Dziennik informuje, że w sadach brakuje rąk do pracy.
"Sadownicy, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, starają się robić, co w ich mocy, by przyciągnąć pracowników. Oferują nie tylko podwyżki, ale również dodatkowe benefity, takie jak zakwaterowanie i ciepłe posiłki"- pisze "Fakt".
Brakuje pracowników. Sadownicy rozkładają ręce
Według dziennika praca w sadzie może się opłacać, bo ci najbardziej doświadczeni pracownicy mogą liczyć na dniówkę nawet w wysokości 600 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Problem leży nie tylko w stawkach, ale także w postrzeganiu pracy fizycznej jako mało atrakcyjnej. Wielu potencjalnych pracowników wybiera inne formy zarobku, które wydają się mniej wymagające" - dodaje dziennik.
- "Ukrainy" do zbiorów nie ma już w ogóle. Polacy? Osoby, które do mnie trafiają, mają dwie lewe ręce. Przychodzą też pracownicy biurowi. Szybko okazuje się, że nie mają siły do ciężkiej pracy w sadzie - opowiadała ostatnio serwisowi WP Finanse pani Sonia z sadu w województwie wielkopolskim.
Co więcej, serwis informuje, że spora jest rotacja pracowników. Większość pracowników tymczasowych pojawia się na 1 do 2 dni. W trakcie tygodnia przychodzi około 10 nowych osób. Tyle samo rezygnuje w tym czasie z pracy.
Sytuację częściowo "uratować" może fakt, że według prognoz jabłek ma być w tym roku mniej. The World Apple and Pear Association (WAPA) zakłada, że tegoroczne zbiory w Polsce będą niższe o 865 tys. ton. w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Wszystko to z powodu wiosennych mrozów.