Piątek, pierwszy dzień lipca, przyniósł dwa niezwykle ważne odczyty – indeksu PMI, który mówi o koniunkturze w polskim przemyśle oraz inflacji za czerwiec. Jak pisaliśmy w money.pl, ten pierwszy wygląda fatalnie.
PMI i inflacja – co dalej ze stopami procentowymi? NBP musi podjąć decyzję
Wskaźnik PMI w przetwórstwie spadł w czerwcu do 44,4 pkt z 58,5 pkt w maju. Konsensus rynkowy (średnia oczekiwań rynkowych) wskazywał na spadek wskaźnika do 47,5 pkt.
Z informacji opublikowanych przez S&P Global wynika, że w czerwcu wysoka inflacja i narastające napięcia geopolityczne doprowadziły do silnego spadku nowych zamówień, i w konsekwencji także produkcji przemysłowej. Zatrudnienie spadło, a optymizm biznesowy zanurkował do najniższego poziomu od wybuchu pandemii koronawirusa w 2020 r. To jasno wskazuje na sygnał recesyjny w polskiej gospodarce – mówią ekonomiści.
Z kolei inflacja w czerwcu, według "szybkiego" szacunku GUS, wyniosła 15,6 rok do roku (r/r) wobec 13,9 proc. r/r w maju. W ujęciu miesięcznym ceny wzrosły o 1,5 proc. Jest to najgorszy wynik od marca 1997 r., a szczyt jest wciąż przed nami.
Z jednej strony mamy więc bardzo złe wskaźniki wyprzedzające mówiące o tym, że spowolnienie wzrostu PKB jest nie do uniknięcia, z drugiej wciąż rosnącą inflację, która jednak powinna z czasem powinna spowalniać – ze względu na załamanie się koniunktury na świecie. W takich oto warunkach za kilka dni Rada Polityki Pieniężnej będzie podejmowała decyzję, o ile znów podnieść stopy procentowe nad Wisłą. Nie jest to łatwe zadanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co zrobi RPP ze stopami procentowymi?
Jeśli stopy procentowe będą zbyt nisko, inflacja w naszym kraju się zadomowi i będzie podgryzała nasze oszczędności jeszcze przez długie miesiące. Z drugiej strony, gdyby NBP przegiął i zbyt mocno podniósł koszt pieniądza, mogłoby to doprowadzić do recesji nad Wisłą, wysokich kosztów społecznych w postaci np. wzrostu bezrobocia i zadania mocnego ciosu klasie średniej z wieloletnimi kredytami na duże kwoty.
– Bardzo twardy orzech do zgryzienia ma RPP. Czerwcowy skok wskaźnika CPI jest argumentem za dalszymi podwyżkami stóp (różnica między stopą referencyjną w wysokości 6 proc. i inflacją w wysokości 15,6 proc. jest gigantyczna), a jednocześnie dzisiejszy odczyt wskaźnika PMI wieszczy recesję gospodarczą. W lipcu stopy procentowe zapewne ponownie wzrosną w mojej opinii o kolejne 75 pb, natomiast po sierpniowej przerwie Rada będzie zapewne mocno zastanawiać się, co robić dalej – przewiduje Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Podobnego zdania są ekonomiści Banku Pekao. Według nich "wysoki odczyt inflacji w czerwcu przesądza kontynuację cyklu podwyżek stóp procentowych". – Zakładamy podwyżkę stóp na najbliższym lipcowym posiedzeniu RPP o 75 pb do 6,75 proc. – szacują.
Sytuacja się komplikuje
Z kolei specjaliści ING Banku Śląskiego piszą jasno: "sytuacja się komplikuje".
Duże podwyżki w regionie wywindowały oczekiwania odnośnie NBP. Ale silny spadek PMI to scenariusz spowolnienia. Naszym zdaniem, jeżeli RPP zbyt dużo uwagi da PMI i podniesie (stopy – przyp. red.) o 50 pb, złoty straci, o 75 pb – nieznacznie, (decyzja o podniesieniu stóp) o 100 bp będzie neutralna/pozytywna dla złotego – wyliczają.
Dobrą wiadomość dla kredytobiorców mają za to analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE). W ich opinii NBP w lipcu podniesie stopy procentowe po raz ostatni.
– Indeks PMI spadł w czerwcu z 48,5 do 44,4 pkt. Komunikat podkreśla bardzo słabe oceny bieżącej produkcji oraz nowych zamówień – wyniki są najsłabsze od początku pandemii. Spodziewamy się, że w takich warunkach RPP skończy podwyżki w lipcu – przewidują eksperci PIE.
Wcześniej prognozowali, że dalsze działania RPP będą zbliżone do zmian występujących w Czechach.
"Prognozujemy, że inflacja będzie przekraczać 10 proc. przynajmniej do maja przyszłego roku i w takich warunkach nie spodziewamy się dyskusji o zmianie stóp. Równolegle wraz z początkiem II kwartału rozpocznie się dyskusja o obniżkach. Spodziewamy się, że RPP zacznie obniżać stopy procentowe w III kwartale 2023 r., a cykl będzie kontynuowany do 2024 r. Docelowa wysokość za dwa lata będzie istotnie wyższa niż rok przed pandemią" – wskazywali specjaliści PIE.
Damian Szymański, dziennikarz money.pl