Nakrętki fabrycznie przytwierdzone do opakowań od napoju już widać na polskim rynku, bo do nowych unijnych przepisów dostosowały się już pierwsze firmy. Przykładem jest Mlekpol, który wydał na ten cel ok. 30 mln zł.
Serwis prawo.pl informuje, że skutkiem regulacji będzie najprawdopodobniej odejście do lamusa zbiórki nakrętek, które prowadzą np. organizacje charytatywne, aby sprzedawać je na recykling. Oznacza to, że stracą część swoich dochodów.
"Na szczęście niezbyt wielką. Bo, żeby zebrać fundusze na jeden wózek, trzeba zebrać kilkadziesiąt ton nakrętek, a na jedną wchodzi ich pół miliona lub nawet więcej. Wydaje się, że przy dzisiejszych możliwościach takie zbiórki nie są więc już zbyt efektywne" - wylicza portal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przymocowali nakrętki do opakowania. "Posypały się gromy"
Branża odpadowa w rozmowie z prawo.pl ocenia, że dla ochrony środowiska lepsze jest przytwierdzanie nakrętek do butelek czy kartonów, niż ich odrębna zbiórka. Wyjaśniają, że zbiórki były pożyteczne kilkanaście lat temu, gdy Polacy wyrzucali zakręcone opakowania, przez co śmieciarki woziły puste powietrze. To już nie jest problemem.
- Dlatego teraz trzeba uczyć społeczeństwo, żeby do kosza trafiało opakowanie razem z nakrętką. Nie oddzielajmy z butelek obrączek, nakrętek, naklejek, i innych drobnych elementów. Są na to przemysłowe sposoby. I dzięki nim więcej odpadów trafia do recyklingu. Im mniejszy odpad, tym trudniej go później wysortować - mówi Piotr Szewczyk, zastępca dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych Orli Staw i prezes Rady RIPOK.
Nowe przepisy budzą jednak niezadowolenie części konsumentów. - Musieliśmy się tłumaczyć, bo konsumenci nadal chcieli brać udział w zbiórkach charytatywnych polegających na zbieraniu nakrętek. Posypały się na nas gromy - zdradził prezes spółki Mlekpol Tadeusz Mroczkowski podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.