Za pomysłem, aby z nauczycieli zrobić urzędników stać ma minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Dzięki temu rozwiązaniu, jak przekonuje PiS, miałby m.in. wzrosnąć prestiż zawodu nauczyciela.
Jednak za obietnicami, nauczyciele widzą poważne konsekwencje włączenia ich w korpus służby cywilnej. - Na te pomysły trzeba patrzeć całościowo, biorąc pod uwagę również kontekst – zaznacza w rozmowie z money.pl Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jak przypomina, już jakieś dwa tygodnie temu do komisji legislacyjnej Sejmu zgłoszony został projekt, aby odebrać nauczycielom prawo do strajku. - Zaznaczę, że jedną z konsekwencji włączenia nauczycieli do służby cywilnej jest brak możliwości strajku. Tak więc w ciągu dwóch tygodni pojawiają się dwa pomysły o wspólnym mianowniku – zaznacza Broniarz.
Jak przekonuje, autorzy pomysłu podchodzą w sposób bardzo wąski, wychodzą z założenia, że to załatwi sprawę, bo odbierze nauczycielkom prawo strajku. - To represja, która mogła się zrodzić tylko po prawej stronie sceny politycznej - podkreśla szef ZNP. – Traktuję to w kategorii retorsji za obrony strajk nauczycieli, strajk de facto niezakończony. Próbę uprzedzenia pewnych zdarzeń, które mogą mieć miejsce we wrześniu poprzez zastraszenie nauczycieli tego rodzaju zapowiedziami.
Jak wskazują pomysłodawcy, wcielenie nauczycieli do służby cywilnej może się wiązać również pewnymi pozytywami. Nauczyciele po zdaniu egzaminu państwowego i staniu się urzędnikami mianowanymi np. mogliby liczyć na dodatek wynoszący nawet do 4 tys. zł miesięcznie.
- Tę informację można włożyć między bajki – mówi Broniarz. - Kiedy w ciągu ośmiu rund negocjowaliśmy 1 tys. zł podwyżki, a później zeszliśmy do postulatu 30 proc., to rząd konsekwentnie mówił, że pieniędzy nie ma. Jeżeli wtedy brakowało 10 mld zł, czy według rządu 13-16 mld zł, na podwyżkę rzędu 1 tys. zł., to jak sobie wyobrażą podwyżkę razy cztery? Jeżeli te 4 tys. zł miałyby do kogokolwiek trafić, to może do jakiejś grupy top management, ewentualnie dyrektorów, ale nie dla nauczycieli - zaznacza.
Szef ZNP odniósł się również do podnoszonej kwestii prestiżu i ochrony członków korpusu służby cywilnej. - Już dziś jestem traktowany jako funkcjonariusz publiczny zgodnie z art. 53. Karty Nauczyciela. – zaznaczył – Mówiąc wprost, nie będąc urzędnikiem, już jestem traktowany jako pracownik korpusu cywilnego i podlegam szczególnej ochronie - tłumaczył.
Jego zdaniem na ten pomysł trzeba patrzeć całościowo i brać pod uwagę wszelkie konsekwencje takiego rozwiązania. - Co np. z kwestią nieusuwalności? Biorąc pod uwagę zapowiedź prezesa Jarosława Kaczyńskiego: "a może przywrócimy uprawnienia emerytalne na 2-3 lata", jest ona w kolizji z gwarancją nieusuwalności z korpusu cywilnego. Poza tym to właśnie tę nieusuwalność nauczycieli wielokrotnie krytykowano. Poza tym bycie urzędnikiem państwowym oznacza również pełną dyspozycyjność, władza może, coś gwarantując zapewne, przesuwać nauczyciela z miejsce na miejsce – wylicza Broniarz.
Pomysł ocenia jako zły i nieprzemyślany. - Są różnice między tym, co oznacza w naszych warunkach, a co powinno oznaczać bycie urzędnikiem służby cywilnej - podsumował.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl