Kiedy chcesz „przejść na swoje”, czyli kupić własne mieszkanie, poza kwestią związaną m.in. z kredytem hipotecznym, zadajesz sobie (i innym też) pytanie: nowe, czy z rynku wtórnego? Obie te opcje mają swoje plusy i minusy.
Do mieszkania z rynku wtórnego możesz się wprowadzić praktycznie od razu po podpisaniu aktu notarialnego, przekazaniu pieniędzy sprzedającemu i otrzymaniu od niego kluczy. Zazwyczaj jest ono także wyposażone w meble kuchenne i sprzęt AGD (zwłaszcza ten w zabudowie), zabudowane szafy w przedpokoju czy np. w sypialni. Możesz też wynegocjować ze sprzedającym pozostawienie w mieszkaniu mebla, który nie jest wbudowany na stałe. Mieszkanie z rynku wtórnego będziesz musiał – prędzej czy później – odświeżyć lub wyremontować.
W przypadku rynku pierwotnego dostajesz klucze do mieszkania w tzw. stanie deweloperskim. Z drzwiami wejściowymi, oknami i betonowymi wylewkami na podłodze. Plusem tego rozwiązania jest to, że możesz niemal dowolnie aranżować wnętrze mieszkania. Ograniczać cię będzie tylko twoja fantazja i budżet. Minusem jest to, że od odebrania kluczy do wprowadzenia się do mieszkania, minie zazwyczaj kilka miesięcy.
Zobacz też: Pętla zadłużenia a upadłość konsumencka. "Można utknąć na lata i nie dostać oddłużenia"
Wybieramy nowe mieszkania
Polacy wolą mieszkania z rynku pierwotnego. Taki wniosek płynie z danych Eurostatu, na które powołują się analitycy HRE Investments.
W 2019 r. udział transakcji na rynku pierwotnym w Polsce wyniósł 46,7 proc. Czyli niemal co drugie mieszkanie kupione w ubiegłym roku było wybudowane przez jedną z firm deweloperskich. W 2018 r. udział transakcji na rynku pierwotnym wyniósł 45,5 proc. a rok wcześniej – 48 proc.
Jesteśmy w czołówce europejskiej
W 2019 r. Polska była jednym z trzech państw europejskich z najwyższym odsetkiem transakcji na rynku pierwotnym. Wyższy udział odnotowany został tylko na Cyprze (72,1 proc.) i na Malcie (75,2 proc.). Analitycy HRE Investments podkreślają jednak, że Cypr i Malta są na tyle niewielkimi wyspami, że "bardziej zasadne byłoby porównywanie ich do dużego miasta niż obszaru całej Polski”. Trudno się z tym nie zgodzić.
Gdyby nie brać pod uwagę Cypru i Malty, Polska byłaby europejskim liderem pod względem udziału rynku pierwotnego w ogólnej wartości sprzedanych nieruchomości. W takim przypadku, oprócz niej, w czołówce znalazłyby się też Słowacja (39,7 proc.) i Estonia (42,8 proc.).
Na drugim końcu skali znalazły się Dania (1,3 proc.), Słowenia (4,5 proc.) i Węgry (8,2 proc.).
Warto zauważyć, że w państwach takich jak Francja, Wielka Brytania, Holandia czy Niemcy, udział rynku pierwotnego w ogólnej wartości sprzedanych nieruchomości nie przekracza 17 proc.
Z czego wynika tak duża popularność nowych mieszkań w Polsce? Wyjaśnia to Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. - Popyt na nieruchomości wynika wprost z poprawiającej się sytuacji finansowej Polaków i tego, że mieszkań jest "nad Wisłą" po prostu za mało. Brakuje co najmniej 2,1 mln lokali z perspektywą wzrostu tej liczby nawet do 2,9 mln wraz z tym jak w najbliższych latach rosnąć będzie liczba gospodarstw domowych - mówi. I dodaje: - liczby te wciąż nie uwzględniają faktu, że do kraju przybył przynajmniej milion emigrantów zarobkowych, z czego na pewno część osiedli się w Polsce, a przecież też muszą mieć gdzie mieszkać.
Deweloperzy budują coraz więcej
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2019 r. w Polsce oddano do użytku 207,2 tys. mieszkań (o 12 proc. więcej niż w 2018 r.). Z tej liczby 130,9 tys. mieszkań (tj. 63,18 proc.) oddali do eksploatacji deweloperzy. W ich przypadku wzrost, w porównaniu do 2018 r., wyniósł 16,6 proc.
Inwestorzy indywidualni przekazali do eksploatacji 69,6 tys. mieszkań, spółdzielnie mieszkaniowe – 2 115, a liczba mieszkań komunalnych, społecznych, czynszowych i zakładowych oddanych do użytku w 2019 r. wyniosła łącznie 4 575 (o 30,6% więcej niż w 2018 r.).
Sytuację tę komentuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. - Statystyki mieszkań oddawanych do użytku nie zależą jednak od aktualnej sytuacji rynkowej, ale są efektem stanu koniunktury sprzed około dwóch lat, a więc okresu odpowiadającego cyklowi inwestycyjnemu w budownictwie mieszkaniowym. W związku z tym w kolejnych miesiącach i kwartałach, niezależnie od bieżącej koniunktury, należy oczekiwać kontynuacji tendencji utrzymywania się tych danych na rekordowo wysokich poziomach - mówi.
Ale mieszkania drożeją
Wg Eurostatu, od III kwartału 2018 r. do III kwartału 2019 r. ceny mieszkań w Polsce wzrosły o 9 proc. Stawia to nas w gronie 17 państw, w których wzrost cen mieszkań był wyższy od średniej dla UE, wynoszącej 4 proc.
Z kolei, na przestrzeni 6 lat (od III kwartału 2013 r. do III kwartału 2019 r.) mieszkania w Polsce podrożały o 26 proc. (przy unijnej średniej wynoszącej 27 proc.). Największy wzrost – o 88 proc. - zanotowany został na Węgrzech. Najniższy (1 proc.) na Cyprze. We Włoszech z kolei ceny mieszkań zmniejszyły się o 11 proc.
- Patrząc na to co działo się na rynku nieruchomości w ostatnim czasie, może się wydawać, że ceny mieszkań w Polsce rosną bardzo szybko. To jednak tylko część prawdy. Faktycznie od 2017 r. rosną szybciej niż średnio w UE, a w ostatnich 12 miesiącach tempo jest jednym z najwyższych w UE, ale warto pamiętać, że wcześniej ceny niemal się nie zmieniały. Patrząc na cały okres od ostatniego "dołka” cenowego, czyli od 2013 r., to jesteśmy mniej więcej europejskim średniakiem – tak wzrost cen mieszkań w Polsce komentuje Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
W Polsce cały czas jest więcej chętnych na kupno mieszkania niż lokali gotowych do zasiedlenia. Dlatego najprawdopodobniej deweloperzy nie będą mieli problemów ze zbytem. O ile, oczywiście ceny mieszkań nie poszybują zbyt wysoko.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl