NBP dokupił w maju i czerwcu łącznie prawie 100 ton złota. Dzięki temu jesteśmy teraz 21. największym posiadaczem tego kruszcu na świecie. Wyprzedziliśmy pięć państw. Sam wielki Europejski Bank Centralny ma obecnie tylko nieco ponad dwukrotnie więcej złota niż nasz kraj. Polska ma 228 tony, a EBC 505 ton - podaje Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Już w ubiegłym roku poczynania polskiego banku budziły zdziwienie, bo zwiększył swoje rezerwy o prawie 26 ton. Przełamał tym wieloletni trend banków z "cywilizowanych" krajów Unii Europejskiej, które - jeśli już o złocie mowa - od wielu lat sprzedawały kruszec. A teraz tak wielkie zakupy?
Okazuje się, że NBP zrobił na tym świetny interes. Gdy kupował rok temu, ówczesne ceny oscylowały wokół 1,2 tys. dol. Nabycie 25,7 mln ton kosztowało około 3,6-3,7 mld zł. W maju i czerwcu NBP zwiększa zasoby o dużo poważniejszą ilość 99,5 tony za kwotę od 16 do 17 mld zł. Ile teraz to wszystko jest warte?
Zobacz też: Ani złoto, ani platyna nie są już najdroższymi metalami szlachetnymi
Kurs uncji złota przekroczył ostatnio 1,5 tys. dol., a w trakcie trzech ostatnich dni ubiegłego tygodnia przebijał nawet 1521 dol. To efekt wojny handlowej USA-Chiny, nadchodzącego brexitu i potencjalnych barier celnych między USA a Francją, która nałożyła podatek na amerykańskich gigantów nowych technologii. Na świat padł cień niepokoju o przyszłość gospodarki. I złoto wróciło do łask, jako tradycyjna bezpieczna przystań na czasy zbliżającego się kryzysu.
125,2 tony złota kupione od lipca ubiegłego roku do czerwca bieżącego za łącznie 19-21 mld zł, warte są obecnie 23,5 mld zł. Oznacza to, że bank mógł zarobić na transakcjach od 2,5 do nawet 4,5 mld zł. Tylko na czerwcowym zakupie 94,9 ton zarobek wynosi około półtora miliarda złotych.
Wygląda na to, że analitycy banku idealnie odczytali trend polityczny. Bo czy można podejrzewać, że NBP miał wiedzę o planach prezydenta USA już w czerwcu, czyli ponad miesiąc przed ich ogłoszeniem? Gdyby Donald Trump dogadał się z Chińczykami i nie zapowiedział kolejnych ceł, a wręcz zdejmował te przedtem nałożone, to ruch cen byłby dokładnie odwrotny, a my liczylibyśmy teraz nie zyski, ale straty.
- Złoto radzi sobie dobrze w okresach politycznych napięć, ponieważ jest ono uważane za tak zwaną bezpieczną przystań na rynkach finansowych. Tymczasem teraz na świecie mamy do czynienia z konfliktem pomiędzy dwiema kluczowymi gospodarkami świata, a jego przełożenie na sytuację na całym świecie może być ogromne - podaje Paweł Grubiak, prezes Superfund TFI.
Oczywiście NBP nie kupował w celach spekulacyjnych, ale by zmienić strukturę walutową rezerw. Wyłamał się jednak zdecydowanie ze sposobu działań całej Europy na zachód od Bugu i Morza Czarnego.
Niecywilizowany zysk
Złoto gromadziły ostatnio w Europie Rosja, Turcja, Białoruś. Poza Europą Chiny, Indie i Kazachstan należą do czołówki kupujących. Dla rozwiniętych krajów to passe i demode.
Europejska wspólna waluta bazuje na ufności w siłę gospodarki, więc niepotrzebne jest jej złoto, żeby walutę uwiarygadniać - można odczytać z działań banków centralnych. Euro nie jest wymienialne na złoto, więc po co trzymać rezerwy kruszcu? Banki centralne strefy euro, z EBC na czele mają jeszcze jakieś resztki żółtego metalu.
Kraje unijne spoza strefy euro zresztą też nie widzą potrzeby, żeby uwiarygadniać swoje waluty - przecież wymianę prowadzą w euro, więc siła wspólnej waluty jest i ich siłą. Nieunijna Szwajcaria też wyzbyła się większości rezerw.
I tu nagle NBP się wyłamuje w lipcu ubiegłego roku i potem przez trzy miesiące z rzędu, a w tym roku w maju i czerwcu zwiększył krajowe rezerwy o aż 77 proc. Zarobił na tym, choć robi odwrotnie niż banki z krajów rozwiniętych.
Nowa waluta?
Dlaczego banki centralne w ogóle skupują złoto? Wojna handlowa USA-Chiny to między innymi element walki o światową dominację gospodarczą. Ta realizowana jest też na poziomie walutowym. Większość światowego handlu rozliczana jest obecnie w dolarze. W tej walucie realizowany jest obrót ropą. Czy to jest na rękę na przykład Rosji, na którą USA nałożyły sankcje? Oczywiście, że prezydent Putin wolałby rozliczać się w rublach.
Fakt, że złoto skupują głównie Rosja i Chiny nie jest przypadkowy. Chiny od grudnia ubiegłego roku regularnie co miesiąc zwiększają swoje rezerwy o co najmniej 10 ton. W 2015 roku dokupiły nawet 708 ton.
Rosja kupuje bez przerwy miesiąc w miesiąc od grudnia 2016 r. W bieżącym roku zwiększyła zasoby o 94 tony, jakby wyrabiała jakiś nałożony z góry limit ponad 200 ton rocznie. Ma już 2,2 tys. ton o łącznej wartości 107 mld dol.
Po co to złoto? Być może w niedalekiej przyszłości kilka silnych militarnie i gospodarczo krajów wprowadzi wymienialność swoich walut na złoto? Powrót do standardu złota mógłby zmienić układ sił na świecie. Złoto to jednak pewniejsza wartość niż obecne waluty, opierające się tylko na zaufaniu, że są warte cokolwiek więcej, niż papier, na którym je wydrukowano.
Formalnie najwięcej złota mają w zasobach USA. Aż 8,1 tys. ton o gigantycznej wartości 395 mld dol. Problem w tym, że nikt tych ilości od dawna nie weryfikował. Na drugim miejscu są Niemcy z zasobami 3,4 tys. ton - podaje MFW.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl