Przemysł chemiczny postrzega się jako wskaźnik stanu światowej gospodarki. Tymczasem kolejni giganci notują spowolnienie. W czerwcu Lanxess, grupa chemiczna z siedzibą w Kolonii, obniżyła swoje prognozy zysków na cały rok aż o 30 procent.
W ślad za nią poszła szwajcarska firma chemiczna Clariant, a na początku tygodnia firma MDax Evonik. Teraz do tego grona doszedł BASF, największe przedsiębiorstwo chemiczne na świecie z siedzibą w Niemczech.
BASF obniża swoje roczne cele i spodziewa się sprzedaży w wysokości maksymalnie 76 mld euro w 2023 r. zamiast 87 mld euro - pisze niemiecki dziennik "Handelsblatt".
Spółka nie zakłada dalszego spadku popytu na jej produkty w drugiej połowie roku. Jednak oczekuje się tylko 'wstępnego ożywienia'. Oznacza to, że marże również pozostaną pod presją - oświadczył BASF w komunikacie.
Zły znak dla gospodarki
Jak podkreśla "Handelsblatt", fakt, że firmy chemiczne obniżają swoje prognozy na dużą skalę, jest złym znakiem dla całej światowej gospodarki. Spodziewane gospodarcze ożywienie będzie prawdopodobnie znacznie słabsze, niż oczekiwano.
Sytuacja w Niemczech się komplikuje. Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Chemicznego (VCI) również chce skorygować swoją prognozę. Brak zamówień odbija się negatywnie na branży - wskazuje niemiecki dziennik.