NFZ jest winny szpitalom setki milionów złotych za leki, które podają najciężej chorym pacjentom - na przykład tym, zmagającym się z chorobami nowotworowymi. Niektóre szpitale muszą wstrzymać leczenie - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
"GW" podaje przykład Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. W maju 2018 r. szpital prosił NFZ o 2,4 mln zł – już w tym momencie o milion złotych przekroczył kwotę na leki zapisaną w kontrakcie na cały rok. Co na to Fundusz? - Aktualnie nie dysponuje wolnymi środkami umożliwiającymi finansowanie świadczeń zdrowotnych przekraczających określone w umowie ilości - miał odpowiedzieć dyrektor oddziału NFZ.
Podobne sytuacje są zresztą w całej Polsce. - Kiedy jesienią jeden z prywatnych warszawskich szpitali dopominał się o 10 milionów zł, fundusz odpisał, że aktualnie nie ma pieniędzy i zapłaci tylko 41 tys. zł. - opisuje "Wyborcza".
Tymczasem środki powinny się znaleźć, gdyż leki stosowane w programach lekowych i chemioterapii są finansowane przez NFZ bez limitów.
Czytaj też: Niskie podatki superbogaczy. 0,5 proc. więcej starczyłoby, by posłać każde dziecko do szkoły
Niektóre szpitale stają nieraz przed dramatycznymi wyborami, bo bez refundacji z NFZ nie mają środków na leczenie.
– Potem ma być reszta, ale kiedy będzie to „potem”, skoro już tyle czekamy? Te programy to same straty. Gdyby tu nie chodziło o ludzkie życie, dawno byśmy z nich zrezygnowali – mówi "GW" Anna Knysok, dyrektorka Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie.
Wydatki NFZ na całe leczenie wzrosły w zeszłym roku o ponad 4 mld zł, przypomina dziennik. Jednak większość pieniędzy poszła na podwyżki. Tymczasem na listę refundacyjną wpisano bardzo dużo nowych drogich leków. "GW" zauważa, że resort zdrowia obiecuje dużo, ale z realizacją ambitnych programów przez NFZ są już gigantyczne problemy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl