Gwiazdki w Google może zostawić każdy. Pięć to ideał, jedna - lepiej omijać. Oceny lokali w Krynicy są raczej dobre. Żaden lokal nie schodzi poniżej czterech gwiazdek. Dwa mają pięć gwiazdek, ale są one sporządzone na podstawie zaledwie jednej opinii.
Żeby test był możliwie miarodajny, pod uwagę bierzemy tylko te, które oceniło przynajmniej 50 gości. Zaczynamy od "najgorszej".
Jesteś nad morzem? A może w górach lub wybrałeś mazurskiej jeziora? Wyślij na na #dziejesie swoje paragony i opisy knajp
Równo cztery gwiazdki przyznano barowi położonemu niedaleko centrum, blisko Zalewu Wiślanego. Bar nie wygląda szczególnie zachęcająco. Prosty, klockowaty budynek, na zewnątrz kilka stolików i parasole. W środku zaskoczenie.
Do baru wchodzę około godz. 16. Kolejka do złożenia zamówienia jest tak długa, że zanim udaje mi się dostać do kasy, mija 40 minut. Jak na "najgorszy" w ocenach bar w Krynicy, lokal jest bardzo popularny.
Okazuje się też, że karta jest nieaktualna, bo większość dań... już się skończyła. Został tylko kotlet schabowy, kapuśniak i panierowana pierś z kurczaka. Pomiędzy oczekującymi klientami krąży kartka z wypisanymi pozycjami, które jeszcze są.
Klienci zaczynają się denerwować. Najbardziej, gdy jeden z nich, który zamówił już wcześniej obiad, podchodzi bez kolejki, żeby kupić lody. Nakłada mu je ten sam chłopak, który przyjmuje zamówienia. Trwa to dziesięć minut.
Po złożeniu zamówienia dostaję numerek. Na kotleta schabowego czekam kolejne 40 minut. Przynosi mi je kucharz, bo pracownicy obsługujący salę nie wyrabiają się z liczbą zamówień.
- W weekendy tak to wygląda. W tygodniu się trochę uspokaja, dlatego nie zatrudniamy większej ekipy - tłumaczy, po czym znika w kuchni.
Samo danie nie wygląda szczególnie zachęcająco. Frytki są jednak chrupiące, a buraczki świeże. Sam kotlet jest duży, ale panierka ma zdecydowanie za dużo tłuszczu. Do tego odchodzi od mięsa. Nie żałowano za to pieprzu.
Za takie danie i butelkę piwa bezalkoholowego płacę 27 zł. Kotlet schabowy z ziemniakami kosztowałby 16 zł. 4 zł złote dopłacam za frytki. Zwykły barowy standard.
4,8 gwiazdki
Najlepiej oceniana knajpa w Krynicy należy do hotelu, tuż przy latarni morskiej. Jednakowe parasole, plastikowe stoły, na każdym wazonik z goździkami i tabliczka "zdezynfekowane".
Na pojawienie się kelnerki czekam góra pięć minut. Na samo danie maksymalnie 15. Choć trzeba przyznać, że jest już po porze obiadowej. W pierwszej restauracji byłem ok. godz. 16, w drugiej - ok. 18. Na plus jednak, że w karcie wciąż duży wybór.
Różnicę widać też w cenach. Dania główne zaczynają się od 27 złotych i kończą na 89. Żeby test był miarodajny, zamawiam podobny zestaw. Na stół wjeżdża kotlet.
Danie wygląda dużo lepiej. Talerz jest przystrojony pomidorkami koktajlowymi. Schabowemu towarzyszą opiekane ziemniaki i kapusta zasmażana.
Kapusta zawiera sporo aromatycznych grzybów i kminku. Sam kotlet jest cieńszy od swojego poprzednika, ale lepiej zrobiony. Panierka się nie odkleja, jest chrupiąca, czuć, że mięso usmażono na smalcu, a nie we fryturze.
Przyczepić się można w zasadzie tylko do tego, że kotlet jest nieco za suchy. Za takie danie płacę 39 zł. Za butelkę piwa bezalkoholowego - 10 zł. Razem 49 zł.
Różnica w odczuciach między najlepiej i najgorzej ocenianym lokalem jest spora, ale trzeba pamiętać, że różne są też ceny. Czy knajpa mająca o 0,8 gwiazdki więcej jest faktycznie warta niemal dwa razy więcej? Oceńcie sami.