Minimum 4 046 zł brutto - tyle od września mają w Polsce zarabiać nauczyciele dyplomowani. To połowa kadry w polskich szkołach, ponad 250 tys. osób. Na rękę dostaną nie mniej niż 2,9 tys. zł.
Nauczyciel rozpoczynający przygodę w szkole dostanie nie mniej niż 2,9 tys. zł brutto. Przelew na konto bankowe będzie opiewał na około 2,1 tys. zł.
Nowe stawki mają obowiązywać od 30 września (z wyrównaniem za ten miesiąc). - Minister Edukacji Narodowej podpisał rozporządzenie 27 sierpnia. W poniedziałek rozporządzenie zostało już ogłoszone w Rządowym Centrum Legislacji - informuje money.pl Anna Ostrowska, rzecznik resortu. A to oznacza, że podwyżki stały się faktem.
Dla polskich nauczycieli podwyżki co rok szkolny to nowość. Od 2012 do 2017 roku - czyli zarówno za rządów Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości - ich pensje były zamrożone.
Dziś z zazdrością mogą za to patrzeć na to, jak wynagradzani są np. ich koledzy z Europy. Bo pomiędzy Zachodem a Wschodem jest prawdziwy płacowy mur.
- Polscy nauczyciele są w ogonie Europy, gdy chodzi o wynagrodzenia. Za nami są takie gospodarcze tuzy jak Rumunia czy Bułgaria. A przed nami… większość krajów naszego kontynentu - komentuje w rozmowie z money.pl Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
- Im dłużej debatujemy nad każdą złotówką wynagrodzenia, tym gorzej dla systemu edukacji i dzieci. Niskie pensje sprawiają, że nikt nie będzie chciał wybrać tego zawodu - dodaje.
Europa wciąż z przodu
Roczne wynagrodzenie nauczyciela w Niemczech? Jak wynika z danych Eurostat, to średnio 68 tys. euro, czyli nieco ponad 5,5 tys. euro brutto każdego miesiąca. Wykształcony nauczyciel z przynajmniej 15-letnim stażem dostaje w przeliczeniu 299 tys. zł za rok pracy.
Czołówka pracujących w edukacji może liczyć nawet na 343 tys. zł rocznego wynagrodzenia. Tak wynika z raportu pt. "Nauczyciele i dyrektorzy szkół w Europie". To wartości z 2018 roku, ostatniego ujętego w międzynarodowych danych. Choć nie odzwierciedlają kosztów życia w poszczególnych krajach, to jednak doskonale pokazują różnice w całej Europie.
Przy okazji warto wiedzieć, że statystyczny Niemiec zarabia niewiele ponad 3,2 tys. euro brutto. A to oznacza, że doświadczony nauczyciel jest niemal dwa razy lepiej wynagradzany niż statystyczny Otto Normalverbraucher (to odpowiedni polskiego Jana Kowalskiego, w języku niemieckim nazwisko oznacza po prostu "normalny kupujący").
Przy tym Niemcy wcale nie są nauczycielskim eldorado. Do tego stopnia, że w 2025 roku w całym kraju będzie brakować około 35 tys. przedstawicieli tego zawodu. Niemiecka fundacja Bertelsmanna naprawienie systemu uważa za "herkulesowe zadanie".
Na liście propozycji zmian jest m.in. zachęcanie emerytowanych nauczycieli do dalszej pracy lub luzowanie przepisów do tego stopnia, by w szkołach zatrudniać osoby z mniejszymi kwalifikacjami. W innym wypadku niemieckie klasy będą po prostu przepełnione. Problem jest na tyle rozległy, że od wielu lat władze np. Brandenburgii chcą rekrutować wśród Polaków. Obietnicą są oczywiście wyższe pensje, a nawet nadanie statusu urzędnika. Chętni są, choć wymagania spełnia zwykle tylko część.
Przedstawiciele tego zawodu więcej zarobią jednak w Szwajcarii. Belfer z identycznym wykształceniem oraz doświadczeniem w ciągu roku uzbiera ponad 100 tys. euro brutto. To niemal 430 tys. złotych. Oczywiście Szwajcaria jest jednocześnie jednym z najdroższych europejskich krajów do życia. Podobnie sytuacja wygląda w Liechtensteinie i Luksemburgu. Roczne wynagrodzenie przekracza 100 tys. euro.
Nie zmienia to jednak faktu, że Zachód płaci nauczycielom o wiele więcej. Na Odrze jest nie tylko granica państw, ale również granica pensji.
Widać to na mapie wynagrodzeń nauczycieli, którą stworzyliśmy na podstawie danych Komisji Europejskiej. Komisja dane z kolei pobiera z ministerialnych systemów wynagrodzeń. Uwzględniają dodatki i nagrody.
Polska? Średnia roczna pensja nauczyciela to nieco ponad 11 tys. euro. To w przeliczeniu nieco ponad 50 tys. zł, czyli 4,1 tys. zł brutto. Podobnie zarabiają Słowacy, Węgrzy i Litwini. Nieco wyższe stawki mają Czesi i Estończycy - od 12 do 13 tys. euro w ciągu roku.
Jak wynika z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, średnia pensja polskich nauczycieli dyplomowanych po podwyżce z września tego roku będzie wynosić 6,5 tys. zł.
Taka stawka sprawiałaby, że roczne łączne przelewy w przeliczeniu na euro wyniosłyby około 17 tys. euro. Warto jednak pamiętać, że MEN prezentuje dane z uwzględnieniem wszystkich dodatków w systemie, w tym również za pełnione funkcje - np. dyrektora szkoły. Stąd Związek Nauczycielstwa Polskiego od lat przekonuje, że to nierzetelne informacje. A takich pensji nauczyciele po prostu nie widują.
I nawet podwyżki z 2019 i z 2020 roku (wypłacane od nowego roku szkolnego) nie zmieniają pozycji Polski w międzynarodowych rankingach wynagrodzeń. Zbliżmy się pod względem pensji do Grecji, ale wciąż daleko nam do takich krajów jak Włochy (nauczyciele rocznie dostają 31 tys. euro), Hiszpania (roczna pensja to 37 tys. euro) czy Portugalia (niemal 29 tys. euro).
A jednocześnie warto wiedzieć, że dane dot. średniej nie są doskonałe. Nie każdy nauczyciel jest wychowawcą klasy (a za to przysługuje my dodatek w wysokości 300 zł), nie każdy wypracowuje dodatkowe godziny przy tablicy. Im nauczyciel jest wyższe na szczeblu kariery, tym ważniejsze są dodatki. Mogą stanowić nawet 30 proc. pensji.
Polskie pensje też uciekły nauczycielom
Polacy się bogacili, a nauczyciele tylko na to patrzyli. Do takich wniosków można dojść na podstawie danych dot. średniej pensji w Polsce i minimalnych stawek da nauczycieli na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.
Dopiero tegoroczne, wrześniowe podwyżki pozwolą nauczycielom nadrobić dystans.
Jak wypadają zarobki nauczycieli na tle innych wskaźników? W 2004 roku nauczyciel dyplomowany miał gwarantowane wynagrodzenie na poziomie 1999 zł. W tym samym czasie pensja minimalna wynosiła 824 zł. To oznacza, że 16 lat temu nauczyciel na najwyższym stopniu kariery zarabiał 242 proc. wynagrodzenia podstawowego.
Dziś pensja gwarantowana nauczyciela ma urosnąć do poziomu 4046 zł. Takie stawki na 2020 rok można znaleźć w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej. To dwukrotnie więcej niż kilkanaście lat temu. Jednocześnie to już tylko 144 proc. minimalnego wynagrodzenia.
Nauczyciele stracili też dystans do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce.
W 2004 roku statystyczny Polak zarabiał 2368 zł brutto. Nauczycielskie minimum było tylko o około 400 zł niższe. Pod koniec 2019 roku statystyczny Polak na pasku wypłaty widzi 5,1 tys. zł brutto. Nauczyciele (po znacznych podwyżkach na ten rok) od 1 września będą widzieć o tysiąc złotych mniej. Jeszcze przed wakacjami obowiązywały przecież stare stawki, a różnica wynosiła… 1,5 tys. zł.
Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja tych osób, które chcą zostać nauczycielami. Oni dostają najmniej. I tylko niewiele więcej niż wynosi pensja minimalna.
"To nie koniec naszych prac nad rozwiązaniami dotyczącymi poprawy jakości systemu edukacji. Chcemy, aby najpóźniej na początku 2021 roku pojawił się kompleksowy program zmian, dotyczący pragmatyki zawodowej i związanego z tym systemu wynagradzania oraz finansowania oświaty. Zmiany te będą wypracowywane wspólnie ze związkami zawodowymi i przedstawicielami samorządów" - zapewniała rzeczniczka MEN na początku tego roku.