"Doceniamy wysiłek rządu w obszarze podwyżek dla nauczycieli. Tak dużych podwyżek nie było, ale nie było też tak dużych ośmioletnich zaniedbań. Jednak nauczyciele mianowani czują się mocno zawiedzeni i urażeni" - skomentowała na portalu X wiceszefowa ZNP Urszula Woźniak.
Według podwyżek zaproponowanych przez rząd płaca nauczyciela początkującego praktycznie zrówna się z pensją nauczyciela mianowanego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Początkujący nauczyciel otrzyma 1218 zł brutto więcej niż dotychczas, co oznacza, że jego miesięczna pensja wzrośnie z 3690 zł brutto do 4908 zł brutto,
- nauczyciel mianowany zarobi 1167 zł brutto więcej, co oznacza skok z 3890 zł brutto na 5057 zł brutto miesięcznie,
- nauczyciel dyplomowany może natomiast liczyć na 1365 zł brutto więcej. Zamiast 4550 zł brutto, otrzyma więc 5915 zł brutto.
"Duża podwyżka" dla nauczycieli
Minister Nowacka w "Kropce nad I" w TVN24 zdradziła, że widziała się z nauczycielami na Lubelszczyźnie oraz w Białej Podlasce, którzy byli zadowoleni z tych podwyżek.
Rząd ma niewiele miesiąc, sprzątamy gigantyczny bałagan i złodziejstwo po PiS-ie. Zrobimy wszystko, żeby nauczycielowi przywrócić godność. 30 proc. podwyżka to duża podwyżka. Dla Czarnka było to niemożliwe - powiedziała Nowacka na antenie TVN24.
Prowadząca rozmowę Monika Olejnik odpowiedziała, że "inni nauczyciele czują się oszukani".
Tusk obiecał podwyżki, jest złość. "Nie mam już sił"
- Słyszałam jedną wypowiedź bardzo krytyczną przedstawicielki zarządu ZNP. Trochę jestem zdziwiona, bo była na spotkaniu w ministerstwie, gdzie szczegółowo omawialiśmy, jak będą wyglądać podwyżki. Jesteśmy zobowiązani przez umowę koalicyjną i 100 konkretów do realizacji podwyżek, które mówiły bardzo wyraźnie - 30 proc. podwyżka i 1500 zł brutto - odpowiedziała szefowa resortu edukacji.
Jak przypominają finanse.wp.pl, rząd "zapowiadając wzrost wynagrodzenia nauczycieli o 30 proc., nie mniej niż o 1500 zł brutto, brał pod uwagę ogólną płacę otrzymywaną przez nauczycieli (we wszystkich składnikach), a nie tylko wynagrodzenie zasadnicze - jeden element tego wynagrodzenia". A to oznacza, że podwyżka w wysokości 1,5 tys. zł jest od średniej - razem z dodatkami - a nie od pensji zasadniczej.
W efekcie doszło m.in. do spłaszczenia podwyżek. Sławomir Broniarz, Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego napisał w serwisie X, że różnice w podwyżkach będą wyjaśniane.
Nowacka wyjaśniła, że zdecydowana większość nauczycieli i tak dostaje dodatki, w które wliczona jest m.in. wysługa lat. - To jest nasz konkret. Podnosimy pensje o 30 i 33 proc. - powiedziała. - Przez osiem lat PiS-owi ledwo udało się dać podobną kwotę niż my (daliśmy - przyp. red.) przez miesiąc, podwyższamy pensje w sposób znaczący. Przeciętnie nauczyciel początkujący dostanie 1577 zł, mianowany 1720, dyplomowany 2198 zł - wyliczała Nowacka, która podała wzrost wynagrodzenia, wliczając średnią, która jak już wspomnieliśmy, zawiera wszelkie dodatki.
Sami nauczyciele przy swoich wyliczeniach posługują się wzrostem wynagrodzenia od stawki zasadniczej - stąd różnica w przedstawianych kwotach.
Państwowy obowiązek
Czy ze względu na spłaszczenie wzrostu wynagrodzeń starsi nauczyciele odejdą z pracy? Barbara Nowacka jest pewna, że to się nie wydarzy. A pracownicy zaczynający przygodę ze szkołą muszą być godziwie wynagradzani, żeby w ogóle zechcieli do tej szkoły przyjść.
- Musimy jako państwo, mamy obowiązek wręcz, żeby zachęcić ludzi do pracy jako nauczyciele. Ci doświadczeni nie odejdą, to 30 proc. podwyżka. To jest fair, prawda? - zapytała. - W budżetówce możemy dać 20 proc. podwyżki. Co więcej, pan Czarnek mówił, że 30 proc. podwyżki są niemożliwe i zaproponował 12 proc. To godziwa podwyżka, każda osoba, która dostanie w pracy 30 proc. podwyżki odczuje realnie tę różnicę - podsumowała.