Analizy wykonane na zlecenie kancelarii premiera pokazują, że zwiększenie pensum mogłoby być lekarstwem na braki kadrowe wynikające z przechodzenia nauczycieli na emerytury. - Trzeba wprowadzić większe pensum twardą ręką, i to w pierwszych miesiącach rządu - stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" jeden z wysokich urzędników w ministerstwie edukacji.
To oznacza, że rząd może pójść za ciosem i kontynuować prace nad zwiększeniem obowiązkowej liczby godzin spędzanych przez nauczycieli przy tablicy. Jest na to wytłumaczenie.
Rządowi eksperci zauważają, iż średnia wieku pedagogów jest na tyle wysoka, że w ciągu dekady może dojść do znacznych braków kadrowych. Zdaniem Antoniego Jeżowskiego z Instytutu Badań w Oświacie, jesteśmy na szarym końcu w Europie, jeśli chodzi o liczbę godzin pracy nauczycieli.
- Rząd powinien przedstawić jednak mapę drogową tych zmian, a na razie nie ma żadnych wyliczeń. Jeśli te rozwiązania zostaną wprowadzone tak, jak ostatnia reforma - bardzo szybko - to przez następne lata w pokoju nauczycielskim nie uświadczymy żadnego młodego pracownika. Reforma oświatowa, w tym zwiększenie pensum, powinna być rozłożona w czasie na 11-13 lat - powiedział w "DGP" Jeżowski.
Temat ten będzie jednym z głównych poruszanych podczas oświatowego okrągłego stołu, do którego mają zasiąść nauczyciele, dyrektorzy, rodzice, samorządowcy i związkowcy.
Obecne pensum nauczycieli to 18 godzin tygodniowo, rząd proponuje zwiększenie go do nawet 24 godzin tygodniowo, co oczywiście wpłynęłoby też na wzrost wynagrodzeń.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl