Jawność płac w 18 różnych bankach centralnych sprawdził "Dziennik Gazeta Prawna". Poprosił o dane biura prasowe. Te działały błyskawicznie.
Niemieckiemu Bundesbankowi odpowiedź na pytania zajęła kilkanaście minut. Inne potrzebowały maksymalnie kilku godzin. W przypadku łotewskiego banku centralnego dziennikarze dostali całą siatkę płac z podziałem na minimalne, średnie i maksymalne pensje.
Nawet bank centalny Ukrainy bez problemu przysłał dane o zarobkach prezesa, jego zastępców i dyrektorów. Podobnie bank węgierski.
Jak podaje "DGP", dla większości banków błyskawiczne podanie informacji o zarobkach nie stanowiło żadnej trudności, bo i tak publikują te dane w raportach rocznych.
Takich danych próżno szukać natomiast w raportach NBP, a kwestia zarobków w tej instucji długo owiana była tajemnicą. Dopiero po silnych naciskach mediów bank zorganizował konferencję prasową i uchylił rąbka tajemnicy.
Nie odpowiedział jednak na pytanie najmocniej nurtujące opinię publiczną - ile zarabia jedna ze współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego - Martyna Wojciechowska, której zarobki "Gazeta Wyborcza" oszacowała na 65 tys. zł.
"DGP" wysłał też pytanie o zarobki do NBP. Instytucja odpisała i udostępniła informacje o pensjach prezesa (Adam Glapiński zarabia 63,5 tys. zł), a także dodatkowo - pierwszego wiceprezesa (Piotr Wiesiołek dostaje 53,8 tys. zł), wiceprezes Anny Trzecińskiej (dostaje 54 tys. zł) i pozostałych członków zarządu (którzy mogą liczyć na 49,7 tys. zł). Z kolei członkowie Rady Polityki Pieniężnej zarabiają średnio 26,9 tys. zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl