Zapisom projektu zarzucają oni niekonstytucyjność i niezgodność z prawem UE.
"Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zamierza dochodzić swoich racji aż do Trybunału Konstytucyjnego włącznie" - ostrzegła w piątek w Sejmie przewodnicząca KRRiT Danuta Waniek.
Jej zdaniem, projekt ustawy "nie oddaje intencji konstytucji, która przewiduje w ustroju państwa istnienie jednego organu regulującego dziedzinę radiofonii i telewizji". "Jest w nim wyraźnie wskazana KRRiT" - dodała.
"Projekt Prawa telekomunikacyjnego, powołuje, poza konstytucją, jeszcze jeden urząd właściwy w sprawach radiofonii i telewizji. Jest nim prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP), który w tym projekcie ma w bardzo szerokie kompetencje" - oceniła Waniek.
Według niej, projekt ustawy godzi w przyjętą po 1989 roku zasadę, że rząd nie ma bezpośredniego wpływu na rozstrzygnięcia w mediach, w tym przypadku w radiofonii i telewizji.
Sprzeciw KRRiT wzbudził zapis, który stanowi, że decyzję o ewentualnym zabraniu częstotliwości dla nadawcy transmitującego w technice cyfrowej, prezes URTiP nie musi konsultować z Radą.
Jak podkreślił wiceminister infrastruktury Wojciech Hałka, trzeba pamiętać, że ten projekt wyraźnie wskazuje na rozwiązania, które zakładają ścisłą współpracę obu organów regulacyjnych - Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty.
Hałka zauważył, że jest w nim zapis, iż kwestie dotyczące transmisji sygnałów zbiorczych wymagają zgodnych decyzji obu tych organów i że przy ewentualnych rozbieżnościach nie można wydać decyzji administracyjnej.
Natomiast podstawowe zarzuty przedsiębiorców i operatorów działających na rynku, dotyczą przywrócenia w projekcie ustawy zapisów o opłacie telekomunikacyjnej (nakładanej na przedsiębiorców telekomunikacyjnych), wprowadzenia nowych obowiązków, np. gromadzenia i utrwalania (na koszt operatora) danych związanych z obronnością czy przenoszenia obowiązków państwa na koszt prywatnych przedsiębiorców.
Chodzi m.in. o wprowadzenie mechanizmu refinansowania kosztów tzw. usługi powszechnej - uczestnicy rynku telekomunikacyjnego, którzy mają powyżej 4 mln zł przychodu rocznie będą wpłacać 3 proc. tych przychodów.
Wiele emocji posłów wzbudził zapis o rejestracji tzw. usług prepaid (telefonu na kartę). Konsument będzie musiał okazać przy jego zakupie dowód osobisty. Rejestracja tego typu usług ma pomóc w walce z przestępczością, szczególnie z terroryzmem. Przeciwnicy tego zapisu przekonywali, że terroryści nie korzystają z telefonów jakie sami kupowali; zwolennicy - że takie rozwiązania obowiązują już w kilku krajach UE.
Kolejna propozycja budząca sprzeciw operatorów i przedsiębiorców to zapis, że uczestnicy rynku telekomunikacyjnego mają wpłacać 0,1 proc. rocznych przychodów na pokrycie kosztów funkcjonowania regulatora, czyli Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty.
Posłowie większości klubów parlamentarnych uznali, że projekt, choć zawiera sporo niedociągnięć, ma charakter prokonsumencki i w znacznym stopniu ułatwia dostęp do rynku telekomunikacyjnego.