Inflacja w styczniu tego roku w Rosji wyniosła 8,7 proc. - najwięcej od początku 2016 r. Wraz z rosnącymi cenami w górę poszybowały stopy procentowe, które w przeciwieństwie do naszego regionu są realnie dodatnie (odliczając inflację). W piątek Centralny Bank Federacji Rosyjskiej podwyższył koszt pieniądza do 9,5 proc., przeciwdziałając, jak to nazwał: "możliwości przegrzania się gospodarki".
Gospodarka Rosji już teraz jest w niemałych kłopotach
Co ważne, Rosja również odżyła po recesji wywołanej koronawirusem. W zeszłym roku PKB naszego sąsiada wzrósł o 4,6 proc., w pełni rekompensując spadek o 2,7 proc. w pandemicznym 2020 r. Pomimo solidnego wzrostu szefowa rosyjskiego banku centralnego Elvira Nabiullina ostrzegła, że rosyjska gospodarka się przegrzewa, a inflacja może wymknąć się spod kontroli, co grozi recesją.
"Jeśli nie podejmiemy żadnych działań, aby przywrócić gospodarkę na ścieżkę zrównoważonego wzrostu, grozi nam przegrzanie, powodując niekontrolowane przyspieszenie inflacji, a następnie spowolnienie wzrostu gospodarczego, a nawet recesję" - mówiła w piątek Nabiullina. Dodała, że "ryzyka geopolityczne ", czyli możliwa wojna z Ukrainą nie polepszają całego obrazu.
Agresywna próba banku centralnego powstrzymania wzrostu cen w gospodarce nastąpiła po styczniowym odczycie inflacyjnym. Czytamy w nim, że jednym z głównych powodów wystrzału wskaźnika są podwyżki żywności, który w ciągu ostatniego roku wzrósł o 11,1 proc..
Bank ostrzegł, że powrót inflacji do celu na poziomie 4 proc. – według Nabiulliny – nie zostanie osiągnięty przed połową 2023 r. Potrwa więc dłużej, niż oczekiwano.
Gospodarka dostałaby cios przez wojnę i sankcje
Gospodarka Rosji od dłuższego czasu ma poważne strukturalne problemy, które pogłębiają się w wyniku sankcji nakładanych przez Zachód za agresywną politykę Putina. Jak wskazywali jakiś czas temu ekonomiści PIE, obecnie UE stosuje wobec Rosji podejście dwutorowe, łączące stopniowe sankcje z próbami znalezienia dyplomatycznych rozwiązań konfliktu na wschodzie Ukrainy.
W styczniu Bruksela postanowiła przedłużyć restrykcje o kolejne pół roku, do 31 lipca. Od momentu aneksji Krymu sankcje gospodarcze nałożone przez UE dotyczą rosyjskiego sektora finansowego, obronnego i energetycznego. Ograniczają one np. dostęp niektórych rosyjskich banków i przedsiębiorstw do rynków kapitałowych UE. Nakładają też zakaz eksportu i importu broni oraz blokują dostęp Rosji do pewnych strategicznie cennych technologii.
UE znacznie rozszerzyła swoje sankcje po zestrzeleniu w lipcu 2014 r. samolotu linii Malaysian Airlines nad terytorium kontrolowanym przez wspieranych przez Rosję rebeliantów na wschodniej Ukrainie. Rosja również odpowiedziała sankcjami - zakazała około połowy importu produktów rolno-spożywczych z Unii.
"Środki, które są odnawiane dwa razy w roku, mocno uderzyły w Rosję: szacuje się, że pod koniec 2018 r. jej gospodarka skurczyła się o 6 proc. z powodu sankcji nałożonych przez UE i USA" – zaznaczali eksperci PIE.
Skutki wybuchu wojny mógłby więc w Rosję uderzyć z trzech stron. Wzrost cen surowców, który towarzyszy tego typu wydarzeniom, podniósłby inflację, co zmusiłoby bank centralny do jeszcze większych podwyżek stóp. Po drugie, w życie weszłyby zapewne kolejne sankcje, w tym być może broń atomowa, czyli odłączenie systemu bankowego Kremla od SWIFT-a (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ). Po trzecie, sama wojna oznacza załamanie się PKB wraz z olbrzymim niepokojem, uderzającym w inwestycje.
