Najbliższe pół roku pokaże, czy inwestowanie w najem jest rentowne, czy drugie mieszkanie to tylko ochrona kapitału – pisze "Puls Biznesu".
Okazuje się, że do dużych miast nie powrócili studenci, co w znacznej mierze przyczyniło się do obniżenia stawek wynajmu mieszkań. A i osoby pracujące nie są pewne przedłużenia umów, więc nie zależy im na szukaniu lokali na dłużej.
"PB" przywołuje dane portalu Rentier.io, z których wynika, że już w III kwartale 2020 r. w 15 największych miastach spadła rentowność inwestycji w mieszkania na wynajem.
Jakie będą skutki?
Skoro opłacalność wynajmu jest niska, możemy się spodziewać wzrostu liczby mieszkań na sprzedaż – może to nastąpić na wiosnę. Dzięki temu ceny lokali mieszkalnych prawdopodobnie spadną.
Obecnie – według Jacka Kusiaka ze stowarzyszenia Mieszkanicznik – najgorzej mają właściciele dużych mieszkań podzielonych na pokoje. Znalezienie osób chętnych na wynajem jest trudne, więc właściciele schodzą z cen.
Czytaj także: Pandemia postawiła ten rynek na głowie. Nawet 10 tys. mieszkań czeka na najemców w samej Warszawie
Nie spada za to popularność kawalerek, uważanych za dobrą lokatę kapitału i inwestycję – takie mieszkania po prostu ciągle liczą się na rynku wynajmu.
"PB" przypomina, że kupno mieszkania pod wynajem było do tej pory uważane za niezłą inwestycję. Obecnie rentowność takiego rozwiązania spadła, ale i tak jest lepsza niż w przypadku lokat czy obligacji.