W ostatnim czasie słychać sporo dobrych wiadomości z rynku pracy. Bezrobocie w Polsce jest najniższe w Unii Europejskiej, o czym często przypomina premier Mateusz Morawiecki.
Co więcej, w województwie wielkopolskim bezrobocie, które wynosi zaledwie 1,8 proc., jest najniższe wśród wszystkich regionów w UE. Tak wynika z najnowszych danych za 2020 rok opublikowanych przez unijny urząd statystyczny Eurostat (który stosuje nieco inną metodologię obliczeń niż GUS).
To nie koniec dobrych wiadomości. Zatrudnienie w naszym kraju wzrosło w ubiegłym roku o 44 tys. To najlepszy wynik w całej Wspólnocie. Jeśli jednak weźmiemy pod lupę osoby w wieku 15-24, to z lidera spadamy na ostatnie miejsce.
Okazuje się bowiem, że w tej grupie wiekowej zatrudnienie w naszym kraju spadło aż o 208 tys. osób. To największy spadek w całej Unii Europejskiej. Nawet w większej Hiszpanii, w którą kryzys uderzył mocniej, spadek ten był mniejszy i wyniósł 198 tys.
W czwartym kwartale 2019 roku, czyli w ostatnim kwartale przed kryzysem, w Polsce zatrudnionych było 1 mln 125 tys. młodych osób. Natomiast w ostatnim kwartale 2020 roku liczba ta zmniejszyła się do 917 tys. Przez pandemię młodzi ludzie wypadli z rynku pracy często na samym początku swojej kariery zawodowej. Niektórzy nawet nie byli w stanie na niego wejść.
- Ma to daleko idące konsekwencje: młodzi dezaktywizują się. Większość z tych młodych ludzi nie rejestruje się później jako osoby bezrobotne, czyli wpadają w ten gorszy od bezrobocia stan, jakim jest bierność zawodowa – mówi Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora ds. badań i analiz Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Widać to jak na dłoni w danych Eurostatu. W grupie wiekowej 15-24 liczba aktywnych zawodowo zmniejszyła się w Polsce w ubiegłym roku aż o 170 tys. To największy spadek w UE, zarówno nominalny, jak i procentowy. Do aktywnych zawodowo zaliczamy również bezrobotnych, którzy szukają pracy. Natomiast bierni zawodowo to osoby, które – z różnych powodów – nie szukają zatrudnienia.
- Niepokojące jest to, że jeśli ten stan się przeciąga, to potem nawet jeśli oferty pracy pojawią się na rynku, to wyjście z bierności zawodowej zajmuje więcej czasu niż z bezrobocia – mówi Andrzej Kubisiak.
Na koniec ubiegłego roku, wśród wszystkich osób w wieku 15-24 lata, zatrudnionych było zaledwie 26 proc. Dla porównania, w Holandii, Szwajcarii czy na Islandii odsetek ten przekracza 60 proc., a średnia europejska to 31 proc.
Dlaczego kryzys tak mocno uderzył w młodych? Po pierwsze, restrykcje i lockdowny ograniczyły możliwość pracy w usługach - i to głównie w usługach, które miały wysokie nasycenie młodymi pracownikami, jak gastronomia, hotelarstwo czy organizacja eventów.
Po drugie, jak pokazały już poprzednie kryzysy, młodzi są zwalniani w pierwszej kolejności, bo pracodawcy uważają, że łatwo ich zastąpić. - Gdy nadciąga kryzys, firmy decydują się zatrzymać kluczowych pracowników, którzy odpowiadają za powodzenie modelu biznesowego danego przedsiębiorstwa i często są to pracownicy trochę starsi i o trochę wyższych kompetencjach – zauważa ekspert PIE.
To zjawiska, które wystąpiły w wielu krajach. W Polsce dodatkowe znaczenie miała forma zatrudnienia. Młode osoby często nie mają okresu wypowiedzenia i po prostu łatwiej je zwolnić. Było to widać szczególnie w drugim kwartale ubiegłego roku, czyli w pierwszej fazie kryzysu, kiedy dość masowo pracodawcy wypowiadali zatrudnienie na umowach cywilnoprawnych (zleceniach i o dzieło).
- Polska jest jednym z liderów, jeżeli chodzi o czasowe umowy. Wyprzedza nas tylko Hiszpania. W najmłodszej grupie 15-24 lata udział zatrudnienia czasowego to 60 proc. To jest problem, z którym Polska zmaga się od wielu lat – zauważa Kubisiak.
Warto podkreślić, że do kategorii umów czasowych zalicza się nie tylko umowy cywilnoprawne, ale też umowy zawarte przez agencje pracy, samozatrudnienie, a także umowy o pracę na czas określony.
Czy problem bierności zawodowej wśród młodych zniknie wraz ze znoszeniem restrykcji i ożywieniem gospodarczym? Niestety rynek pracy odbudowuje się wolniej niż wskaźniki takie jak PKB czy produkcja przemysłowa. Zjawisko to dało o sobie znać po kryzysie w 2008 roku i było szczególnie widoczne w krajach południowej Europy.
Hiszpania, Portugalia, Włochy czy Grecja przeszły ten proces bardzo boleśnie. Część młodego pokolenia wpadła w bierność zawodową, a nie w bezrobocie. Te kraje odbudowywały rynki pracy przez ponad 10 lat po kryzysie finansowym.
- Osoby, które wchodzą na rynek pracy w trudnych warunkach, takich jak teraz, odczuwają wpływ tej sytuacji nie przez miesiące czy kwartały, ale nawet przez lata czy dekady. To przekłada się na obniżone zarobki, mniejsze możliwości awansu czy ścieżki kariery, bo już na wstępie miały gorszy start – mówi Andrzej Kubisiak.