Strach widać jak na dłoni. Rubel osłabia się w poniedziałek o 1,3 proc. wobec dolara, co jak na rynek walutowy jest potężnym ruchem. W ciągu ostatnich 3 miesięcy rosyjska waluta osunęła się o blisko 6 proc.
Rubel na równi pochyłej
- W "dniu przekroczenia" granicy, jeśli taki nadejdzie, władze mogą natychmiast wprowadzić ograniczenia dotyczące wypłat depozytów i wypłat pieniędzy z bankomatów - przestrzegał przed weekendem ekonomista Jakow Mirkin, kierownik działu międzynarodowych rynków kapitałowych w Instytucie Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk, w rozmowie z agencją RIA Nowosti.
Dzięki temu kasa Kremla zapełni się dodatkowymi wpływami z oszczędności obywateli. Bank Rosji wskazywał, że na 1 stycznia 2022 r. Rosjanie posiadali na rachunkach i depozytach w bankach krajowych 34,7 bln rubli (450 mld dolarów).
Wymiana rubli na walutę obcą również może być ograniczona, podobnie jak obieg gotówki. Załamie się rubel, upadną akcje, obligacje i rozpocznie się paniczna ucieczka kapitału z Rosji - ostrzegał Jakow Mirkin.
Wzrost napięć doprowadza inwestorów do szału
Już teraz widać zresztą przedsmak tego, co może się wydarzyć, jeśli doszłoby do inwazji na naszego wschodniego sąsiada. Po ok. 2 godzinach poniedziałkowego handlu na GPW główne krajowe indeksy spadają między 3 proc. a 3,7 proc., a WIG20 pokonał minima ze stycznia i lutego br. znajdujące się w okolicach 2.150 pkt.
Po silnej wyprzedaży z pierwszej godziny notowań, która sprowadziła WIG i WIG20 do tegorocznych minimów, presja podaży zatrzymała się ok. godziny 10.00 i główne indeksy próbują nieco odbijać. Zarówno WIG, jak i WIG20 pokonały lokalne dołki z ostatnich dwóch miesięcy, a mWIG40 i sWIG80 testują minima ze stycznia tego roku.
Ukraina ma zwołać w ciągu 48 godzin posiedzenie z Rosją i wszystkimi krajami będącymi stronami Dokumentu Wiedeńskiego OBWE, by omówić rozmieszczenie rosyjskich wojsk przy ukraińskich granicach - poinformował w niedzielę szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba.
Z kolei w piątek litewskie MSZ poinformowało, że Litwa, Łotwa i Estonia zwróciły się do Białorusi o wyjaśnienie sprawy niezwykłej koncentracji sił zbrojnych na jej terytorium. Od czwartku trwają tam rosyjsko-białoruskie manewry.
Tymczasem prezydent USA Joe Biden potwierdził w niedzielnej rozmowie z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy oraz zapewnił o zdecydowanej odpowiedzi na ewentualną dalszą agresję Rosji.
Biden dał jasno do zrozumienia, że Stany Zjednoczone odpowiedzą szybko i zdecydowanie, razem z sojusznikami i partnerami, na jakąkolwiek dalszą rosyjską agresję przeciwko Ukrainie.
Liderzy USA i Ukrainy zgodzili się też co do kontynuowania zarówno działań dyplomatycznych, jak i odstraszania w obliczu rozmieszczenia wojsk rosyjskich wokół granic Ukrainy.
Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan wskazał w CNN w niedzielę, że "istnieje wyraźna możliwość" podjęcia w najbliższym czasie poważnej akcji wojskowej, a Waszyngton już od dłuższego czasu ostrzega, że atak Rosji na Ukrainę może być nieuchronny. Moskwa jednak wielokrotnie zaprzeczała, że planuje zaatakować swojego zachodniego sąsiada.