisiaj publikację danych o inflacji – wskaźnik CPI skoczył w październiku o 0,7 proc. m/m i 4,3 proc. r/r (znacznie więcej od prognoz), co stawia pod znakiem zapytania perspektywę ewentualnych obniżek stóp procentowych w 2012 r. Z drugiej strony, tak jak na to zwracałem uwagę rano w subiektywnym kalendarzu może to zwiększać mandat NBP do ewentualnych interwencji na rynku złotego – na wyższą inflację w kolejnych miesiącach wpływ może mieć słabnący złoty.
EUR/USD: Rynek naruszył dzisiaj mocne wsparcie na 1,3550, ale strefa 1,3480-1,3500 nie była testowana. Niewykluczone, że dojdzie do tego w najbliższych godzinach, zwłaszcza, że dzienne wskaźniki nadal pokazują większe prawdopodobieństwo spadków. Tak jak wspominałem rano, celem na ten tydzień mogą stać się okolice 1,3360-1,3400. Mocny opór to nadal okolice 1,36.