- Mamy bardzo dobry zespół, bardzo dobre kadry. Pracują u nas najlepsi z najlepszych. Bo dajemy dobre wynagrodzenie, stabilność pracy, satysfakcję, możliwość podnoszenia kwalifikacji. U nas wyjeżdża się na staże i szkolenia do Europy i na inne kontynenty - mówił Adam Glapiński podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej.
- Tylko NBP ma zasoby finansowe, informatyczne, informacyjne i ludzkie, które pozwalają nam prezentować analizy i projekcje na najwyższym poziomie - zapewniał.
- Prognozy dotyczące polskiej gospodarki wychodzą nam lepiej niż te przygotowywane przez Europejski Bank Centralny, Komisję Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy - chwalił się prezes NBP. Jak tłumaczył, bierze się to z tego, że NBP najlepiej rozumie polską mentalność i zapał młodych ludzi do pracy. To dlatego nasz rozwój jest nawet lepszy, niż możnaby prognzować na podstawie suchych danych z tabelek.
- Na zachodzie nie wiedzą, jaką motywację do pracy mają młodzi ludzie w Polsce. Na zachodzie ludziom już się nie chce, ale u nas, przez to, że był u nas PRL, motywacja jest teraz ogromna. Tak będzie oczywiście przez kilka pokoleń, potem ludzie też się rozleniwią. Ale obecnie mamy niesamowicie dynamiczne społeczeństwo - mówił.
- Trzeba by zrobić jakąś akcję informacyjną, żeby pokazać, ile robi NBP - dodał Glapiński. - A to na przykład dzięki nam codziennie bezpiecznie posługują się państwo kartami płatniczymi. To jest codziennie kontrolowane i certyfikowane - wyjaśnił.
Ostatnio comiesięczne konferencje po posiedzeniu RPP są najlepszą okazją, by dziennikarze mogli zapytać prezesa NBP o kontrowersje wokół zarobków kadry dyrektorskiej. Chodzi zwłaszcza o pensje dyrektor departamentu ds. komunikacji Martyny Wojciechowskiej i szefowej gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik.
Ta pierwsza co miesiąc zarabia średnio 49 563 zł brutto, ta druga - 42 760 zł (wyliczenie to obejmuje już wszystkie dodatki i nagrody). Te kwoty są dużo wyższe niż średnia pensja dyrektora w NBP, która wynosi 36 tys. zł.
W środę te nazwiska nie padły. Organizatorzy konferencji prosili dziennikarzy, by pytania nie odbiegały za bardzo od tematu, czyli stóp procenotwych. Adam Glapiński tylko ogólnie odniósł się do zarobków dyrektorów.
Dodał, że choć dyrektorzy zarabiają na podobnym poziomie, co w komercyjnych bankach, to już członkowie zarządu dostają znacznie mniej niż ich odpowiednicy zatrudnieni w bankach prywatnych.
Przyznał też, że ustawa o jawności, która zmusza NBP do publikowania danych o zarobkach dyrektorów i osób z zarządu, dziwi pracowników. - Po tej ustawie pozostał niesmak i pytania korytarzowe: dlaczego tylko my wśród instytucji państowwych i dlaczego tylko my w Europie? - mówił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl