Zamknięte granice, wstrzymany ruch lotniczy, hotele, które przez kilka tygodni nie przyjmowały gości. To wszystko spowodowało, że w drugim kwartale tego roku turystyka praktycznie całkowicie "siadła". GUS przeanalizował sytuację w stolicy w okresie od kwietnia do czerwca.
Epidemia wystraszyła zwłaszcza turystów zagranicznych – w porównaniu z drugim kwartałem 2019 r. ich liczba spadła w stolicy o 98 proc. – informuje GUS, który przeanalizował sytuację w stolicy.
W zeszłym roku w okresie od kwietnia do czerwca liczba osób odwiedzających województwo mazowieckie wyniosła 883 tys. W tym roku, po wybuchu epidemii koronawirusa w Polsce, na Mazowsze przyjechało ich jedynie 162 tys. i byli to prawie wyłącznie turyści krajowi. Oznacza to, że liczba turystów spadła o 89 proc.
W tym czasie samą Warszawę od kwietnia do czerwca odwiedziło prawie 73 tys. osób - to o 92 proc. mniej niż przed rokiem.
W tych trudnych trzech miesiącach Warszawę odwiedziło zaledwie 8 tys. zagranicznych turystów. Dopisali przede wszystkim goście z Ukrainy (było 1,4 tys.), na drugim miejscu są Niemcy - 1 tys. osób. Wśród turystów było również 900 Amerykanów.
Analizowany przez GUS okres – od kwietnia do czerwca – to najtrudniejszy czas dla polskiej turystyki. Przez wiele tygodni zamknięte były hotele, a obcokrajowcy nie mogli swobodnie przekraczać granic. Dane za kolejny kwartał będą lepsze, ale nie łudźmy się: to był najtrudniejszy od lat czas dla polskiej branży turystycznej i to, że Polacy spędzili urlopy w przeważającej mierze w kraju, nie zrekompensuje przedsiębiorcom poniesionych wcześniej strat.