Już kilka miesięcy temu Bank Anglii nie miał złudzeń. Wielką Brytanię czeka recesja na przełomie roku. Później swoje pesymistyczne scenariusze zaczęło rysować coraz więcej banków centralnych świata. W czwartek dołączył do nich Narodowy Bank Polski, pokazując podstawowe założenia lipcowej projekcji inflacji. Znajdziemy w niej wszystkie "demony", które nawiedzą polską gospodarkę, a które już od zeszłego roku opisujemy na łamach money.pl. Wtedy przed nimi ostrzegaliśmy. Jak się teraz okazuje, jest duże prawdopodobieństwo, że się zmaterializują.
Polska gospodarka w 2023 r. – prognoza NBP. Uporczywa inflacja
Przypomnijmy, że lipcowa projekcja inflacji NBP wskazuje na silne wyhamowanie wzrostu gospodarczego w 2023 r. Zgodnie z nią, inflacja w 2023 r. znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 9,8-15,1 proc., podczas gdy wzrost gospodarczy w tym okresie ma wynieść 0,2-2,3 proc.
– Dwucyfrowy poziom inflacji w 2023 r. wskazuje na ryzyko uporczywego samonapędzającego się wzrostu cen, który może być trudny do zatrzymania, jeśli nadal utrzymywane będą głęboko ujemne realne stopy procentowe. Z kolei źródła spowolnienia koniunktury mają charakter zewnętrzny, a mniej restrykcyjna polityka pieniężna nie zmniejszy jego skali w sposób znaczący. Jednocześnie spowolnienie gospodarcze nie rozładuje znacząco napięć na rynku pracy, a ryzyko silnego wzrostu stopy bezrobocia jest niskie – wskazuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Spirala płacowo-cenowa
Eksperci ING interpretują projekcję NBP jednoznacznie. Według nich, bank centralny podziela obawy ekonomistów o uporczywości wysokiej inflacji w najbliższych kwartałach oraz wskazuje na "silne efekty drugiej rundy i inne ryzyka".
Efekty drugiej rundy oznaczają, że przedsiębiorstwa podnoszą ceny, ponieważ rosną im koszty utrzymania firmy, m.in. z powodów rosnących wynagrodzeń, a tych domagają się ludzie, gdy widzą ciągłe podwyżki w sklepach. Tak właśnie nakręca się spirala płacowo-cenowa, o której na łamach money.pl pisaliśmy już wielokrotnie, a przed którą ostrzegał także niedawno były szef NBP prof. Marek Belka.
To, że wysoka inflacja zakorzeniła się w Polsce, widać w inflacji bazowej, czyli takiej, która wyłącza ceny energii i żywności. W czerwcu najprawdopodobniej sięgnęła ona 9,5 proc. z 8,5 proc. w maju, czyli była najwyższa w historii.
A już przed miesiącem eksperci Banku Pekao wskazywali, że "tak powszechnej presji cenowej polska gospodarka nie widziała od 2000 r." Ceny więc rosną szybko i rozlały się po całej gospodarce. To dla NBP poważny problem.
Techniczna recesja i krótkookresowy spadek PKB rok do roku
Kolejnym "demonem" jest nadchodząca recesja. Wzrost gospodarczy, według projekcji, w 2022 r. wyniesie 4,7 proc. (głównie za sprawą silnego pierwszego kwartału 2022 r.), ale prognozy na 2023 r. zostały silnie obniżone – do 1,3 proc. Obniżona została też projekcja PKB na 2024 r. (2,3 proc.).
– Biorąc pod uwagę kwartalną arytmetykę wzrostu PKB, oznacza to, że najprawdopodobniej NBP – podobnie jak my – oczekuje technicznej recesji w drugiej połowie 2022 r. i ujemnej rocznej dynamiki PKB w pierwszym kwartale 2023 r. – komentują szacunki NBP ekonomiści PKO BP.
Podobnego zdania są analitycy Santander Bank Polska:
Prognoza PKB została obcięta w porównaniu z marcem o 1,75 pp w 2023 r. i o 0,5 pp w 2024 r. (odpowiednio do 1,25 proc. i 2,25 proc.). Nasza prognoza na 2023 r. jest bardzo zbliżona, co oznacza, że NBP bierze obecnie pod uwagę scenariusz technicznej recesji na przełomie 2022/2023 – wskazują.
Specjaliści ING wyrażają się jeszcze jaśniej: taki zestaw danych – uporczywa inflacja i bardzo niski wzrost – to "de facto obraz stagflacji".
Niedoszacowana inflacja w 2024 r.
Ekonomiści zwracają również uwagę, że NBP nie doszacował inflacji w 2024 r., która według banku centralnego ma wynieść 4,1 proc.
– Domyślamy się, że projekcja zakłada, że tarcza antyinflacyjna wygaśnie w październiku 2022 r., zgodnie z obecnie obowiązującym stanem prawnym, co naszym zdaniem jest założeniem mało nierealistycznym. Bardziej prawdopodobne jest, że tymczasowe obniżki podatków zostaną utrzymane aż do wyborów parlamentarnych (koniec 2023 r.) – zaznaczyli ekonomiści Santandera.
To oznacza, że inflacja za rok może być nieco niższa od założeń banku centralnego, ale za to będzie wyższa za dwa lata.
Największy czynnik ryzyka
W końcu w liczbach zaprezentowanych przez NBP zapewne nie znajdziemy największego czynniku ryzyka dla Europy oraz samej Polski – kryzysu gazowego oraz związanego z tym krachu w niemieckim przemyśle (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ).
Nad Renem już wprowadzono stan alarmowy, Unia mówi, że Putin może zakręcić kurek w każdej chwili, a przedsiębiorstwa nie są gotowe na tak szybki odwrót od gazu. Te problemy gospodarcze bardzo dobrze uzmysławiał pierwszy od 30 lat deficyt handlowy u naszego głównego partnera handlowego.
"(...) Lipcowa projekcja NBP nie uwzględnia najprawdopodobniej wpływu zakłóceń w dostawach gazu do Niemiec na aktywność gospodarczą w Niemczech i – pośrednio – w Polsce. Innymi słowy, zakłócenia te są znaczącym czynnikiem ryzyka w dół dla oczekiwanej w projekcji dynamiki PKB w Polsce w II połowie 2022 r. i w 2023 r." – tłumaczą w komentarzu eksperci Credit Agricole.
Damian Szymański, dziennikarz money.pl