Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Namawiają rząd do rewolucji. Kontrakty miałyby zastąpić umowy o pracę i zlecenia

310
Podziel się:

Polski Instytut Ekonomiczny (PIE), który doradza rządowi w wielu strategicznych kwestiach gospodarczych i społecznych, rekomenduje wprowadzenie jednolitych kontraktów na pracę w miejsce wszystkich dotychczasowych form zatrudnienia. Chodzi o to, by jak najwięcej osób objąć ochroną Kodeksu pracy oraz obowiązkowymi ubezpieczeniami. Rząd nie mówi temu pomysłowi "nie".

Namawiają rząd do rewolucji. Kontrakty miałyby zastąpić umowy o pracę i zlecenia
Kontrakt na pracę albo umowa o dzieło. Innych opcji, według propozycji PIE, by nie było. (East News, PIOTR KAMIONKA)

Zamiast dotychczasowych umów o pracę, umów o pracę tymczasową lub agencyjną, a także zleceń, byłaby tylko jedna forma zatrudnienia: jednolity kontrakt na pracę. Wyjątkiem od tego byłyby umowy o dzieło, które pozostałaby w dotychczasowej, niezmiennej formie.

Na zmianie tej najbardziej skorzystaliby młodzi ludzie (tj. do 24. roku życia). Aż 60 proc. spośród nich zatrudnionych jest na umowach cywilnoprawnych. Oni też w pierwszej kolejności w czasie kryzysu wywołanego COVID-19 tracili źródło swojego utrzymania.

- Tylko 42 proc. osób, które rozpoczęły karierę zawodową od pracy na umowie cywilnoprawnej, po 3 latach od zakończenia zatrudnienia znajduje pracę na umowie o pracę na czas określony (22 proc.) lub nieokreślony (20 proc.). 28 proc. wciąż pracuje na umowie cywilnoprawnej, a 23 proc. wpada w bezrobocie – wylicza Jakub Sawulski, kierownik zespołu makroekonomii PIE.

Zobacz także: Obejrzyj także: Tarcza 5.0 dla turystyki. "Bardzo ważny element wsparcia"

Trend ten pokazują również statystyki Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na koniec II kwartału 2020 zatrudnienie na podstawie umowy cywilnoprawnej spadło o 7 proc. i było wyraźnie większe niż w przypadku umów o pracę.

- Rekomendujemy rządowi jednolite kontrakty jako jedną z niezbędnych i fundamentalnych zmian, które powinny zostać przeprowadzone na rynku pracy – komentuje zastępca dyrektora i ekspert rynku pracy w PIE, Andrzej Kubisiak.

Podkreśla, że w efekcie doprowadzi to do zniesienia dualizmu na rynku pracy rozumianego jako współistnienie dwóch rodzajów umów: stałych umów na czas nieokreślony charakteryzujących się szerokim zakresem składek i świadczeń socjalnych oraz tymczasowych umów krótkoterminowych, które składek i świadczeń są często pozbawione, natomiast oferują o wiele prostsze zasady rozwiązania współpracy z pracownikiem.

Kubisiak przypomina, że Polska zajmuje drugie miejsce w Unii Europejskiej pod względem udziału zatrudnienia czasowego. Co trzecia zatrudniona w kraju osoba nie ma zagwarantowanej stabilizacji życiowej.

Ekspert przypomina też, że koncepcje ograniczenia stosowania umów cywilnoprawnych nie są rewolucją, pojawiały się wielokrotnie, m.in. w toku dyskusji nad nowym Kodeksem pracy w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy.

Prof. Marcin Zieleniecki, specjalista prawa pracy i były przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej, przyznaje, że w Komisji pojawiły się – obok dotychczasowych – również elastyczne umowy o pracę (o pracę sezonową, dorywczą czy pozaetatową), ale miały być one adresowane tylko do ograniczonej grupy odbiorców (np. praca nieetatowa do studentów czy osób, które przekroczyły 60 lat).

Zwiększenie liczby rodzajów umów o pracę zaproponowane przez Komisję, nawet jeżeli służyło uelastycznieniu zatrudnienia pracowniczego, nie wpisywało się w koncepcję jednolitego kontraktu o pracę.  

- Chodziło o sytuacje nadzwyczajne i o to, by osoby pracujące na podstawie elastycznych umów o pracę były objęte w pewnym zakresie normami ochronnymi prawa pracy – tłumaczy prof. Zieleniecki.

Z kolei prof. Monika Gładuch, która pełniła funkcję wiceprzewodniczącej Komisji, przypomina sobie, że był też pomysł, by umowy cywilnoprawne miały zastosowanie wyłącznie w stosunku do osób prowadzących własną działalność gospodarczą.

Rozwiązanie rekomendowane przez PIE polega na zrównaniu wszystkich pracowników zarówno w prawach, jak i obowiązkach. Osoby wykonujące tę samą pracę w danym zakładzie otrzymywałyby identyczne zabezpieczenie w oparciu o Kodeks pracy.

– Osoby zatrudnione na umowach cywilnoprawnych nie podlegają obecnie obowiązkowym ubezpieczeniom chorobowym. Jeśli nie są ubezpieczone, to w chwili przejścia na obowiązkową kwarantannę lub jeśli zachorują i nie mogą wykonywać swoich obowiązków, tracą często jedyne źródło dochodu. Pozostają bez żadnych świadczeń. Pracodawcy nie mają natomiast w stosunku do nich żadnych obowiązków – podaje przykład Kubisiak.

Kubisiak zauważa też, że kryzys mógł nasilić zjawisko optymalizacji kosztów zatrudnienia. Pracodawcy "wypychają" pracowników etatowych na samozatrudnienie. Na zjawisko to wskazują też dane w ZUS.

By pracodawcy chcieli powszechnie zatrudniać na etatach, trzeba jednak wcześniej znacząco zredukować koszty pracy i umożliwić pracodawcom łatwiejszą redukcję zatrudnienia w momentach kryzysowych.

- Dziś są dużo ważniejsze tematy niż jednolity kontrakt na pracę. Trzeba się zastanowić, co zrobić, by pracodawcy i pracownicy przetrwali ten trudny czas. Zrobić wszystko, by utrzymać i ochronić jak najwięcej miejsc pracy – uważa prof. Jacek Męcina, były wiceminister pracy i doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Z kolei Marek Lewandowski, rzecznik prasowy NSZZ "Solidarność" podkreśla, że związkowcy nigdy nie walczyli z samymi umowami cywilnoprawnymi, gdyż są one na rynku potrzebne, ale ich stosowaniem tam, gdzie w grę wchodziły umowy kodeksowe.

– Legalne umowy stosowane są w Polsce nielegalnie i to jest problem. By zniechęcić pracodawców do nadużywania tej formy zatrudnienia, trzeba zlikwidować taniość takich umów. Jeśli płace będą takie same i składki do ZUS również, firmy przestaną po nie w końcu sięgać – uważa Lewandowski.

Dodaje, że umowy etatowe dla wszystkich to piękna utopia. – W dobie, gdy mamy kapitałowy system emerytalny, każdy pracuje sam na swoją przyszłość — kwituje związkowiec.

Biuro prasowe nowego resortu Gospodarki Pracy i Technologii nie odniosło się wprost do naszych pytań o to, czy wicepremier rozważa propozycje PIE. Napisało do money.pl jedynie, że wszystkie nowe rozwiązania prawne będą wypracowywane w drodze dialogu, z udziałem pracodawców, jak związkowców.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(310)
WYRÓŻNIONE
Przykrywka
4 lata temu
Ciekawe co się za tym kryje. Wiemy co podobno zyskają młodzi do 24 lat życia. Pytanie zasadnicze co stracą pracownicy powyżej 24 roku życia ? Przecież wystarczy znieść instytucję umów zlecenia i tyle.
jacku
4 lata temu
Człowiek legalnie pracujący powinien mieć prawo do emerytury, chorobowego i urlopu
Lpp
4 lata temu
Matko boska komuniści... Boże chroń człowieka. Przecież to jest komunizm i my idziemy w stronę totalitaryzmu
NAJNOWSZE KOMENTARZE (310)
Kaz
4 lata temu
Następny bezsens, a wystarczy tylko jedno zlikwidować umowy zlecenie i po problemie, od składek i tak przedsiębiorcy nie uciekną, obojętnie czy to będzie nazwa kontrakt czy umowa o pracę, o ile specjalnie nie chcą wprowadzić nazwy kontrakt aby był czasowy.
Kasia
4 lata temu
młodzi nie chcą pracować na umowę o pracę, bo zamiast 17 zł za 1 godzinę dostaną mniej
olo
4 lata temu
zastanawiam się, czy aby nie wysłać wszystkich swoich pracowników (6 osób) na samozatrudnienie to państwo jest chore, niedługo pracownik będzie miał większe prawa niż przedsiębiorca
przyszła emer...
4 lata temu
Przepracowałam 25 lat (okres składowy) w wieku emerytalnym nabędę emeryturę nie wpłacę już do ZUS ani grosza składki odczepcie się dostanę najniższą emeryturę, tyle mi wystarczy, teraz to co bym oddała do ZUS odkładam na moją prywatna emeryturę i wierzcie mi, że odłożę dużo więcej niż zaoferuje mi ZUS
mwaruwari
4 lata temu
Już nam uczciwie zapowiedziano, że jeśli wejdzie toto w życie wszystkich nas wy.zwalniają i zatrudnią na czarno gości z Nepalu i Bangladeszu (ci nie doniosą do PIP-u, bo oprócz bariery językowej do głowy im nie przyjdzie, że coś takiego istnieje).
...
Następna strona