"Wszelkie groby, nagrobki, grobowce i inne kompozycje architektoniczne wzniesione na terenie cmentarza będą własnością właściciela cmentarza, z uwzględnieniem ograniczeń wynikających z prawa do grobu i prawa rezerwacji miejsca pochówku" – czytamy w ocenie skutków regulacji (OCR) nowej ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych.
Jej projekt pojawił się w Rządowym Centrum Legislacji pod koniec września, stopniowo przechodzi kolejne szczeble i niedługo dotrze do Sejmu. Nowe przepisy firmuje "Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do spraw reformy regulacji administracyjnych związanych z ruchem naturalnym ludności i ochrony miejsc pamięci". Funkcję tę pełni Wojciech Labuda. Autorzy propozycji wywracają do góry nogami istniejący na cmentarzach porządek.
W OCR napisano, że przepisy dotyczące cmentarzy są po prostu przestarzałe. Autorzy tłumaczą, że część z nich (dotycząca pochówku m.in. weteranów) pochodzi co prawda z roku 2018, ale cała ustawa opiera się na przepisach wprowadzonych w roku 1959. A w ustawie znaleźć można też zapisy z roku 1933.
Wiele kontrowersji wzbudzają planowane przepisy dotyczące własności nagrobków.
- Dziś obowiązuje zasada, że grunt należy do zarządcy, do cmentarza. Wszystko, co stoi na tym miejscu - czyli nagrobek, pomnik itp. - jest własnością dysponenta. Teraz ma być własnością cmentarza - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.
Tłumaczy, że nowe przepisy w takiej formie będą rodzić mnóstwo problemów. Już budzą spore kontrowersje – bo praktycznie odbierają Polakom własność nagrobków ich zmarłych bliskich. Ale to niejedyny kłopot.
- Wyobraźmy sobie sytuację, gdy dysponent nagrobka go zdemontuje i wywiezie. Może go przecież postawić, dbać o niego. Ale jeśli mu się nie podoba? Zapłacił za niego, chce inny albo nie chce żadnego. Co wtedy? Zarządca cmentarza ma dzwonić na policję? Podczas spotkania z rządowym pełnomocnikiem nikt nam na to pytanie nie odpowiedział – mówi Wolicki.
Czytaj także: Ile naprawdę kosztuje pogrzeb? Pokaźne kwoty. Wyliczamy
Dodaje, że podobnych absurdów jest więcej. Bo co jeśli jakiś nagrobek zostanie zniszczony podczas wichury czy powodzi? Będzie własnością cmentarza, więc to cmentarz będzie musiał go odbudować. Krzysztof Wolicki mówi, że podczas spotkania z Labudą branża pogrzebowa poruszała ten wątek. Mieli się dowiedzieć, że od tego są przecież ubezpieczenia.
- Owszem, można to sobie wyobrazić na małym cmentarzu przy małych zniszczeniach. Średnia wartość ubezpieczenia nagrobka to 1 promil jego wartości. Załóżmy, że nagrobek kosztuje 10 tysięcy, wtedy roczna składka to 100 złotych. Ale mamy w Polsce cmentarze, gdzie nagrobków jest kilkanaście tysięcy. Kto pokryje te koszty? – pyta Wolicki.
Jednym tchem wymienia największe polskie nekropolie. Choćby Cmentarz Bródnowski, gdzie pochowano oficjalnie 1,2 mln osób. Ich liczba może jednak sięgnąć nawet 2 mln. Cmentarz Centralny w Szczecinie – ponad 170 hektarów, 300 tysięcy pochowanych osób, kilkanaście tysięcy nagrobków. W takich miejscach ubezpieczenie nagrobków może kosztować kilka milionów złotych rocznie. Kto pokryje te koszty? Opłaty cmentarne musiałyby bardzo mocno wzrosnąć.
A jeśli nie zapłacę kamieniarzowi?
Krzysztof Wolicki przywołuje kolejne przykłady absurdów, jakie może wprowadzić nowe prawo. Bo jeśli ktoś zamówi nagrobek i zapłaci zaliczkę, bez umowy pisemnej, to kto ma płacić resztę należności? Teoretycznie powinien zrobić to właściciel nagrobka – czyli cmentarz.
Wolicki dodaje, że zmiany w prawie dotyczącym pogrzebów są potrzebne, ale nikt do tej pory nie zaproponował sensownych rozwiązań. Z tematem – bez powodzenia – zmagało się już kilka rządów. Krzysztof Wolicki podkreśla, że żaden z nich nie konsultował swoich pomysłów z zainteresowanymi - właścicielami cmentarzy, branżą pogrzebową czy środowiskiem lekarskim.
A lekarze do nowego prawa też pewnie będą mieli parę uwag. Projekt ustawy wprowadza bowiem instytucję koronera - czyli osoby, której zadaniem ma być m.in. stwierdzanie zgonu. Takiej funkcji do tej pory w Polsce po prostu nie było.
Jak rząd tłumaczy chęć odebrania nagrobków?
W OCR czytamy, że "w prawie cywilnym własność nieruchomości rozciąga się na rzecz ruchomą, która została połączona z nieruchomością w taki sposób, że stała się jej częścią składową". I to – zdaniem rządowego pełnomocnika najważniejszy powód, dla którego nagrobek ma należeć do zarządcy cmentarza. "Stworzenie wyjątku powodowałyby liczne wątpliwości interpretacyjne i przez to nie pełniłoby wystarczającej funkcji gwarancyjnej jako że nie sposób byłoby wskazać jednoznacznej granicy pomiędzy zakresem obowiązywania wyjątku a zasadą ogólną" – czytamy w OCR.
Jest i drugi powód. "Przyznanie własności nagrobka i innych podobnych konstrukcji architektonicznych osobom, które je postawiły, prowadziłoby jednak do sytuacji, w których likwidacja grobu lub usunięcie nagrobka (który np. ze względu na stan utrzymania powodujący zagrożenie bezpieczeństwa i ryzyko uszkodzenia innych nagrobków) wymagałoby od właściciela cmentarza czasochłonnych i potencjalnie kosztownych poszukiwań właściciela" – zapisano w OCR.
Autorzy regulacji dodają, że chodzi o nagrobki sprzed kilkudziesięciu lat, więc poszukiwanie osób za nie odpowiedzialnych byłoby drogie i trudne.