To niezwykle trudny rok dla inwestorów, bo koronawirus zmienił układ sił na rynkach i przede wszystkim spowodował ogromną niepewność. W takich warunkach hitem okazuje się złoto, które jeszcze nigdy w historii nie było warte tyle, co teraz.
Jeszcze pod koniec 2015 roku jedna uncja, czyli około 31 gram kruszcu, wyceniane było na nieco ponad 1 000 dolarów. Teraz jest dwa razy droższe. We wtorek pierwszy raz pękła okrągła granica 2 000 dolarów i rajd na tym się nie zakończył. W czwartek w południe uncja złota kosztowała już 2 050 dolarów, czyli około 7 600 zł.
Sprawdza się więc zasada, że złoto jest jedną z "bezpiecznych przystani" w czasach kryzysu. Inwestując w marcu (w szczycie panik rynkowej) w złoto 10 000 zł, teraz moglibyśmy się cieszyć z 2 600 zł zysku - to 26 proc. w niecałe pięć miesięcy.
Co więcej, ci, którzy ulokowali pieniądze w złocie dwa lata temu, mogli od tamtego czasu zarobić blisko 70 proc. Nie przypadkowo wspominamy o takim przedziale czasu. Wtedy akurat złote sztabki zaczął kupować Narodowy Bank Polski, który na taki ruch zdecydował się po raz pierwszy w XXI wieku. Ryzyko się opłaciło.
Złota inwestycja NBP w złoto
Od drugiej połowy 2018 roku w skarbcu NBP przybyło 125 ton kruszcu. W ten sposób NBP podwoił rezerwy, które przez wiele lat były na poziomie 103 ton. Dwa lata temu nie wszyscy rozumieli ten ruch, ale z czasem okazało się, że bank centralny miał wyjątkowego nosa do inwestycji.
Tylko w związku ze wzrostem ceny złota przez ostatnie dwa lata NBP zarobił około 20 mld zł. Trochę ponad połowa tej kwoty przypada na złoto kupione po 2017 roku.
Jeśli chodzi o całe rezerwy w złocie, to według stanu z czerwca (ostatnie oficjalne dane NBP), ich wartość to dokładnie 51 mld 815 mln zł. Biorąc pod uwagę ostatni wzrost notowań kruszcu, teraz może to być już prawie 56 mld zł. Zanim bank ruszył na zakupy, rezerwy złota miały wartość zaledwie około 15 mld zł.
Zyski ze wzrostu wartości złota oraz lokat z nim związanych ostatecznie zasilają m.in. budżet. Z rozliczenia 2019 roku w czerwcu bank przekazał państwu prawie 7,5 mld zł. Przy obecnych dużych potrzebach budżetowych tego typu wpływy są na wagę, nomen omen, złota.
Złoto może jeszcze drożeć. Będą kolejne zakupy?
Duże zakupy dokonane przez NBP w ostatnich dwóch latach mogą jeszcze dłużej procentować. Eksperci bowiem wierzą, że złoto nie powiedziało ostatniego słowa i mogą padać kolejne rekordy.
- Obecnie jest mało prawdopodobne, aby cena złota zatrzymała się na 2 000 dolarów - przyznaje Michał Tekliński, ekspert Goldenmark. - Kryzys związany z pandemią COVID-19 jeszcze nie dobiegł końca, a gospodarka amerykańska właśnie doświadczyła jednego z największych szoków w historii - skurczyła się o 9,5 proc. rok do roku.
Zauważa, że po uwzględnieniu inflacji i spadku realnej wartości dolara, obecna cena złota wciąż jeszcze nie jest na historycznym maksimum. A to daje przestrzeń do dalszych wzrostów.
Tekliński przypomina, że w lipcu, kiedy cena złota przekroczyła poziom 1 900 dolarów, jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie Goldman Sachs wypuścił prognozy mówiące o możliwym dojściu ceny uncji nawet do 2 300 dolarów w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Co w takiej sytuacji zamierza zrobić NBP? Będzie dalej kupować złoto? I czy ewentualnych takich planów nie popsuła epidemia? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do przedstawicieli banku, ale nie dostaliśmy jednoznacznej deklaracji.
"Narodowy Bank Polski nie komentuje na bieżąco decyzji ani planów dotyczących zarządzania rezerwami dewizowymi. Stan oficjalnych aktywów rezerwowych, w tym wartość zasobu złota, publikujemy co miesiąc na stronie" - czytamy w odpowiedzi.
Pozostaje więc obserwować na bieżąco ruchy NBP. W tym roku bank pozostaje bierny. Od połowy 2019 roku aktywność w zakresie zakupów złota ustała.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie