–
Rok szkolny ruszył z kopyta. Dla uczniów skończyły się wakacje; z kolei dla dyrektorów placówek rozpoczął się gorączkowy okres "łatania dziur" kadrowych w planach lekcji. Problem topniejących pracowników w oświacie obecny jest od wielu lat, lecz stale się nasila. Pokazują to przykłady z Francji i Niemiec.
We Francji co druga szkoła z brakami kadrowymi
I tak francuskie związki zawodowe nauczycieli SNES-FSU sugerują, że w 58 proc. gimnazjów i szkół średnich brakuje co najmniej jednego nauczyciela – informuje dziennik "Le Monde". Związkowcy podkreślają, że władzy nie udało się spełnić obietnicy, gdyż rządzący zapewniali, że po rozpoczęciu roku szkolnego "przed każdą klasą stanie nauczyciel".
Jeszcze pod koniec sierpnia minister edukacji Gabriel Attal zapewniał, że ten rok szkolny będzie zorganizowany "w lepszych warunkach" niż poprzedni. Wskazał, że liczba stanowisk nieobsadzonych wynosi ok. 3 tys., w tym 1850 w szkołach średnich. Z jego słów wynikało, że cały czas trwa rekrutacja pracowników kontraktowych, aby uzupełnić wakaty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szefowa SNES-FSU Sophie Venetitay stwierdziła, że nie widać zauważalnego postępu między początkiem roku szkolnego w 2022 r. a początkiem roku szkolnego w 2023 r. W poprzednim roku w 60 proc. gimnazjów i liceów brakowało co najmniej jednego nauczyciela. – Musimy łatać plany zajęć – twierdzi.
We Francji brakuje przede wszystkim nauczycieli języka angielskiego, matematyki, literatury współczesnej i nauk inżynieryjnych. Związkowcy są zdania, że przedstawiciele oświaty odchodzą głównie z powodu niezadowalających płac. Edukator zarabia średnio w zależności od stażu i kwalifikacji 2-3,5 tys. euro miesięcznie, doświadczeni pedagodzy zarabiają około 4 tys. euro, a dyrektorzy szkół otrzymują 8-9 tys. euro.
W Niemczech wakaty liczone w tysiącach
W Niemczech z kolei portal rnd.de przeprowadził ankietę w ministerstwa edukacji wszystkich 16 krajów związkowych. Wynika z niej, że u naszych sąsiadów brakuje łącznie 14 466 nauczycieli. Od ostatniej ankiety liczba nieobsadzonych stanowisk wzrosła o 2125.
Największy niedobór zgłosił land Nadrenia Północna-Westfalia z 6 715 wakatami w pełnym wymiarze godzin. Kolejna jest Dolna Saksonia (1760 wakatów), a następny Berlin (1400 wakatów).
Odwrotną sytuację zanotowano w Bawarii i Kraju Saary nie ma niedoborów. Szlezwik-Holsztyn z kolei ma niskie zapotrzebowanie w stosunku do średniej krajowej. Ten kraj związkowy poszukuje 133 nauczycieli. Natomiast Brema potrzebuje 86 specjalistów, Meklemburgia-Pomorze Przednie – 157, a Nadrenia-Palatynat – 170.
Problem widoczny też w Polsce
Inne państwa europejskie też borykają się z brakami kadrowymi w szkołach. W sierpniu "De Telegraaf" podał, że ze względu na ogromny niedobór nauczycieli w Niderlandach ok. 40 proc. szkół podstawowych w Amsterdamie zatrudnia niewykwalifikowanych pracowników. Z tym problemem zmaga się też Polska.
Media już jakiś czas temu informowały, że w naszym kraju brakuje ok. 4,3 tys. rąk do pracy w szkołach. Minister edukacji i nauki jednak podkreślił, że dane te wliczają też innych specjalistów pracujących w placówkach oświatowych, np. logopedów, psychologów, pedagogów specjalnych.
Nauczycieli, którzy wypełniają siatkę godzin i realizują podstawy programowe brakuje. Według informacji kuratoriów oświaty – 2,9 tys., przy czym to nie jest 2,9 tys. pełnych etatów. To jest również 2, 4, 10 godzin – i razem to jest 2,9 tys. wakatów – przekazał Przemysław Czarnek.
Jak pisaliśmy w money.pl, nauczyciele odpływają z zawodu m.in. ze względu na niskie płace. Początkujący pedagog może liczyć na wynagrodzenie rzędu 3690 zł brutto. Więcej zarobi np. w dyskontach czy w sieciach restauracji fast food.
Mimo iż nauczyciele mają zapewnioną podwyżkę płac rzędu 12,3 proc., to jednak wciąż nie zadowala to związków zawodowych, które domagają się 20-proc. wzrostów wynagrodzeń.