PiS po decyzji Państwowej Komisji Wyborczej jest w bardzo trudnej sytuacji. Partia Jarosława Kaczyńskiego na ten moment została pozbawiona przez PKW prawie 11 mln zł dotacji, stanowiącej jednorazowy zwrot kosztów kampanii. A to nie koniec. Jak wyliczaliśmy w money.pl, w skrajnym scenariuszu partia może stracić nawet 92 mln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes Kaczyński zaapelował o finansowe wsparcie. Posłowie PiS muszą wpłacać dodatkowo do kasy partii co miesiąc 1000 zł, a europosłowie 5000 zł. Jak poinformował skarbnik PiS Henryk Kowalczyk, od 29 sierpnia zebrano już ponad 4 mln zł. Decyzja Kaczyńskiego o obowiązkowych wpłatach budzi jednak w partii coraz większy sprzeciw. W kuluarach mówi się już nawet o buncie.
- Jest powszechne przekonanie, jak się rozmawia z niektórymi politykami PiS, że nie chcą płacić, że to milionerzy związani z PiS powinni łożyć na formację - przyznał w rozmowie z "Super Expressem" Jan Krzysztof Ardanowski, który pod koniec lipca odszedł z PiS. - Wielu będzie się buntować, zwłaszcza młodzi - dodał.
"Sytuacja jest wyjątkowa. Zapłacą"
Tadeusz Cymański w rozmowie z "Faktem" stwierdził, że jego zdaniem "wszyscy, bez wyjątku, posłowie i europosłowie to oczekiwane zaangażowanie spełnią".
Jestem pewny, że jednak zapłacą, ponieważ sprawa jest wyjątkowo nietypowa i moim zdaniem ma jednak posmak pewnego skandalu - ocenia były poseł Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z "Faktem".
- Każdy powinien się poczuwać w takim momencie. Do kogo miała się zwrócić partia? No jednak oczywiście do sympatyków, do wyborców, ale przede wszystkim do najbardziej funkcyjnych ludzi - dodał Cymański, zaznaczając, że przekazywania darowizn nie da się wymusić ani prawnie, ani statutowo.