Ostatnia seria danych makro z niemieckiej gospodarki nieco rozczarowała. Największym negatywnym zaskoczeniem były opublikowane w środę dane o sprzedaży detalicznej w maju.
Okazało się, że sprzedaż detaliczna u naszych zachodnich sąsiadów w kwietniu wzrosła w skali roku o 4,4 proc. Wynik wprawdzie jest na plusie, ale znacznie poniżej prognoz, które zakładały wzrost o 10 proc.
Jeśli zaś porównamy wynik miesiąc do miesiąca, to sprzedaż w maju spadła w porównaniu z marcem o 5,5 proc.
Zebrane przez ekonomistów PIE dane Google o mobilności użytkowników telefonów komórkowych z systemem Android wskazują, że w handlu widoczne są wyraźne uszczerbki mobilności. Efekt ten widoczny jest w wielu krajach, ale np. w Polsce uszczerbek ten jest mniejszy niż w Niemczech.
Sprzedaż detaliczna to nie jedyne negatywne zaskoczenie w niemieckiej gospodarce. Opublikowane w poniedziałek dane pokazały, że inflacja w maju wyniosła 2,5 proc. w skali roku i również, chociaż nieznacznie, przebiła prognozy. Wzrost średniego poziomu cen jest największy od prawie dekady. A wszystko wskazuje na to, że Europejski Bank Centralny nie zmieni w najbliższym czasie swojej polityki monetarnej w strefie euro.
Trzeba jednak podkreślić, że Polska wygrywa z Niemcami w tym niechlubnym rankingu - jesteśmy krajem o prawie najwyższej inflacji w UE. Ponadto, najnowsze dane Głównego Urzędu Statycznego pokazały, że w Polsce ceny w maju wzrosły średnio o 4,8 proc. w skali roku, czyli najmocniej od prawie dekady.
Lekkim rozczarowaniem w Niemczech okazał się też odczyt PKB w pierwszym kwartale. Gospodarka skurczyła się o 3,4 proc. w skali roku (podczas gdy prognozy zakładały spadek PKB o 3,3 proc.).
W Polsce z kolei odczyt PKB za pierwszy kwartał, a szczególnie wzrost inwestycji, okazał się pozytywną niespodzianką. Gospodarka skurczyła się mniej, niż prognozowano (0,9 proc. w skali roku, a nie 1,2 proc.).
Przemysł łatwiej "odmrozić"
Natomiast mocnym punktem w ostatniej serii danych makro z Niemiec okazał się odczyt PMI dla przemysłu, który wyniósł 64,4 pkt. (wynik indeksu powyżej 50 pkt. oznacza dobrą koniunkturę). Świetne nastroje w przemyśle przy rozczarowujących wynikach sprzedaży detalicznej pokazują, że przemysł łatwiej jest "odmrozić" niż konsumenta.
Nastroje niemieckim przedsiębiorcom dopisują, podobnie jak w całej strefie euro, ale pojawia się problem z rosnącymi kosztami i cenami (a wyższe ceny producentów są często przerzucane na konsumentów i podbijają inflację konsumencką).
Niemcy są największym partnerem handlowym Polski, więc "tąpnięcia" w gospodarce naszych sąsiadów, jak spadek PKB, mniejszy popyt czy mniejsza sprzedaż detaliczna, mogą odbić się negatywnie na polskich eksporterach.
W ubiegłym roku polscy eksporterzy, mimo kryzysu, poradzili sobie dobrze. Wykorzystali pandemię do zwiększenia udziałów na niemieckim rynku, wyprzedzając Francję. To właśnie sprzedaż za granicę pozwoliła wielu firmom przetrwać trudny rok.